Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapela Weselna poznała smak piłkarskiej samby

Jerzy Filipiuk
Kapelę Weselną tworzyło 6 krakowian i jeden gracz z Nowego Brzeska
Kapelę Weselną tworzyło 6 krakowian i jeden gracz z Nowego Brzeska Fot. archiwum Kapeli Weselnej
Wydarzenie. Zawodnicy Kapeli Weselnej z Krakowa przeżyli wielką przygodę. W brazylijskim Praia Grande wystąpili w turnieju Neymar Jr’s Five z udziałem najlepszych drużyn z 53 krajów z pięciu kontynentów. Choć odpadli już po eliminacjach w grupie, do Polski wrócili pełni wrażeń.

O wyjazd do Brazylii w naszym kraju rywalizowało 275 drużyn. W 10 miastach grano na małe bramki wydrążone w specjalnych bandach. Obowiązywała zasada: tracisz bramkę, tracisz zawodnika. Mecze (pięciu na pięciu) trwały po 10 minut lub do strzelenia pięciu bramek. W przypadku remisu następowała dogrywka: jeden na jednego. Wiek graczy? Od 16 do 25 lat (dwóch mogło być starszych).

W finale ogólnopolskim spotkało się 20 drużyn, wyłonionych w eliminacjach. W decydującej rozgrywce w stolicy Kapela Weselna zmierzyła się z zespołem UKS Bródno, który przed rokiem wystąpił w I edycji imprezy, awansując do czołowej „16” (grały wtedy 33 drużyny). Po 10 minutach gry było 0:0. O wyjeździe do Brazylii zadecydował pojedynek najlepszych dryblerów. Górą był Wojciech Przybył, jedyny niekrakowski członek ekipy (z Nowego Brzeska).

„Bury”, „Fudi” i inni

Kapela Weselna powstała 5 lat temu. Utworzyła ją grupa znajomych, wspólnie spędzających czas. Przewinęło się przez nią już ok. 25 piłkarzy-amatorów. Grają oni w Lidze Nike Playarena. W pierwszym roku awansowali do finału, w tym są w półfinale tych rozgrywek. Sprawami organizacyjnymi drużyny zajmuje się Łukasz Aleksander.

Z Kapeli Weselnej, która wygrała krakowskie eliminacje turnieju Neymar Jr’s Five, do stolicy mogło pojechać tylko 3 piłkarzy. Dołączyło więc do niej 4 graczy ekipy Stomatologia Stupka, występującej w futbolowej lidze „szóstek”. I właśnie tych 7 zawodników (część z nich wcześniej nawet się nie znała), poleciała do Brazylii pod wspólną nazwą Kapeli Weselnej.

Oto ta siódemka:

Damian Buras („Bury”) - występował w Prądniczance, Hutniku, Wiśle, Okocimskim, Siarce Tarnobrzeg i Unii Tarnów.

Piotr Dębski („Dębol”) - był zawodnikiem Albertusa Kraków, Krakusa Nowa Huta, MKS Nowa Proszowianka i TS Węgrzce.

Marcin Fudali („Fudi”) - był graczem Krakusa, Śledziejowic, Jutrzenki Giebułtów, Sportowca Modlniczka, Targowianki i Wisły Jeziorzany.

Kamil Górka („Góra”) - grał w Hutniku, Podbeskidziu, Zjednoczonych-Złomex, Krakusie, Strażaku Goszcza, TS Węgrzce, Strażaku Kokotów i Wieczystej.

Wojciech Przybył („Wandzia”) - reprezentował barwy Nadwiślanki Nowe Brzesko, Puszczy Niepołomice, Górnika Wieliczka i Solnego Miasta.

Łukasz Stupka („Stupson”) - występował w Liszcance, zajmował się skautingiem w Wolverhampton, Crystal Palace i ostatnio w Górniku Łęczna.

Daniel Suchan („Suchy”) - grał w Zjednoczonych-Złomex, Słomniczance, Błękitnych Modlnica, Kaszowiance, Targowiance i Solnym Mieście.

Na pomysł nazwy Kapeli Weselnej wpadł Fudali (gra w niej na co dzień z Dębskim i Górką). Nawiązał do weselników, którzy spotykają się na kilka godzin podczas wspólnej uroczystości. On i jego kumple - także, ale po to, by pograć ze sobą na murawie, a potem się pobawić.

W przygotowaniu się do występu w Brazylii Kapeli Weselnej pomógł były piłkarz m.in. Puszczy Niepołomice i świetny futsalowiec Krzysztof Kusia. Boisko Krakusa udostępnił MOS Wschód i Wydział UM Kraków. Z kolei główny sponsor imprezy, Red Bull, załatwił bramki do treningów oraz - co najważniejsze - zapłacił za przelot i pobyt drużyny w Brazylii.

W „grupie śmierci”

Turniej odbył się w Praia Grande koło Santosu, gdzie przez wiele lat mieszkał as brazylijskiej reprezentacji i Barcelony - Neymar. Mieści się tam instytut jego imienia, promujący aktywność fizyczną, edukacyjną i kulturalną, z którego korzysta ponad 2400 dzieci i młodzieży w wieku 7-14 lat oraz ich rodzin.

Piłkarskie zmagania drużyn z 53 krajów poprzedziło losowanie. Bardzo nietypowe.

- Kapitan każdej drużyny miał zademonstrować sztuczkę techniczną i wstrzelić piłkę do beczki z nazwami drużyn, na które chciał trafić. Próbowałem „kapkować” (podbijać piłkę nogą - przyp.). Występując na środku sceny, nie tylko czułem presję, ale i słyszałem „szyderę” swoich kumpli, gdy spadła mi piłka. Zacząłem więc jeszcze raz. Postanowiłem przejść z piłką na karku i wtedy ją wstrzelić w beczkę, ale nie uznano mi tej próby, bo przekroczyłem linię, dlatego losowałem rywali tradycyjnym sposobem, czyli ręką. Niestety, trafiliśmy do „grupy śmierci” - przyznaje Stupka.

Rywalami Polaków okazali się m.in. broniący tytułu Brazylijczycy, późniejsi zwycięzcy turnieju Rumuni i ćwierćfinaliści Austriacy.

Krakowianie najpierw grali z Rumunami, których, co sami przyznają, trochę zlekceważyli, bo dzień wcześniej widzieli ich, jak... imprezują. Stracili gola po prostym błędzie i choć potem stworzyli sobie kilka sytuacji, nie doprowadzili do remisu. Stupka zapewnia, że 3-4 minuty gry przy stanie 0:1 było najlepszym fragmentem występu drużyny w całym turnieju. Niestety, skończyło się na 0:5. Potem było łatwe 5:0 z Pakistańczykami, rozczarowujące 0:5 z bardzo silnymi fizycznie Austriakami, cenne 2:0 z Grekami (pierwszy gol padł już w 45 sekundzie po najlepszej akcji krakowian w tym turnieju) i 0:3 z faworyzowanymi gospodarzami (ci odpadli w 1/32 finału turnieju po porażce z Austriakami).

W muzeum Pelego

Zwycięzcy turnieju w nagrodę rozegrali aż trzy mecze z drużyną gwiazd, w której wystąpili m.in. Neymar, Jesus Navas (pomocnik Manchesteru City) oraz Djibril Cisse (były napastnik m.in. Auxerre, Liverpoolu i Lazio Rzym, a dziś didżej). Popisywali się sztuczkami technicznymi, ale i potrafili grać agresywnie.

Neymar oglądał tylko mecze półfinałowe i finałowy. Cieszył się wielkim zainteresowaniem około półtoratysięcznej - na finale - publiczności. Marzenia krakowian, by zrobić sobie z nim selfie lub uzyskać jego autograf, okazały się równie nierealne, co zapewnienie sobie prawa gry przeciw niemu. Dębskiemu udało się jedynie zdobyć zdjęcie grupowe z podpisem Brazylijczyka.

Dużą frajdą dla krakowian okazały się mecze na plaży w piłkę i w siatkonogę (siatkę zastąpiły... dwa rowery) z Brazylijczykami oraz wizyta w muzeum Pelego w Santosie. Mieli oni też okazję pospacerować po Santosie, zaliczyć pomeczowy bankiet na... lotnisku i wystąpić, jako jedna z pięciu drużyn w reklamowym filmie (np. Stupka udzielił wywiadu, Buras grał z innymi piłkarzami, Dębski pozował do zdjęcia z polską flagą).

Urodziny przed meczem

Wszystkich urzekła atmosfera panująca podczas turnieju, a także zachowanie miejscowych ludzi.

- W Brazylii piłka jest religią. Czuje się to i widzi wszędzie. Widzieliśmy faceta, który miał na sobie buty budowlańca, ważące pewnie ze dwa kilogramy. Ale z piłką wyczyniał w nich cuda. Ktoś inny stał na skrzyżowaniu i żonglował piłką, dostając drobne od kierowców. Organizacja turnieju stała na najwyższym poziomie. Mogliśmy korzystać z basenów, masaży. Wszyscy świetnie się bawili, byli uśmiechnięci, pozytywnie nastawieni - mówi Buras.

- Mecze oglądało bardzo dużo dzieci, które traktowały nas jak prawdziwych piłkarzy. Prosiły o autografy, chciały się z nami wymieniać koszulkami. Ja w zamian za swoją od 10-letniej dziewczynki otrzymałem koszulkę z autografem Cisse’a - opowiada Dębski.

- Dla mnie to, że mogłem być kapitanem drużyny, która występuje w takim turnieju, i to w Brazylii, było największą nobilitacją i niespotykanym przeżyciem. Bardzo mnie zaskoczyło zachowanie tubylców. Są bezpośredni, uśmiechnięci, każdy chce pomóc drugiemu. Dlatego mimo pewnej bariery językowej nie mieliśmy żadnych problemów - podkreśla Stupka.

Dzień przed meczem z Rumunią miał on urodziny. Od organizatorów i kolegów otrzymał miłą niespodziankę. Wcześniej to on uradował innych członków Kapeli Weselnej, zapewniając im sprzęt od Nike’a o wartości kilkunastu tysięcy złotych. Z kolei Stomatologia Stupka zafundowała chłopakom koszulki polo z orzełkiem. Dzięki temu prezentowali się jak prawdziwa drużyna.

Do Brazylii polecieli z Warszawy przez... Dubaj, gdzie w nocy, korzystając z taksówek, przez dwie godziny zwiedzali miasto. Prawie 15-godzinny przelot do Sao Paulo był bardzo męczący, ale wszelkie niedogodności poszły w niepamięć po zetknięciu z brazylijską gościnnością, uprzejmością i atmosferą wielkiego piłkarskiego święta.

- To była nasza przygoda życia - zgodnie zapewniają.

Sportowy24.pl w Małopolsce

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski