Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karnawał za 12 miliardów dolarów

Przemysław Franczak, Rio de Janeiro
Wydarzenie. MKOl twierdzi, że Rio de Janeiro jest gotowe, inni nie są przekonani. Wyjścia awaryjnego jednak nie ma: jutro zaczynają się igrzyska.

Obawy, pytania i wątpliwości są przed każdymi igrzyskami. W ostatnich latach miały różną wagę, nie da się bowiem porównać Pekinu i Soczi, gdy podnoszona była kwestia łamania praw człowieka i bezrefleksyjnej ingerencji w środowisko naturalne z Londynem czy Vancouver, których dotyczyły zarzuty zupełnie inne i o wiele mniejszego kalibru, niemniej medialny rytuał piętnowania błędów i niedoróbek odprawiany był starannie. Rio de Janeiro bije jednak wszystkie rekordy i zostawia konkurencję daleko w tyle. Wyliczmy: kryzys polityczny w Brazylii, potężna recesja, korupcja, strajki służb porządkowych, rosnąca przestępczość w Rio, wirus Zika, zagrożenie terrorystyczne, opóźnienia, zanieczyszczenie akwenów, na których rywalizować mają sportowcy. Doprawdy, historie o odpadających prysznicach w wiosce olimpijskiej można opowiadać przed ceremonią otwarcia dla rozluźnienia atmosfery.

W 2009 roku, gdy Rio de Janeiro zostało wybrane gospodarzem igrzysk, wszystko miało wyglądać zupełnie inaczej. Brazylia była jedną z najlepiej rozwijających się gospodarek świata, a organizacja piłkarskiego mundialu w 2014 i olimpijskich zawodów dwa lata później miały ten jej rosnący status efektownie podsumować. Wpisywało się to również w strategię ówczesnego prezydenta Luli, który szacunek tłumów zdobył sobie walką z nierównościami społecznymi, w Brazylii występującymi w drastycznej formie. Rio jest zresztą ich doskonałą ilustracją.

Z jednej strony stworzone do pocztówek i reklamówek, a z drugiej - do wstrząsających reportaży o miejscach, do których Chrystus Odkupiciel z góry Corcovado raczej nie zagląda. Dla miasta, którego olbrzymi pomnik jest symbolem, igrzyska miały być kolejnym impulsem do rozwoju. Ambitny plan zakładał między innymi cywilizowanie faweli, dzielnic biedy, które rozlewają się na wzgórzach otaczających Rio. I które ciągną się kilometrami, gdy jedziesz z lotniska w stronę oceanu. To widok, po którym Rio de Janeiro nie da się już uprościć w myślach do Copacabany, Ipanemy, karnawału i zapierających dech w piersiach widoków.

Na projektach się skończyło. Mimo 12 miliardów dolarów, które te igrzyska kosztowały Brazylijczyków.

- To stracona okazja - przyznał otwarcie burmistrz Eduardo Paes. Powstały nowe obiekty sportowe, część zmodernizowano, przeprowadzono kilka poważnych miejskich inwestycji, ale kluczowych problemów to nie rozwiązało. Ba, w wyniku recesji jeszcze bardziej się nasiliły. Nawet zbudowana przy jeziorze Jacarepagua wioska olimpijska nie została pomyślana jako prospołeczny projekt. Będzie tam ekskluzywne osiedle.

Z drugiej strony burmistrz Paes ma już dość pytań o kłopoty i sugestii, że świat przyjeżdża w miejsce dotknięte niejedną zarazą.

- Oczywiście, że to miasto ma problemy i nie jest miejscem idealnym, ale robimy wszystko, żeby to były udane igrzyska i wszyscy byli zadowoleni - podkreślał w rozmowie z NBC. Rozmaite zarzuty odpiera z latynoskim wdziękiem i dezynwolturą. Raport, według którego narażone jest zdrowie 1400 sportowców, którzy mają startować w zanieczyszczonych ściekami akwenach, skwitował w ten sposób: - Nie ma żadnego zagrożenia. Czytam też, że groźne wirusy są w wodzie przy Copacabanie. Przyszli do __mnie cariocas (tak określają się mieszkańcy Rio - red.) i __mówią tak: gdyby to była prawda, to wszystko byłoby martwe!

Co racja, to racja, akurat życie przy Copacabanie kwitnie. Wnosząc z faktu, że dominuje moda plażowa, problem z komarami tygrysimi, a więc Ziką, też został - jeśli chodzi o Rio - ponad miarę rozdmuchany. Choć wielu turystów, a nawet sportowców wirus zniechęcił. Turniej golfowy, który do programu igrzysk wrócił po 112 latach, w amerykańskich mediach już został nazwany katastrofą, bo wycofało się z niego 20 zawodników, w tym cała pierwsza czwórka rankingu. Między innymi przy tej konkurencji poległa również idea „zielonych igrzysk”. Tak się złożyło, że pole golfowe wybudowano na terenie chronionym.

Logika igrzysk jest jednak oczywista. Świat najpierw trochę ponarzeka, a potem się zachwyci (ostateczny bilans zysków i strat dla Rio nikogo interesować nie będzie). Zachwyci, jeśli nic się nie wydarzy. Bo mogą mieć Brazylijczycy problemy gospodarcze i polityczne (prezydent Dilma Roussef jest zawieszona, oskarża się o ją udział w aferze korupcyjnej giganta paliwowego Petrobrasu, od której rozpoczął się brazylijski kryzys, jej poprzednik Lula też jest zamieszany w sprawę), ale sen z powiek najbardziej im spędzają teraz kwestie bezpieczeństwa.

Zagrożenie terrorystyczne to jedno, ono towarzyszy wszystkim dużym imprezom sportowym już od dłuższego czasu. I, jak w innych przypadkach, może być jedynie wirtualne. Realny jest wzrost przestępstw i przemocy w samym Rio. Wydawało się, że po tzw. pacyfikacjach faweli przeprowadzanych przez oddziały specjalne BOPE, które pozbawiały realnej władzy gangi narkotykowe, sytuację udało się opanować. Teraz, wraz z kryzysem, stara rzeczywistość wraca.

W niej nie ma żadnych hamulców: w czerwcu gang narkotykowy podjął próbę odbicia ze znajdującego się nieopodal Maracany szpitala jednego ze swoich szefów Nicolasa Pereiry de Jesusa, pilnowanego przez policję. Bilans ataku: jeden zabity pacjent, ranny pracownik szpitala i policjant. De Jesus uciekł.

Ale Rio to przecież też nieposkromiona zabawa. I te skrajne rzeczywistości sąsiadują ze sobą jak gdyby nigdy nic.

- Jakie nagłówki chciałbym zobaczyć po igrzyskach? Że to było radosne, udane święto i jestem pewien, że tak będzie. My umiemy się bawić i __uwielbiamy gości - przekonuje burmistrz Rio de Janeiro.

Byle do ceremonii otwarcia. To już jutro.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski