– Kandydował Pan do Rady Miasta Białegostoku, skąd taki pomysł?
– Ktoś mi zaproponował, stwierdziłem: dlaczego nie? Startowałem z ramienia Platformy Obywatelskiej, byłem na 3. miejscu na liście. Zebrałem 190 głosów, a to nie wystarczyło do wyboru. Nie byłem jednak na to nastawiony, bo żadnej kampanii nie prowadziłem. Gdyby się udało, to spróbowałbym pomóc miastu. Na razie więc odkładam te plany na przyszłość.
– Cały czas czuje się Pan mocniej na boisku niż w polityce?
– Nie jestem politykiem, ale jeśli miałbym pomóc w rozwoju miasta, w kontekście sportowym, to czemu nie? Wiążę przyszłość z Białymstokiem, moje kandydowanie to patriotyzm lokalny.
– Przejdźmy do sportu. Gra Pan teraz na lewej obronie i jako środkowy defensor. Gdzie się Pan lepiej czuje?
– Ostatnie mecze znów grałem na środku. W ogóle czuję się dobrze, jestem nieźle przygotowany do tego sezonu, dużo gram. Występuję tam, gdzie jest potrzeba. Nie wiem, jak będzie w Krakowie, bo wraca Michał Pazdan.
– Coś się zacięło w waszej maszynie, w czterech ostatnich meczach nie zaznaliście smaku wygranej.
– Nie powiem, że coś się zacięło, bo mieliśmy trudne spotkania. Powinniśmy więcej punktów zdobyć, ale z kolei w październiku wycisnęliśmy „maksa”. Jest więc trochę zadyszki, lecz czujemy się mocni, stać nas na dwa zwycięstwa na koniec roku.
– Jesteście na 4. pozycji w tabeli, miejsce w ósemce jest mimo wszystko niepewne.
– To na razie jest gdybanie. Jeszcze pewnie 14 drużyn ma szanse, by się zakwalifikować. Może się to pozmieniać.
– Ale jak się traci punkty u siebie w meczu z Zawiszą, który jest ostatni, to nie ma powodów do optymizmu.
– Po powrocie Goulona i Masłowskiego ten zespół jest mocniejszy. Myślę, że jeszcze tej jesieni dołoży kilka punktów i będzie w stanie skutecznie bić się o utrzymanie.
– Przyjeżdżacie do Cracovii, która wcześniej wygrała cztery mecze z rzędu u siebie, ale tę serię przerwał Górnik. Czy dla was jest to sprzyjająca okoliczność?
– Szczerze mówiąc, to dla nas nie ma znaczenia. Do każdego meczu przystępujemy z chęcią gry o trzy punkty. Tak samo z Lechem, Legią, podobnie będzie na Cracovii.
– Z „Pasami” wygraliście w trzeciej kolejce 2:1, ale to zwycięstwo nie było przekonujące. Wyciąga Pan z tego wnioski?
– Do przerwy przegrywaliśmy, goniliśmy wynik, a potem wygraliśmy. Trochę sił w to spotkanie włożyliśmy. Jeśli efekt będzie podobny w Krakowie, to się nie obrażę.
– Wyjazd na mecz z Cracovią należy do łatwiejszych, czy nie można wartościować meczów?
– Raczej nie należy. Graliśmy w Chorzowie, kontrolowaliśmy mecz przez 30 minut, a w ciągu kwadransa gospodarze strzelili trzy bramki i wszystko się inaczej potoczyło. Być może z rywalami z wyższych miejsc gra się łatwiej, bo oni muszą brylować w ataku pozycyjnym, a wtedy nastawiamy się na kontry. Cracovia też będzie musiała się odkryć. My chcemy umacniać się w górnej połowie tabeli. Szykuje się więc ciekawy mecz.
– Obawia się Pan któregoś z zawodników Cracovii?
– Nie, choć w tej ekipie jest wielu dobrych piłkarzy. Ja też czuję się mocny, gram wszystkie mecze. Jest zdrowa rywalizacja, z szacunkiem, ale bez obawy.
– Ze Sławomirem Szeligą czy Bartłomiejem Dudzicem pewnie serdecznie się Pan przywita. Bo tylko oni zostali z czasów Pana pierwszej bytności w Cracovii.
– Rzeczywiście, niewielu już jest chłopaków, których pamiętam z czasów mojej pierwszej gry w Cracovii. Z drugiego pobytu, jeśli chodzi o kontakty z kolegami, jestem zadowolony, w szatni nigdy nie miałem problemów. Zawsze jest miło się przywitać, ale na boisku sentymentów nie będzie.
– Na stadionie przy ul. Kałuży trochę Pan pograł. To ma teraz znaczenie?
– Na pewno. Człowiek czuje atmosferę tego stadionu, wie, czego się spodziewać.
– Jagiellonia też doczekała się ładnego obiektu, może się Pan więc przyzwyczajać do gry na stadionach o wysokim standardzie.
– Zgadza się, mamy wreszcie stadion z prawdziwego zdarzenia, na 22,5 tys. ludzi. Na meczu otwarcia był komplet.
– Czy jakiś występ z meczów w Cracovii pamięta Pan szczególnie?
– Często wspominam derby z Wisłą, te zwycięskie w Sosnowcu. Siedzi mi też w głowie mecz z Odrą Wodzisław, w którym po moim karnym wygraliśmy 1:0. To był ciężki mecz, kluczowa „jedenastka”, ale zdecydowałem, że będę strzelał i udało się. A nie była to łatwa decyzja. Spotkanie było na stadionie Hutnika.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?