Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kariera była najważniejsza

Rozmawiał Włodzimierz Knap
13 grudnia 1981 r.
13 grudnia 1981 r. fot. Bartek Syta
Rozmowa z dr. Pawłem Kowalem, historykiem. Gen. Wojciech Jaruzelski. Przełomem w jego życiu było głębokie zaangażowanie się w stalinizm. Chciał być większy od Piłsudskiego, równie genialny jak Napoleon

–Wspólnie z Mariuszem Cieślikiem napisał Pan biografię Wojciecha Jaruzelskiego „Jaruzelski. Życie paradoksalne”. Czy jednak trafniejszy nie byłby podtytuł: „Życie dla kariery”?

– Faktem jest, że swoje życie Wojciech Jaruzelski podporządkował karierze. Dla niej był w stanie pójść bardzo daleko, dopuścić się czynów karygodnych, haniebnych. Nie wahał się, gdy było to w jego interesie, zdradzić przyjaciół, kolegów, gorliwie występować przeciwko Kościołowi czy wydać rozkaz zestrzelenia samolotu z uciekającym z Polski Dio-nizym Bielańskim, instruktorem lotniczym.

– Zanim Jaruzelski wspiął się wysoko, jako 20-latek szkolony w ZSRR pisał do matki: „Mamusiu Kochana, ja zawsze pozostanę takim, jakim byłem i moich przekonań nikt łatwo nie zmieni”. Kilka tygodni później, w listopadzie 1943 r., zwierzył się jej: „Moralnie poczułem się lepiej po odbytej spowiedzi i komunii świętej”. Był młody. Można go zrozumieć. Niecałe dwa lata później stał się jednak kimś zupełnie innym. Skąd taka diametralna zmiana?

– Powodów było kilka, lecz kluczowe znaczenie miała pamięć o niezwykle ciężkich latach przeżytych na Syberii oraz strach przed Związkiem Sowieckim.

– Całe życie bał się Rosji?

– Wydaje się, że tak. Również ludzie, którzy byli mu bliscy, jak np. Mieczysław Rakowski, nie kryli, że wobec niej miał poczucie respektu, ale też bezsiły, wynikające z przekonania o potędze Moskwy. Moim zdaniem, właśnie takie myślenie zdeterminowało całe życie Jaruzelskiego.

– Na ile młody Wojtek był przekonanym endekiem, jak twierdził dorosły Jaruzelski?

– Myślę, że nie była to płytka fascynacja ideologią narodową, lecz spójny zestaw poglądów, które wyniósł z domu rodzinnego. Można przypuszczać, że gdyby nie wybuchła wojna, to Jaruzelski raczej byłby endekiem niż socjalistą czy komunistą. Dodam, że w jego przypadku trafne byłoby powiedzenie, iż antyrosyjskość wyssał z mlekiem matki.

– Jako dorosły nierzadko odwoływał się do Józefa Piłsudskiego. Kim był dla niego Marszałek?

– Rodzajem kontrapunktu. Z jednej strony krytykował go, m.in. za zamach majowy, z drugiej – nie krył szacunku. Kiedy zaś Jaruzelski był przy władzy, starał się pokazać, że jest większy od Piłsudskiego, próbował z nim polemizować, udowadniać, iż on ma rację.

– Przyrównywał się też do Napoleona. Skąd takie porywanie się z motyką na słońce?

– Przez lata pielęgnował w sobie przekonanie o własnej wielkości, darze przewodzenia, dowodzenia.

– Jaki był kluczowy moment w życiu Jaruzelskiego?

– Wcale nie to, że zamiast z armią Andersa poszedł walczyć pod dowództwem Berlinga, bo szlak wojenny albo w jednej, albo w drugiej armii przebyło wielu Polaków. Po zakończeniu wojny mógł rozstać się z mundurem, mógł pozostać w wojsku, ale jako zwykły oficer polowy. Twierdzę, że najważniejsze dla dalszych losów Jaruzelskiego było jego zanurzenie się w stalinizm. Zrobił to najpewniej ze strachu o siebie, swoją przyszłość. Co gorsza, związał się wówczas z osobami, które zapisały najczarniejszą kartę w dziejach powojennej Polski, na czele z marsz. Konstantym Rokossowskim czy gen. Stanisławem Popławskim. Uważam, że zaangażowanie się po ich stronie wynikało ze wspomnianego już przekonania Jaruzelskiego, iż warto robić karierę. Najpewniej również z lęku o siebie, był wszak synem ziemianina.

– Pan w swojej książce twierdzi, że Jaruzelski bał się, ale też domniemuje, iż ktoś musiał go chronić, a przy okazji promować.

– Tak. Być może był to Popławski, może ktoś w ZSRR, a może wystarczyła współpraca z Informacją Wojskową.

– Miał 33 lata, gdy został generałem, wtedy najmłodszym w Wojsku Polskim. Jakie czynniki o tym zdecydowały?

– Był wyjątkowo gorliwy, posłuszny, ale też, co trzeba przyznać, od absolutnej większości oficerów lepiej wykształcony, bardziej inteligentny, ambitny, pracowity. Dla mnie istotne znaczenie ma fakt, że generalską szablę odebrał 14 lipca 1956 r., kilka tygodni po masakrze w Poznaniu.

– Jego tam nie było.

– Ale jego promotor, gen. Popławski, odegrał czołową rolę w pacyfikacji Poznania. Spotkała się ona z krytyką nawet wśród oficerów.

– Kim był dla Jaruzelskiego Rokossowski?

–Mistrzem. Zawsze wobec niego był lojalny. W 1968 r., już jako minister obrony, pojechał na jego pogrzeb.

– Po Październiku spadł jednak na cztery łapy.

– Uważam, że jednak najpierw wpadł do „politycznego czyśćca”. Tak, moim zdaniem, należy traktować wysłanie go do Szczecina, gdzie objął dowództwo nad dywizją. Pomylił się też, gdy postawił na tzw. frakcję natolińską w PZPR (w celu zdobycia władzy jej liderzy stawiali na hasła nacjonalistyczne, antysemickie). Pomocną rękę podał mu wtedy Marian Spychalski, który został ministrem obrony w ekipie Władysława Gomułki.

Jestem zdania, że rok 1956 wiele Jaruzelskiego nauczył. Od tamtej pory zaczął zachowywać się jak racjonalny polityk. Potrafił czekać, nie pchał się do pierwszego rzędu. Podejmował decyzję dopiero wtedy, gdy szala zwycięstwa przechyliła się zdecydowanie. Wówczas działał aktywnie po stronie pewnego już wygranego. Tak było w 1970, a potem w 1980 r. Najpierw opowiedział się po stronie Edwarda Gierka, potem przeciwko niemu, za Stanisławem Kanią.

– Podkreśla Pan, że wyjątkowo ciemnymi kartami w życiorysie Wojciecha Jaruzelskiego był najpierw rok 1968, zarówno Marzec, jak i interwencja zbrojna w Czechosłowacji, potem Grudzień’70.
– Oczywiście, ponieważ o ile decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego można od biedy bronić, to już udziału w wydarzeniach w latach 1968 i 1970, w żadnym wypadku. W Marcu’68 w sposób bezwzględny bronił swoich interesów. W tym celu niszczył oficerów i chorążych żydowskiego pochodzenia, nawet przez lata mu bliskich. Zresztą antysemicką czystkę w wojsku prowadził aż do roku 1982. Jego bilans to 1356 zdegradowanych oficerów i chorążych. Przypomnę, że był ministrem obrony, gdy polscy żołnierze uczestniczyli w interwencji zbrojnej w Czechosłowacji. Był zresztą, podobnie jak Gomułka, jej zwolennikiem.

– W Grudniu’70 długo stał przy Gomułce.

– Jak zwykle chciał się wykazać. Zgłosił Gomułce pomysł, jak rozbić robotnicze protesty. Zapewne strzały na Wybrzeżu i tak by padły, bo chciał tego Gomułka, ale Jaruzelski przyłożył do nich rękę, a zrobił to dlatego, by wzmocnić swoją pozycję polityczną. Może uznał, że czasem trzeba poświęcić kilka ludzkich istnień, by uzyskać awans. Jak to na froncie.

– Jaki był jego stosunek do Gomułki, a jaki do Gierka?

– Mentalnie bliższy był zdecydowanie Gomułce, zwłaszcza w kwestii stosunku do dóbr materialnych, sposobu uprawiania polityki oraz Niemiec. Układy miał zaś lepsze z Gierkiem, co wynikało z tego, że w latach 70. miał już ugruntowaną pozycję w partii, zbudował sieć współpracowników, m.in. w służbach, owocnie pomagał mu już wtedy Czesław Kiszczak. Gomułka nie miał natomiast do niego zbyt dużego zaufania, choć obaj panowie spotykali się niejednokrotnie, m.in. na spotkaniach czwartkowych u Mieczysława Moczara.

– Jakie relacje łączyły gen. Jaruzelskiego z gensekami, czyli przywódcami ZSRR?

– Musiał cieszyć się ich zaufaniem. Na stanowiskach, które zajmował, zwłaszcza w wojsku, Moskwa musiała mieć swojego człowieka, bezwzględnie jej wiernego. Wojsko Polskie byłą drugą co do wielkości armią w Układzie Warszawskim. Breżniew traktował go jednak protekcjonalnie.

– Czy w takim razie nie musiał obawiać się takich ludzi, jak np. Stefan Olszowski czy Mirosław Milewski, uważanych za niezwykle bliskich może nie tyle Kremlowi, co kierownictwu sowieckich służb specjalnych?

– Dopóki zachowywał się po myśli Kremla, nie musiał się lękać ekipy Olszowskiego i Milewskiego. Naturalnie, gdyby nie wprowadził stanu wojennego, to Moskwa mogłaby go zastąpić, lecz taki scenariusz nie wchodził w grę z dwóch przyczyn.

– Jakich?

– Po pierwsze, sowieckie przywództwo doskonale orientowało się, że Jaruzelski znaczy więcej niż ekipa jego partyjnych przeciwników o pokroju wspomnianych już ludzi. Po drugie – stan wojenny wprowadził, bo bronił swojego interesu, własnej kariery.

– Jaruzelski chwalił się, że z Michaiłem Gorbaczowem świetnie mu się współpracowało. Pan zauważył, że ostatni gensek w książce będącej swego rodzaju pamiętnikiem, Jaruzelskiego wymienia tylko raz (przy okazji rozmowy o zbrodni katyńskiej w kwietniu 1990 r.).

– Epoka Gorbaczowa to był już inny czas, podobnie jak on sam w porównaniu do wcześniejszych genseków. Nie można jednak mieć złudzeń: gdyby Gorbaczow chciał usunąć Jaruzelskiego, to zrobiłby to. Ale dla niego Polska nie miała już wtedy zbyt dużego znaczenia. Miał wielkie kłopoty u siebie.

– Wobec Kościoła zachowanie Jaruzelskiego też było koniunkturalne?

– Gdy był ministrem obrony, Kościół uważał za wroga, zwalczał kleryków, m.in. powołując ich do armii. Ale na początku lat 80. podjął grę z hierarchami, choć stało się to z woli Moskwy, głównie Jurija Andropowa. W drugiej połowie 1983 r. ponownie „przykręcił śrubę” Kościołowi, co skończyło się zabójstwem ks. Jerzego Popiełuszki. Śmierć tego księdza chyba przeraziła Jaruzelskiego, co skutkowało kolejną woltą. Wrócił do gry z ludźmi Kościoła.

– Czy dla lepszego poznania biografii Jaruzelskiego niezbędny byłby dostęp do archiwów rosyjskich?

– Naturalnie, że sporo rzeczy w nich mogłoby pomóc w zrozumieniu niektórych zachowań generała, zwłaszcza w latach 50. (np. kto stał za polityczną i wojskową karierą Jaruzelskiego) i latach 80. (liczyłbym na dokumenty pokazujące proces transformacji w Polsce). Nie sądzę jednak, by jakiekolwiek materiały znalezione w Rosji mogły zmienić dotychczasowy obraz i ocenę gen. Jaruzelskiego.

***

Dr Paweł Kowal, historyk, polityk, pracuje w PAN, autor m.in.: „Koniec systemu władzy” czy wydanej teraz przez ZNAK książki „Jaruzelski. Życie paradoksalne”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski