Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karateka nadal chce być samurajem

Jerzy Filipiuk
Jerzy Filipiuk
Paweł Janusz był 12 razy nominowany w plebiscycie „Dziennika Polskiego”, 4 razy znalazł się w czołowej „10”
Paweł Janusz był 12 razy nominowany w plebiscycie „Dziennika Polskiego”, 4 razy znalazł się w czołowej „10” Andrzej Banaś
Plebiscyt. - Im więcej osób namawia mnie, bym zakończył karierę, tym bardziej chce mi się walczyć - zapewnia PAWEŁ JANUSZ z Niepołomic

W 25-letniej historii naszego plebiscytu na miano jego rekordzistów zasłużyło kilkoro sportowców, m.in. chodziarz Robert Korzeniowski, który triumfował aż pięciokrotnie, oraz tenisistka Agnieszka Radwańska i biegaczka narciarska Justyna Kowalczyk, które plasowały się w czołowej dziesiątce od odpowiednio 2005 i 2006 do 2015 roku.

Multimedalista w karate tradycyjnym Paweł Janusz nie może się pochwalić takimi plebiscytowymi osiągnięciami jak wymienione trio (jego miejsca w pierwszej dziesiątce: 2010 - trzecie, 2011 - czwarte, 2012 - ósme, 2016 - szóste), ale o jego sportowej klasie świadczy fakt, że do grona kandydatów na 10 Asów Małopolski był nominowany aż dwanaście razy! Był też Trenerem Roku (2010).

- Plebiscyt „Dziennika Polskiego” bardzo nam pomaga, bo propaguje karate tradycyjne. Docenianie naszych wyników, naszej pracy jest czynnikiem motywującym dla nas i dla przyszłych karateków - mówił nam przed 5 laty szef, trener i zawodnik niepołomickiej Akademii Karate Tradycyjnego.

Dziś podpisuje się pod tymi słowami i cieszy się, że sztuka walki, którą uprawia, zdobyła jeszcze większą popularność. W tym roku miało to przełożenie i na frekwencję podczas współorganizowanych przez AKT mistrzostw świata w Tauron Arenie Kraków (ponad 2000 zawodniczek i zawodników z 38 krajów i 5 kontynentów), i na wyniki ekipy AKT (7 medali; ponadto 34 w Pucharze Świata Dzieci oraz 4 w ME fudokan).

Ma satysfakcję, że w gronie nominowanych do plebiscytu było dwoje jego podopiecznych - Wiktor Staszak (zajął szóste miejsce) i Iga Dumieńska, a środowisko karate reprezentowały też zawodniczki Krakowskiego KKT: Wiktoria Zachariasz i Klaudia Mleko (wszystkie kandydowały do miana Nadzieja Małopolski; wygrała ta ostatnia).

- Kraków jest potęgą w karate tradycyjnym, bo szkolenie zaczynamy już w przedszkolu - mówi Paweł Janusz. I nie do końca żartuje mówiąc, że jego dzieci trenowały jeszcze wcześniej: - Niemal od kołyski. Miały kimona, gdy tylko zaczęły chodzić.

16-letnia Natalia Janusz i 11-letni Wiktor mają brązowe pasy, a 9-letni Jan - niebieski. Ale to jego najmłodszy syn zdobył w tym roku najwięcej medali - dwa w PŚ Dzieci i trzy w Pucharze Polski. Wiktor raz stanął na podium PŚD i trzykrotnie PP, a Natalia sięgnęła po dwa krążki w MP juniorek.

- Nie są faworyzowane przeze mnie. Muszą nawet więcej pracować od innych, aby zasłużyć na pochwały - zapewnia szef AKT. I dodaje: - Moja żona Klaudia jest naszym wiernym kibicem i wspiera dobrą radą, a czasem krytycznym słowem, co motywuje nas do dalszych treningów. Poza tym świetnie gotuje i piecze wspaniałe ciasta, którymi uwielbiamy się objadać.

Paweł Janusz karate uprawia już 26 lat. Na podium ME i MŚ staje od 2004 roku. Ma w kolekcji m.in. trzy podwójne tytuły mistrza świata w kata indywidualnym i drużynowym (jako jedyny karateka w historii). Ten ostatni zdobył w październiku, umiejętnie łącząc rolę zawodnika z funkcją działacza. Jest też sędzią, asystentem trenera reprezentacji w kata, rzecznikiem dyscyplinarnym PZKT, inicjatorem wielu imprez sportowych i charytatywnych. W tym roku był tak zajęty, że nie miał czasu, by zorganizować obchody 20-lecia AKT. Ale ma już pomysły na przyszły rok. Opowiada o jednym z nich: - Na początku lipca chcemy zrobić duży festyn rodzinny, który byłby świętem karate w Niepołomicach.

W 2016 roku „zapomniał” świętować swój piękny jubileusz - 25 lat z karate tradycyjnym. Ale ukrywa marzeń: - Chciałbym, żeby jak najwięcej ludzi podążało tą drogą, którą ja mam szczęście kroczyć. Marzę, żeby przekazać młodzieży to, czego się sam nauczyłem. Dobry trener nie tylko wychowuje następców, ale i przygotowuje ich do roli lidera, trenera, działacza.

Nie kończy jednak zawodniczych startów, nie myśli o żadnym benefisie.

- Nie uznaję czegoś takiego jak zakończenie kariery. Karateka ciągle trenuje i walczy. Nadal chce mi się startować - zapewnia. - Lubię treningi, rywalizację, to mnie ciągle rozwija. Im więcej osób namawia mnie, bym zakończył karierę, tym bardziej chce mi się walczyć. Może się zdarzyć, że w kata drużynowym ktoś mnie zastąpi - ekipę mogą tworzyć Wiktor Staszak, Konrad Irzyk i Paweł Tomasik - ale w kata indywidualnym nadal chcę być samurajem.

Swoją aktywność w karate wyraża także od lat jako trener - w klubie i kadrze. W 2017 roku, w kwietniu i listopadzie, wraz z Krzysztofem Neugebauerem i Andrzejem Zarzecznym, trenerami kadry seniorów i młodzieżowców, poprowadzi szkolenie dla zawodników ze starszymi stopniami mistrzowskimi.

Wolny czas lubi spędzać z żoną i dziećmi oraz z... trzema psami. Ma dwa kundelki i potężną akitę - psa japońskiej rasy - którą znalazł na drodze tuż koło dojo w Starej Wsi, gdzie często trenuje na zgrupowaniach.

- Zaopiekowałem się akitą i nazwałem ją Czika. Weterynarz chciał psa uśpić, bał się jednak dać mu zastrzyk. A gdy na niego czekałem, akita położyła pysk na ziemi, przyjmując pozycję totalnie uległą wobec mnie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski