Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kąpielisko w Przylasku Rusieckim: szansa na dobre zmiany coraz bliżej

Marzena Rogozik
Marzena Rogozik
Mimo słabej infrastruktury, ubogiej oferty gastronomicznej i dziurawej drogi - kąpielisko latem odwiedzają tłumy
Mimo słabej infrastruktury, ubogiej oferty gastronomicznej i dziurawej drogi - kąpielisko latem odwiedzają tłumy fot. Marzena Rogozik
Nowa Huta. Miejsce idealne dla wędkarzy, plażowiczów, a od niedawna także dla amatorów sportów wodnych będzie czystsze i atrakcyjniejsze.

W miejscu, gdzie miały być krakowskie Mazury, wciąż nie ma nawet wieży ratunkowej z prawdziwego zdarzenia. Brakuje też dobrej, utwardzonej drogi dojazdowej, szerokiej oferty gastronomicznej, a nawet oświetlenia. Przy zbiorniku nr 1 wydzielony jest kawałek strzeżonego kąpieliska. Kilkanaście lat temu obejmował 100 m linii brzegowej, dziś zaledwie połowę tego obszaru.

Zbiorniki wodne w Przylasku Rusieckim formalnie należą do skarbu miasta. Od 19 lat dzierżawi je Polski Związek Wędkarski, a umowa, jaką podpisał z gminą Kraków na okres 20 lat, wygasa 16 czerwca 2017 roku.

W umowie wędkarze zobowiązali się wykonać na ponad 121 ha terenu m.in. plaże, boiska sportowe, alejki spacerowe i ścieżki rowerowe. Poza tym mieli postawić przenośne toalety i wykonać tymczasowe parkingi. Efekty jednak są mizerne...

Bez planu niewiele mogą

14 zbiorników (powstałych po wydobyciu żwiru pod budowę kombinatu) mieli wykorzystywać przede wszystkim do wędkowania i „cichych” sportów wodnych. Na bardziej profesjonalne zagospodarowanie do rekreacji nie było szansy. Nie przewidywał tego obowiązujący od 2003 r. plan zagospodarowania przestrzennego.

Dwa lata temu rozpoczęły się prace nad nowym w ramach Nowej Huty Przyszłości. - Teren ten ma stać się nowym, atrakcyjnym miejscem dla krakowian i turystów z poszanowaniem jego walorów przyrodniczych. Miejscem, gdzie każdy znajdzie swoją niszę: wędkarze, plażowicze - tłumaczy Artur Paszko, prezes spółki Kraków Nowa Huta Przyszłości S.A.

W nowym planie zagospodarowania na sporty wodne i rekreację ma być przeznaczony zbiornik nr 1 (kąpielisko i plaża) oraz 2 i 3 na rekreację wodną.

Wędkarze się jednak starają

Po latach funkcjonowania kąpieliska mieszkańcy i radni mają wiele uwag do efektów zarządzania zbiornikami. Zwracają uwagę na brak zmian, prowizorkę, a przede wszystkim na zaśmiecenie terenu.

- W zeszłym roku trzy razy dzwoniłem do straży miejskiej, bo śmieci było bardzo dużo - mówi Marek Kurzydło radny Dzielnicy XVIII z Przylasku Rusieckiego. Polski Związek Wędkarski z Krakowa tłumaczy, że robi wszystko, co może w miarę swoich możliwości finansowych. Wędkarze sprzątają zbiorniki za własne pieniądze (utrzymują się ze składek i nie są dotowani), jeśli mają możliwość, remontują także drogi. - Wciąż pozostawiają wiele do życzenia, ale wydaliśmy na nie już 100 tys. zł - wyjaśnia Robert Kocioł, dyrektor biura PZW. Drogi wokół zbiorników 2, 3 i 9 udało im się wyłożyć kostką, którą otrzymali od miasta z remontu ul. Mogilskiej.

Członkowie PZW przyznają, że największą bolączką dla każdego zarządzającego terenem będą nielegalnie podrzucane śmieci. Sprzątanie odbywa się raz w miesiącu poza sezonem, a w sezonie codziennie. PZW stara się wywozić śmieci raz w tygodniu. Dzikich odpadów jednak przybywa. Jedno sprzątanie całego terenu kosztuje 3-3,5 tys. zł, a same worki na śmieci wokół jednego zbiornika to koszt w granicach 185 zł. PZW w ubiegłym roku za dzierżawę gruntów wpłacił do kasy miasta 9 tys. zł.

W umowie miało być Las Vegas

Bilans 19 lat gospodarowania Przylaskiem Rusieckim przez PZW nie jest korzystny dla kąpieliska. - Nie ma obiecanych w umowie ścieżek, boisk i wielu innych zadań - mówi radny Marek Kurzydło. Dodaje, że ubogo jest również z toaletami. - Najgorsza jest jednak droga, a w zasadzie prowizorka, w której nie brakuje dziur, a kurz wzbija się w powietrze przy każdym przejeździe - zwraca uwagę inny radny Marian Baś.

Tymczasem członkowie Polskiego Związku Wędkarskiego, jak twierdzi przewodniczący Komisji Infrastruktury w mieście Edward Porębski, z większości zapisanych w umowie zadań... nie mogą się wywiązać. - Nie mogą przecież sami wyasfaltować drogi, zrobić ścieżek, niczego bez zgody i decyzji Wydziału Kształtowania Środowiska - podkreśla. Radny dziwi się także, że urzędnicy magistratu ani razu przez 19 lat nie pojawili się na Przylasku Rusieckim, by zweryfikować, jak wędkarze wywiązują się ze swoich obowiązków.

Idzie dobra zmiana
Za rok, kiedy umowa dzierżawy wygaśnie, wędkarze ponownie będą starać się o możliwość administrowania terenem. To jedno z niewielu miejsc połowów, z którego korzysta blisko 1700 wędkarzy. O rozwoju innym niż wędkarstwo myślą tymczasem podnajemcy PZW: właściciele Centrum Sportów Wodnych Wake Camp Kraków.

- W tym roku przejęliśmy w dzierżawę na sezon letni kąpielisko, parking i teren, na którym prowadzimy już centrum wodnych atrakcji - mówi Paweł Huszcza, współwłaściciel ośrodka. Zainwestowali już 10 tys. zł w wyrównanie terenu, drogi, odnowili plażę i postawili 30 koszy na śmieci. Centrum rozbudowuje także swoje zaplecze. Oprócz wakebordingu oferuje w tym sezonie boiska do siatkówki, parasole, namioty i leżaki. Będą także nowe rowery wodne i łódki oraz drugi wyciąg do nart wodnych.

Jeśli nowy plan miejscowy uwolni potencjał Przylasku, młodzi ludzie chcą wybudować na tym obszarze domki letniskowe i z prowizorki stworzyć porządne centrum rekreacyjno-sportowe. Nowy plan jest sporządzany, a projekt uchwały w tej sprawie wkrótce trafipod obrady Rady Miasta Krakowa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski