Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapuściane jarmarki

Redakcja
W Wieprzu wszystko musi kojarzyć się ze świnią...Fot. Mirosław Gawęda
W Wieprzu wszystko musi kojarzyć się ze świnią...Fot. Mirosław Gawęda
Ważne, kto i jak zaczyna, więc na początek w kościele w Charsznicy odbyła się msza święta w intencji rolników.

W Wieprzu wszystko musi kojarzyć się ze świnią...Fot. Mirosław Gawęda

Czyli gminy w promocji

Już od rana w kilku charsznickich gospodarstwach przygotowywano bigos, kiełbaski i piwo. Tylko w jednym z nich wydano tego dnia 200 kg kapuścianego, pachnącego bigosu i kilkaset kiełbasek. Ile wypito złocistego trunku - nikt się nie chwali. Święto Kapusty każdego roku rozsławia Charsznicę w powiecie miechowskim, a pobłażanie i żarty, które towarzyszyły wiele lat temu pierwszym obchodom, zmieniły się w podziw i zazdrość. Tak twierdzą sami mieszkańcy Charsznicy - było nie było - miejscowości bezwzględnie kojarzonej w kraju z kapuścianym świętowaniem. Ale Charsznica nie jest jedyna...
"Szatkowali i deptali, przy tym łyknęli i zaśpiewali, a na koniec ukisili...". Przenosimy się na Mazowsze do Drążdżewa. Na Święto Kapusty goście przyjechali z daleka, nawet aż z miasta Ostrołęki. Bigos został wyjedzony do ostatniego kapuścianego listka, do ostatniego kawałka kiełbasy. Porządku pilnowali strażacy, a miejscowe gospodynie wygrały z przyjezdnymi w konkursie krojenia kapusty...
"Tunel z kapusty, golonka w kapuście z kalafiorem, gołąbki po poznańsku i oczywiście prawdziwe morze bigosu...". Pięć lat temu jeden z radnych Naroczyc (okolice Lubina i Polkowic) stwierdził, że okolica to prawdziwe kapuściane zagłębie i należałoby je wykorzystać marketingowo. Ogłoszono więc Święto Kapusty, podczas którego, już co roku - organizowany jest konkurs na najlepsze warzywne potrawy. Z kapusty można wszystko wyczarować - nawet risotto i tort. Święto kapusty to okazja do zabaw do białego rana...
Polskie gminy szukają sposobów na skuteczną promocję. Tam, gdzie kapusty zabraknie (np. w Wąchocku), sołtysi rywalizują "w zwijaniu asfaltu na noc", a mieszkańcy uprawiają "pogoń z kłonicą za Kubicą". Gdy inne pomysły do głowy nie przyjdą, zawsze można urządzić doroczne "mistrzostwa świata w rzucie beretem" (Krotoszyn w Wielkopolsce). Aby próba była zaliczona, beret musi spaść antenką do góry. Rekordzista rzucił ponad 40 metrów! W Augustowie pływa się na byle czym, w Kurozwękach cyklicznie błądzi w kukurydzianym labiryncie, a w Janowie Lubelskim można smakować kaszanki podczas Święta Kaszy. W Białym Dunajcu wybierają Najświarnyjso Góralecke, a w Pcimiu "Ciocię z Pcimia"...
Jacek Świder
Jak się promują gminy w Małopolsce? Nasi reporterzy pojechali do Kluszkowiec, Wieprza i Niedzielisk. Poniżej zamieszczamy ich relacje.

Na uśpionym wulkanie

Kiedy wymyślali Krainę Śpiącego Wulkanu, niektórzy pukali się w czoło. "Kto wam tu przyjedzie?" - pytano z niedowierzaniem. Ale nie mogło się nie udać; przecież w Kluszkowcach mieli wulkan. Gdyby nie on, może rzeczywiście nawet pies z kulawą nogą dłużej by tu nie zabawił...
Ten wulkan to góra Wdżar (górale mówią: "Wzor"; wszystko upraszczają, jak Amerykanie) zbudowana z zastygłej magmy, czyli skał andezytowych. Dokładnie dziesięć lat temu kilkunastu przedsiębiorców - w większości miejscowych i niekoniecznie z branży, uznało, że wulkan może przyciągnąć turystów. A właściwie zatrzymać ich, bo dotąd tylko tu nocowano - Kluszkowce zawsze były bazą wypadową choćby na spływ Dunajcem. Tak powstała stacja narciarska "Czorsztyn-Ski" - właśnie na Wdżarze. Ale narty to zima, chciano zapewnić także atrakcje na lato. I ruszyła lawina pomysłów.
Górska kolejka grawitacyjna "alpine coaster" (pędzi 40 km na godz.); romantyczna zatoka wodna - nad brzegiem Jeziora Czorsztyńskiego: z wypożyczalnią sprzętu, plażą, boiskami, małą gastronomią; ściana wspinaczkowa, park linowy - kilkanaście gniazd, na których przejście potrzeba ok. 1,5 godz.; wreszcie minizoo (strusie, kaczusie, koniki, kurki itp.) - na razie w powijakach. Do tego na szczycie - bacówka z pięknymi widokami.
Teraz to górski i wodny ośrodek sportu, wypoczynku i... dobrej zabawy.
Wszystko na styku trzech krain - Gorców, Pienin i Tatr; lepszego miejsca na taki biznes nie można sobie wyobrazić. Dziennie zajeżdża tu nawet piętnaście autokarów, turystów indywidualnych nikt nie zliczy.
Zarabia teraz na nich cała wieś. Niespełna 2 tys. mieszkańców potrafi w sezonie zapewnić nocleg 5 tys. przyjezdnych. - Turystów przybywa z roku na rok i ludzie w Kluszkowcach potrafią to wykorzystać. Noclegów udziela, jeśli nie każdy, to prawie każdy. I widać po domach to bogactwo - mówi sołtys Wojciech Bednarczyk, również właściciel gospodarstwa agroturystycznego.
Wiadomo, góral nie dośpi i nie doje, jeśli może liczyć na zarobek - tak słychać w Kluszkowcach. Stąd też plany na przyszłość: choćby ciuchcia do wożenia turystów wzdłuż brzegów jeziora - od atrakcji do atrakcji. Żeby można było zaparkować samochód przy agroturystyce i cieszyć się urlopem, nie ruszając się przez tydzień.
Prezes ośrodka "Czorsztyn-Ski" Mariusz Staszel mówi tak: - Konkurencji się nie boimy. I kryzysu też. Bo odpoczynek i ruch to najlepsza inwestycja. A wulkan działa na wyobraźnię. Powstanie z tego legenda przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Tyle że nie wiadomo, czy z tym wulkanem nie trzeba będzie sobie dać spokoju. Bo niektórzy goście są zawiedzeni, gdy już okaże się, że Wdżar to żadna Etna i nigdy tu znikąd nie tryskała lawa. Że tylko wypłynęła z wnętrza ziemi wskutek erozji skał osadowych, położonych ponad andezytem...
Piotr Subik

Świnia - symbol Wieprza

W Wieprzu, w powiecie wadowickim, żyje więcej prosiaków niż ludzi. Całą gminę zamieszkuje 12 tys. osób, a hoduje się w niej około 15 tys. świń. - Nie mamy się czego wstydzić - mówi Jerzy Herma, jeden z pomysłodawców założenia Muzeum Świni. To pierwsze w Polsce - i prawdopodobnie jedyne na świecie - takie muzeum. W jego zbiorach znajduje się już ok. 250 prosiaków - pluszowych, gipsowych, papierowych. Ktoś nawet przysłał książkę kucharską w kształcie świni, jest też śpiewający prosiak "Elvis". Do tego kubki, koszulki, kalendarze i breloczki. Wszystko z motywem prosiaka. - Świnia jako zwierzę jest traktowana przez ludzi co najmniej źle - mówi Jerzy Herma. - Tymczasem prosiak z natury nie jest brudnym zwierzęciem. Dba o potomstwo, jest bardzo inteligentny, ma świetny węch, a jego organy najlepiej nadają się do transplantacji dla człowieka. Wygląda na to, że to świnia jest największym naszym przyjacielem! A to, że czasami śmierdzi? To wina przede wszystkim gospodarza, który o nią nie dba.
W miniony weekend Wieprz obchodził po raz trzeci święto prosiaka. Degustacji pieczonej świni jednak zabrakło. - To przecież byłaby profanacja symbolu! - tłumaczą z uśmiechem organizatorzy. Poważnie dodają, że w Wieprzu nikt nie zamierza odprawiać modłów przed prosiakami. Nie o to chodzi. Chcą jedynie pokazać, że prosiak to, wbrew stereotypom, wcale nie takie głupie zwierzę.
Po uruchomieniu Muzeum Świni i corocznej organizacji Parady Prosiaków w Wieprzu dalej myślą nad promocją świni - jako maskotki miejscowości. Być może jeszcze w tym, a najdalej w przyszłym roku zorganizowany zostanie Festiwal Wieprzowiny. - Bo czy można sobie wyobrazić lepsze miejsce na degustację pysznej szynki z kością, wykonanej według naszej swojskiej receptury? - pyta Herma.
(GM)

Wabienie bocianem

Sołtys Bolesław Skura się niepokoi. W tym roku do Niedzielisk przyleciało mniej bocianów. Co gorsza, stare wyrzucają pisklęta z gniazd. Prawdopodobnie z powodu bardzo mokrego czerwca młode chorują i słabną.
- Kiedyś we wsi było dziesięć zamieszkanych gniazd, w tym roku wyjątkowo trzy - wzdycha sołtys. Nie tylko on, bo od ilości bocianów zależy zaplanowana przed kilku laty kariera wsi.
Pierwszy efekt już jest. O Niedzieliskach, niepozornej wiosce położonej w zakolu Wisły, w gminie Szczurowa, mówią i piszą. Całkiem niedawno Niedzieliska postanowiły zostać kolejną w Polsce Bocianią Wsią. I zrobiło się o niej głośno, gdyż takich miejscowości w kraju jest tylko czternaście. W dodatku zachodzi obawa, że z powodu upodabniającego się do unijnego rolnictwa, będzie ich ubywać.
Wieś ma to, co w tej sprawie jest najważniejsze: bociany. Ale wiadomo było, że to nie wystarczy.
- Opracowaliśmy specjalny program promocji wsi, wykorzystując jej naturalne walory - mówi Marian Zalewski, wójt gminy. - Doszliśmy do wniosku, że warto zainteresować Niedzieliskami przyrodników i turystów.
Ponieważ sama tylko większa niż w innych rejonach ilość ptaków nie mogła przyciągnąć gości, wymyślono atrakcje. Z końcem marca bociany wita cała wieś. Odbywa się uczniowski happening - tańce, występy muzyczne, parada uliczna. W tym roku wypatrywano pierwszego bociana nadaremnie - ptaki opóźniły przylot o kilka dni, choć wedle obliczeń powinny stawić się w terminie. Z konieczności bohaterem powitania był Maciek, bocian, który nie odleciał na zimę i pozostał w jednym z gospodarstw.
- Myślę, że bociani kierunek, obrany przez wieś i gminę to dobra perspektywa na przyszłość - uważa wójt. - Miłośników tych ptaków jest sporo. We wsi jest wiele obszernych, wygodnych domów, nie w pełni wykorzystanych, więc można mieć nadzieję na rozwój agroturystyki.
W Niedzieliskach czynna jest platforma widokowa, z której można obserwować ptaki. Z końcem sierpnia przyjadą tu ludzie z lornetkami, by podziwiać bocianie sejmiki, przed wielkim odlotem do Afryki.
Sołtys Skura martwi się, że w tym sezonie porywisty wiatr zwalił gniazdo w najważniejszym miejscu - na platformie. Mówi, że sam wykona z wikliny mocne, solidne, bo boćkom na słupach i drzewach trudno gniazda budować, najłatwiej na dachach domów.
Niedzieliska na ptaki dmuchają i chuchają, jak na swoją nadzieję. Jakie będą miały zasługi - dopiero się okaże. Ale wieś już teraz postanowiła wystawić pomnik Bociana.
Wiesław Ziobro

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski