Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapitalizm z nieludzką twarzą

Krzysztof Kawa
Cafeteria. Dziś będzie o pieniądzach i europejskim futbolu, który pławi się w dostatku. Po analizie ostatniego raportu UEFA może rozboleć głowa. Dziesiątki, setki, miliony, a nawet miliardy euro krążą w piłce nożnej z coraz większą prędkością.

Rosną wpływy, przychody, zyski, zarobki - co tylko chcecie. Wygląda na to, że europejski futbol kryzys finansowy ma za sobą. W ciągu ostatnich czterech lat kluby zdołały ściąć straty aż o dwie trzecie. Pewnie, długi wciąż są, i to całkiem spore, ale pół miliarda euro to już nie miliard siedemset milionów z 2011 roku.

Futbol jest kwintesencją kapitalizmu, niestety tego z najbardziej drażniącą biednych twarzą. G20, czyli dwadzieścia najbogatszych klubów jest coraz bogatszych, z każdym rokiem powiększając swój dystans do pozostałych. Polskie drużyny nie mają już żadnych szans na dogonienie nawet zaplecza czołówki.

W każdym razie nie w XXI wieku, nie w dającej się przewidzieć przyszłości. Ujmijmy to inaczej - drużyna narodowa znad Wisły może jakimś cudem, fartem - nazwijcie to jak chcecie - zdobyć mistrzostwo Europy, ale żaden klub stąd nie zdobędzie Pucharu Europy. Nigdy. Przykre, prawda?

Ostatnia reforma rozgrywek Ligi Mistrzów, która została w naszym kraju przedstawiona jako chęć zadbania przez UEFA o maluczkich (mistrzowi Polski będzie teraz łatwiej o wejście do raju! - krzyczały medialne nagłówki) w istocie służyła temu, by liczba krajów ze słabszych sportowo i finansowo lig nie mogła być większa poza ustalony, niski limit. Dzięki czemu najbogatsi nie muszą się obawiać jakiegokolwiek zamachu na swoje przywileje. A te są coraz większe.

Presja największych powoduje, że nasze kluby szastają pieniędzmi ponad liche możliwości. W ubiegłym roku piłkarze w Europie zarobili łącznie 7 miliardów, a inne osoby zatrudnione w futbolu kolejne 2 mld. W tej puli jest 52 mln z polskich klubów, niby niewiele, ale i tak o wiele za dużo jak na dochody, które generuje ekstraklasa. Dla porównania czeskie kluby wydały w ubiegłym roku na pensje pracowników 40 mln euro, a słowackie zaledwie 14 mln.

Tylko sześć naszych klubów osiągnęło zysk operacyjny, w dużej mierze dzięki transferom. Jesteśmy wśród krajów, w których frekwencja na meczach utrzymuje się na stałym poziomie, albo zmienia się nieznacznie. Ale jeśli wierzyć przedstawicielom Stowarzyszenia Europejskich Lig Zawodowych, którzy w miniony piątek gościli w Warszawie, „polska liga rozwija się bardzo dynamicznie, a jej model biznesowy i organizacyjny stoi na najwyższym poziomie”. To już coś, ale gdyby to samo można było powiedzieć o tym, co widzimy na boisku...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski