Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karne w hokeju to jak starcie rewolwerowców

Rozmawiał Jerzy Zaborski
Michalowi Fikrtowi (z prawej) najpierw gratulowali koledzy z zespołu
Michalowi Fikrtowi (z prawej) najpierw gratulowali koledzy z zespołu fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa z MICHALEM FIKRTEM, bramkarzem Unii Oświęcim.

– Jak czuje się bohater meczu z Orlikiem Opole? Nie można Pana nazwać inaczej, skoro zespół wygrał po karnych 2:1.

– Jaki tam bohater. Wykonałem swoją pracę.

– Nie było jednak łatwo. Wiadomo, że w rzutach karnych wiele zależy od postawy bramkarza.

– Wcześniej w meczu nie mieliśmy szczęścia. Wróciło do nas w najbardziej odpowiednim momencie.

– Rzuty karne to był w zasadzie Pana pojedynek z Władimirem Nikiforowem. To właśnie on, w pierwszym rzucie karnym, okazał się skuteczny. Potem, kiedy walczono do pierwszej pomyłki, trener Jacek Szopiński jeszcze dwa razy posyłał go w bój. Jednak to Pan okazał się lepszy.

– Na pewno strata gola w pierwszym karnym, w dodatku, gdy rywale rozpoczynali tę loterię, nie pomaga psychice bramkarza. Jednak na szczęście szybko, bo w drugiej serii, Grzesiu Piekarski doprowadził do remisu, co bardzo pozytywnie mnie nakręciło. Jeśli chodzi o Nikforowa, to nie analizowałem, że atakował mnie jeszcze dwa razy.

Nie ma reguły w wykonywaniu rzutów karnych. Jedni przy kolejnych najazdach powielają ten sam wariant, inni go zmieniają. Każdy przypadek jestosobnym hokejowym pojedynkiem rewolwerowców (śmiech). Nie interesują mnie osobowości zawodników wykonujących karne i ich dokonania w regulaminowym czasie gry.

Staram się przy karnym uważanie obserwować ruch najeżdżającego zawodnika i „przeczytać” jego pomysł. Niech kibice oceniają, czy jestem dobrym czytelnikiem obowiązkowej hokejowej lektury.

– W tym sezonie broni Pan z wysoką skutecznością. Po meczu z Opolem wyniosła prawie 94 procent.

– Pozycja bramkarza jest bardzo specyficzna. To trochę takie siedzenie na minie. Można zagrać rewelacyjne zawody, a jak trafi się „głupia” bramka, bo w meczach na styku, a takie przecież często się zdarzają nie tylko z faworytami, ale także z niżej notowanymi zespołami, dla wielu można być na cenzurowanym.

A jak to już jest bramka decydująca o wyniku, to mocno siedzi za skórą. Jednak trochę już w hokeja gram, więc jestem na to odporny. Siłą Unii jest drużyna, więc jeśli zaczniemy strzelać w meczach więcej niż dwie bramki, wtedy jesteśmy w stanie zamieszać w szykach nawet najlepszych ekip. Wyprawa do Sanoka i pokonanie mistrza w jego hali była tego najlepszym przykładem.

– Zespół musi jednak równać do Michala Fikrta, który w tym sezonie nie schodzi poniżej pewnego, wysokiego poziomu.

– Na końcowy wynik zespołu składa się wiele czynników. Jestem tylko małym elementem całej układanki. Po meczu z Orlikiem wypada się cieszyć z wygranej i dwóch punktów oraz tego, że zrobiliśmy kolejny mały krok w kierunku zakwalifikowania się do pierwszej „szóstki”. To jest nasze zadanie na dzisiaj.

– Gdybyście cały mecz przeciwko Orlikowi zagrali w tak szybkim tempie i z taką determinacją, jak w trzeciej tercji, pewnie wzięlibyście pełną pulę.

– To nie był chyba nasz najlepszy dzień, więc cieszymy się także z dwóch punktów. Zawsze to zwycięstwo i powiększenie przewagi nad konkurencją do „szóstki”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski