Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kapustka poczuł na głowie zęby rywala

Jacek Żukowski
Kapustka (z prawej) zanotował czwarty występ w ekstraklasie
Kapustka (z prawej) zanotował czwarty występ w ekstraklasie FOT. TOMASZ BOŁT
Pomeczowe opinie. Niepocieszeni byli piłkarze Cracovii po tym meczu, ale trzeźwo oceniali sytuację, uznając swoją winę w tej porażce.

Najbardziej poszkodowany był Bartosz Kapustka, który musiał grać w specjalnym opatrunku.

– Uraz był wynikiem mojego pierwszego starcia w powietrzu – opowiada 17-letni pomocnik. – Dostałem chyba od rywala zębem w głowę, niestety, rana nadawała się do szycia. Szybo zareagował nasz masażysta. Kiedy stałem za linią boczną, padła bramka dla Lechii. Nawet dokładnie jej nie widziałem. Potem musiałem grać w opatrunku, ale choć zdarzyło mi się to po raz pierwszy w życiu, nie przeszkadzało w grze.

Kapustka, choć to był dla niego dopiero czwarty ekstra­klasowy mecz w życiu, zagrał przyzwoicie.

– Bardzo się cieszę, że drugi raz wyszedłem na mecz w wyjściowej jedenastce – mówi młody zawodnik „Pasów”. – Nie wiem, czy było dobrze czy nie, jest wiele do poprawy. Młody zawodnik, taki jak ja, ma wahania formy. Stąpam spokojnie po ziemi i czekam na kolejne mecze.

Stary wyjadacz, jakim jest Mateusz Żytko, nie był zadowolony ani ze swojej gry, ani z postawy kolegów.

– Nie oszukujmy się, nie było to porywające widowisko – stwierdził. – Przewaga Lechii nie podlegała dyskusji w pierwszej połowie. Lechia strzeliła bramkę z kontry, zawsze tracimy głupie bramki. W drugiej połowie odwróciło się, Lechia rzadko wychodziła ze swojej połowy, ale nie zdobyliśmy bramki. Bardzo dużo pretensji mieliśmy do siebie po I połowie, bo patrzyliśmy na piłkarzy Lechii jak sroka w gnat, zamiast ich atakować.

– Zabrakło takiego zaangażowania jak w meczu z Wisłą, a także dyscypliny taktycznej – dodaje Kapustka. – W końcówce było trochę lepiej, przycisnęliśmy, ale nie udało się strzelić wyrównującej bramki.

Dla Brazylijczyka Deleu ten mecz miał wymiar sentymentalny. Grał w barwach gdańskiego klubu przez cztery sezony i bezpośrednio stąd przyszedł do Cracovii.

– Jestem smutny, bo przegraliśmy. Liczyliśmy na dobry wynik, ale nie wyszło tak, jak chcieliśmy – mówi. – Słabo wyglądało to w pierwszej połowie, brakowało agresji. To była inna Cracovia od tej, która grała z Wisłą. Mam nadzieję, że w kolejnym meczu będziemy już agresywni, ile razy możemy tłumaczyć się brakiem koncentracji?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski