Karol Niemczycki nabrał pewności siebie, a korzysta na tym cały zespół Cracovii

To, że tak właśnie wyglądają „Pasy” jeśli chodzi o stracone bramki, to ogromna zasługa bramkarza Karola Niemczyckiego. Golkiper zaliczył już siedem czystych kont w sezonie. W dwóch ostatnich spotkaniach nie puścił gola.

- Ten wynik Karola robi wrażenie – mówi Łukasz Paluch, były bramkarz Cracovii. - Nabrał trochę pewności siebie, trener postawił na niego, a on próbuje się odwdzięczyć dobrą grą. Same czyste konta powodują, że zawodnik dostał wiatru w żagle i stara się to wykorzystać. Miejmy nadzieję, że nadal będzie robił postępy.

Niemczycki gra w zespole, który średnio radzi sobie w ekstraklasie, jest mu więc trudniej, niż gdyby grał w drużynie, która walczy o mistrzostwo, czy puchary.

- Dobre jest to, że Karol utrzymuje koncentrację na wysokim poziomie – mówi Paluch. - Podam przykład, mecz z Radomiakiem, gdy obronił w sytuacji sam na sam z rywalem, mimo że był spalony. Z kolei nie błyszczy na przedpolu, ale na linii bramkowej bardzo poprawił grę. To młody bramkarz i może jeszcze wiele zdziałać.

Niemczycki po przyjściu rok temu trenera Jacka Zielińskiego od razu wskoczył do bramki, ale w końcówce sezonu bronił już Lukas Hrosso. Teraz we wszystkich piętnastu meczach zagrał młodszy golkiper.

- Karol miał trochę szczęścia, bo przed zmianą w bramce uchroniła go kontuzja Hrosso – przypomina Paluch. - Miał słabszy okres i wydawało się, że będzie zmiana, ale uraz Słowaka w Pucharze Polski temu zapobiegł. Karol uwierzył w siebie, a na tej pozycji to kluczowa sprawa, podniósł się i gra odpowiedzialnie.

Wydatnie pomaga mu defensywa. Blok obronny Cracovii, oprócz wpadki w meczu PP z Resovią (3:4), spisuje się bardzo przyzwoicie.

- Zgadzam się z tym, ale stawiam znak zapytania – mówi były golkiper „Pasów”. - Chodzi mi o to, że Cracovia za łatwo traci bramki w meczach ze słabszymi drużynami, a z zespołami z górnej części tabeli potrafi się uchronić od strat, jak w meczach z Rakowem, Legią czy Lechem. A z Lechią, choć po kontrowersyjnym karnym, straciła gola, w innych meczach z drużynami z dołu też dawała sobie strzelić bramki. Zrzucam więc to nie na brak umiejętności, a na brak koncentracji. Jak się chce grać o coś, to trzeba wygrywać z dołem tabeli. Dlatego Cracovia jest tam, gdzie jest. Fajnie, że wygrała w Lubinie i może do końca rundy jeszcze poprawi ten dorobek.

Defensywa Cracovii jest nieźle zabezpieczona, w każdym meczu gra pięciu zawodników, wliczając w to trzech środkowych obrońców i dwóch wahadłowych. Mimo różnych kłopotów – kontuzji, jakie dotknęły Jakuba Jugasa, Pawła Jaroszyńskiego, pauzy za kartki Michala Siplaka, wchodzą nowi zawodnicy i wszystko dobrze funkcjonuje.

- David Jablonsky wchodzi z ławki i daje jakość – mówi Paluch. - Po kontuzji wraca Matej Rodin i od razu jest dobrze. Tak naprawdę każdy z zawodników defensywnych może grać w pierwszej jedenastce. Każdy, kto wychodzi na boisko, daje z siebie dużo, zostaje tylko kwestia koncentracji w starciach z dołem tabeli. Jeśli będzie większa, to będę spokojny o grę drużyny. Ogólnie jest wrażenie, że zawodnicy z defensywy coraz lepiej rozumieją się na boisku, jak są skoncentrowani, to rywalom trudno stworzyć sytuację bramkową, ciężko Cracovii strzelić bramkę. Choć mecz pucharowy obnażył braki „Pasów” przy stałych fragmentach gry. Z kolei „Pasy” nie strzelają goli po stałych fragmentach i to musi martwić.