Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karina Lipiarska-Pałka: Zdecydowałam się na podjęcie wyzwania

Rozmawiał Jacek Żukowski
Karina Lipiarska-Pałka
Karina Lipiarska-Pałka fot. Wacław Klag
Rozmowa. KARINA LIPIARSKA-PAŁKA to jedna z najlepszych polskich łuczniczek. Teraz przed nią halowe mistrzostwa kraju.

- Nie ma Pani jeszcze złotego medalu mistrzostw Polski w swojej kolekcji. Najwyższa pora więc go zdobyć.

- Tak, z tego co pamiętam, to miałam złoto, ale w kategorii młodzieżowej w 2008 roku.

- Patrząc na Pani dotychczasowe wyniki i starty w tym sezonie, to można uznać Panią za jedną z faworytek.

- Jak zwykle nie chcę zapeszać. Inne dziewczyny też dobrze strzelają. Na takiej imprezie okaże się, kto jest najbardziej odporny psychicznie. Przypomnę, że rywalizacja trwa dwa dni.

- Kto może Pani zagrozić?

- Jest kilka dziewcząt, które notują dobre wyniki. Choćby Magdalena Śmiałkowska ze Społem Łódź, która jest jeszcze juniorką. Są reprezentantki Łucznika Żywiec: Natalia Leśniak, Sylwia Zyzańska. Zobaczymy, kto trafi z najwyższą formą.

- Wygrała Pani ostatnio kontrolne zawody kadry w Prudniku, to konkurentki powinny się więc bać.

- Nie narzekam na swoją dyspozycję, sporo ostatnio trenuję i widać tego efekty.

- Jak się ma zimowe strzelanie do tego letniego?

- Zawody w hali nie należą do moich ulubionych. Zdecydowanie wolę otwarte tory. Pomimo tego, że w hali strzela się na 18 metrach, jest więc znacznie bliżej, to preferuję świeże powietrze. Na szczęście zimowy okres nie jest długi, można to jakoś przetrwać.

- Z początkiem marca we Francji odbędą się halowe mistrzostwa świata. Pani nie ma kwalifikacji do tej imprezy. Trzeba było wystrzelać minimum 570 punktów w zawodach zagranicznych i uplasować się w nich w pierwszej szóstce.

- To jest dziwna sytuacja. W grudniu startowałam w zawodach Berlin Open. Pojechałam tam na koszt klubu, bo z niewiadomych dla mnie przyczyn nie znalazłam się w składzie reprezentacji. Dwóch punktów zabrakło mi do spełnienia minimum. Z tym, że kryteria zostały ogłoszone... w styczniu. A w kalendarzu nie ma dla nas zawodów międzynarodowych przed mistrzostwami. Związek postanowił ostatnią imprezę w Prudniku mianować kategorią „międzynarodowe”. Jeśli chodzi o imprezę w Berlinie, to tylko dwie zawodniczki wypełniły kryteria - Karolina Farasiewicz i Leśniak. Zobaczymy, co postanowi teraz związek.

- Może weźmie pod uwagę wyniki z mistrzostw Polski?

- Ciężko powiedzieć, staram się nie zaprzątać sobie tym głowy.

- Nadal jest Pani traktowana przez władze związku i trenera po macoszemu?

- Niestety tak. Teraz odbywa się zgrupowanie kadry w Korbielowie. Nie zostałam na nie powołana. Uczestniczą w nim tylko zawodniczki z Żywca.

- W ubiegłym roku wraz z koleżankami z drużyny zdobyła Pani srebrny medal halowych mistrzostw świata. Miło byłoby znów walczyć o coś w tej imprezie.

- Na pewno tak, ale nie mam na wiele spraw wpływu.

- Gdyby nie udało się Pani wystąpić we Francji, co będzie celem na ten sezon?

- Są Puchary Świata, a w październiku mistrzostwa świata. Robię co mogę, a jakie będą efekty, to zobaczymy. Z pewnością na własny koszt nie będę jeździć na te zawody.

- Po igrzyskach postanowiła się Pani wyciszyć. Rozważała Pani możliwość wycofania się ze sportu?

- Był to bardzo ciężki czas dla mnie. Już na samych igrzyskach atmosfera do uzyskania dobrych wyników nie była sprzyjająca. Musiałam wszystkie sprawy przegryźć w sobie. A co do wycofania się, to nie miałam takiego zamiaru. Gdybym to uczyniła, to pokazałabym, że jestem słaba. Warto podjąć rywalizację. Skupiam się więc tylko na tym. Łucznictwo to jedyne moje zajęcie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski