Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karolina Pęk: Działacze robili mi na złość. Prezes Kazimierz Skrzypek: Nie mogłem podpisać wniosku o stypendium [ZDJĘCIA]

Jerzy Filipiuk
Jerzy Filipiuk
11.09.2018, Kraków: Karolina Pęk podczas treningu w hali Bronowianki
11.09.2018, Kraków: Karolina Pęk podczas treningu w hali Bronowianki Aneta Żurek
24-letnia tenisistka stołowa I-ligowej Bronowianki Kraków, wielokrotna medalistka najpoważniejszych imprez, Karolina Pęk popadła w konflikt ze swym klubem. Nadal broni jego barw, ale wszystko w skazuje na to, że opuści go po zakończeniu sezonu.

Problemy i... przypadek

Karolina Pęk urodziła się w Nowej Dębie z okołoporodowym porażeniem splotu barkowego prawej ręki. Do 6. roku życia dużo czasu spędzała w szpitalach i klinikach (przeszła cztery operacje), a do 15. roku codziennie odbywała rehabilitację. Przez trzy lata trenowała piłkę nożną w Siarce Tarnobrzeg. Przypadek – spacer obok sali, w które odbywał się trening tenisa stołowego – sprawił, że zmieniła uprawianą dyscyplinę sportu.

Jest wychowanką Integracyjnego Klubu Sportowego Jezioro Tarnobrzeg, w którym zaczęła treningi w 2008 roku. Sześć lat później trafiła też do Bronowianki. Długo była zawodniczką dwóch klubów: jako niepełnosprawna - IKS-u (to w jego barwach zdobyła złoto i dwa brązy igrzysk paraolimpijskich w Londynie 2012 i Rio de Janeiro 2016), a jako pełnosprawna i kilku lat także jako niepełnosprawna – Bronowianki (jako jej reprezentantka sięgnęła po złoto i brąz igrzysk paraolimpijskich w Tokio 2020). Ma na koncie mnóstwo medali zdobytych także w mistrzostwach Europy i Polski.

„Wszystko na własną rękę”

Choć przez kilka lat była podporą Bronowianki i nadal dla niej gra (ostatnio w sobotę w Chybiu, gdzie wygrała dwa single i jeden debel), dziś jest rozgoryczona jak klub - jej zdaniem – ją traktował i traktuje.

- Nikt z zarządu klubu nie interesował się moim treningiem. Dla mnie on był zawsze najważniejszy. W ubiegłym roku przed igrzyskami paraolimpijskimi miałam dosyć poważną kontuzję. Klub nawet tym się nie zainteresował. Wszystko robiłam na własną rękę. Sama opłaciłam fizjoterapeutę i zabieg, który musiał być wykonany. Sama płacę za trening na siłowni. Bronowianka przez te lata tylko dwa razy mi zapłaciła za fizjoterapeutę – mówi Pęk.

To nie jest tak, że z dnia na dzień to wszystko zaczęło mi przestać pasować. Treningi były słabsze jakościowo z każdym rokiem - Karolina Pęk

Jej zdaniem, w krakowskim klubie nie ma ona dobrych warunków, by odpowiednio się przygotować do igrzysk paraolimpijskich 2024 w Paryżu: - Z całej grupy ja jestem najlepsza. Potrzebuję lepszych zawodniczek do gry. Igrzyska w Paryżu są za dwa lata. To mało czasu, nie mogę go stracić. Po igrzyskach w Tokio zdecydowałam, że czas na zmianę. Atmosfera w klubie spowodowana przez jego prezesa i dyrektora też skłoniła mnie do zmiany otoczenia.

„Teraz jest niezadowolona?”

Wieloletni prezes klubu Kazimierz Skrzypek nie kryje rozżalenia słowami zawodniczki: - Mówi, że nie ma dobrych warunków w klubie? A do tej pory je miała? Myśmy ją wyszkolili od małego, wzięliśmy jako „sierotkę”, zapewniliśmy jej spanie, jedzenie, szkołę. Miała wszystko, co chciała: indywidualne treningi, trenera do dyspozycji. I tak doszła do sukcesów, dzięki nam zdobyła medale na paraolimpiadach, a teraz jest niezadowolona? Zamiast tego, powinna przyjść do nas, przynieść flaszkę i podziękować za to, co myśmy dla niej zrobili. Nie dostaliśmy od niej ani jednego podziękowania, nigdy, za nic.

Nikt poza nią nie dostaje pieniędzy w klubie za grę w tenisa stołowego. To też jest dla nas wydatek, nie mówiąc o innych, na sprzęt, wyjazdy - Kazimierz Skrzypek

Prezes dodaje: - Przez wiele lat dołożyliśmy tyle starań, żeby coś osiągnęła – i osiągnęła - a teraz z klubem nawet nie chce rozmawiać i nie ma – według niej – za co mu dziękować, bo jej tylko dwa razy zapłacił za swego fizjoterapeutę. A była u naszego? Nie chciała do niego chodzić, bo jej nie odpowiadał. Przez kilka lat grała u nas, była przez nas szkolona, a korzystał na tym klub z Tarnobrzegu, choć ani razu nie była u niego na treningach. Czyli pracowaliśmy dla niego. Dopiero po rozmowach po igrzyskach w Rio de Janeiro przeszła do nas jako zawodniczka niepełnosprawna.

Spotkanie bez efektów

W grudniu 20121 roku na prośbę zawodniczki doszło do jej spotkania z prezesem.

- Poinformowałam klub, że chcę zmienić otoczenie jak najwcześniej, bo nie mogę spędzić w Bronowiance pół roku nie trenując. Powiedziałam, że chcę trenować gdzie indziej, ale będę przyjeżdżać na mecze Bronowianki. Nie powiedziałam, że odchodzę. Ma kontrakt z klubem do czerwca. Usłyszałam, że zanim wyjadę, muszę potwierdzić, że zostanę w klubie i od razu podpiszę kontrakt na trzy lata. Odpowiedziałam, że nie podpiszę teraz, ale możemy się spotkać pod koniec sezonu lub po nim i porozmawiać, co dalej. Nie mogłam od razu dać potwierdzenia, bo nie wiem, co będzie za dwa lub trzy lata. Prezesowi to się nie spodobało. Wtedy rozpoczął się mały szantaż. Usłyszałam, że jeśli opuszczę klub, to nie dostanę pieniędzy od miasta – opowiada Pęk, która od grudnia trenuje w Gdańsku (chciała w Grodzisku Mazowieckim, ale nie dostała stamtąd zgody).

Po grudniowym spotkaniu nic nie uzgodniliśmy. Nikt się już do mnie z klubu nie odzywał, nie poruszał temat - Karolina Pęk

Prezes Skrzypek ripostuje: - Myśmy z nią rozmawiali o przyszłości w ciągu sezonu, bo spodziewaliśmy się, że ma zamiar od nas odejść, gdyż jej zachowanie o tym świadczyło. Podczas spotkania poinformowaliśmy ją, że jeśli zmieni barwy klubowe, to nie będzie mogła liczyć na stypendium z miasta, bo nie będzie reprezentowała sportu krakowskiego. Musiała się z tym liczyć, ale widocznie jej to nie przeszkadzało. Nie było mowy o kontrakcie na trzy lata, tylko na następny rok. Mówiliśmy, jaka jest jej sytuacja. Nikt jej do niczego nie zmuszał. Chcieliśmy wiedzieć, czy możemy na nią liczyć na następny sezon, czy nie. Mówiła, że raczej nie, ale o tym się nie będzie wypowiadała, bo dostaje też stypendium z klubu. Bała się, że nie dostanie tych pieniędzy.

Projekt dla sportowców

Pęk uczestniczyła w utworzonym w 2018 roku projekcie „Ambasadorzy Krakowskiego Sportu”, którego celem jest docenienie sukcesów odnoszonych przez krakowskich sportowców i wykorzystanie ich wizerunku do promocji miasta. Podstawowym kryterium ubiegania się o bycie ambasadorem krakowskiego sportu jest medal olimpijski, MŚ, ME, uniwersjady lub akademickich MŚ w dyscyplinie olimpijskiej i przynależność zawodnika do klubu, którego siedzibą jest Kraków. Koordynatorem projektu jest Janusz Kozioł, pełnomocnik prezydenta Krakowa ds. rozwoju kultury fizycznej.

- Stypendium z miasta otrzymuję od 2018 roku. W ubiegłym roku dwa medale z igrzysk w Tokio przekazałam na wystawę do Urzędu Miasta Krakowa. Dobrze się dogadywaliśmy z miastem i panem Koziołem. W 2021 roku stypendium otrzymywałam od maja do grudnia. W tym roku miało być tak samo. Teraz trudno powiedzieć, jak będzie, ale ja nie rezygnuję z Krakowa. Jako osoba niepełnosprawna mogę być nagradzana tylko w nim. Będę tu szukać klubu, żeby w przyszłym roku znowu dostawać stypendium – mówi zawodniczka.

Zrezygnowała czy nie?

30 marca 2022 roku Pęk wysłała do Bronowianki oświadczenie, że rezygnuje z reprezentowania „swego dotychczasowego klubu”, jednocześnie prosząc o nie wyrabianie jej licencji okresowej Polskiego Związku Tenisa Stołowego na sezon 2022/23. Pismo do klubu trafiło następnego dnia. Stało się one kolejną kością niezgody między obiema stronami (które interpretują je w odmienny sposób) i spowodowało, że 1 kwietnia dyrektor Bronowianki Andrzej Szymik wysłał pismo do Janusza Kozioła informujące, iż klub nie mógł podpisać wniosku o stypendium „Ambasadora Krakowskiego Sportu” dla Pęk „w związku z tym, że z dniem 30.03.2022 r. złożyła ona rezygnację z reprezentowania barw klubowych KS Bronowianka Kraków”.

- Moje oświadczenie nie jest automatyczną rezygnacją - bo umowę mam podpisaną do końca czerwca – ale polega na tym, że informuję klub, że aktualna umowa mi nie pasuję i oświadczam, że albo odchodzę z klubu z dniem 1 lipca, albo otrzymam nowy kontrakt. Klub jednak zinterpretował to na swój sposób, że z dniem 31 marca nie jestem jego zawodniczką. I to był powód do nie składania wniosku o stypendium od miasta – tłumaczy zawodniczka.

Zupełnie inaczej tę sprawę widzi prezes Skrzypek: - Zamiast tak tłumaczyć, Karolina mogła przyjść do nas i porozmawiać. Jeśli my 1 kwietnia mamy złożyć wniosek o stypendium dla niej, a 31 marca dostajemy listem poleconym jej oświadczenie, i to bez żadnego wyjaśnienia czy rozmowy, oraz, że nie życzy sobie, żeby jej wyrabiać licencji na następny sezon, to takie stanowisko jest jasne. Nie mogłem podpisać wniosku, bo gdybym to zrobił, musiałbym za to odpowiadać karnie. A ja nie chcę mieć problemów z miastem i być oskarżany o marnowanie pieniędzy miasta

„Intencje były inne”

Pęk powołuje się na korespondencją mailową, do jakiej dochodziło między nią a klubem na początku kwietnia. Klub napisał jej, że zgodnie z jej pismem z 30 marca przychylił się do jej prośby, ale jeśli jej „intencje były inne”, chce reprezentować Bronowiankę do końca sezonu i otrzymywać klubowe wynagrodzenie, prosi ją o pisemną deklarację, że będzie uczestniczyć we wszystkich meczach ligowych w tym okresie. W innym mailu prezes Skrzypek napisał Pęk, że skoro, jak sama stwierdziła, że jej „intencje były inne”, to w świetle przepisów PZTS nadal jest zawodniczką Bronowianki, bo nikt nie pozbawił jej związkowej licencji.

Pęk w mailu wskazała prezesowi na sprzeczność między informowaniem miasta, iż nie jest już zawodniczką Bronowianki (co skutkowało brakiem wniosku o stypendium) a jego wiadomością, że jednak nią jest. Podkreśliła, że wypowiedzenie nie jest rezygnacją, że nie pierwszy raz je składała w taki sposób, że stawi się na meczach do końca umowy, że jeśli klub chce, może się dogadać z zawodnikiem.

„To jest w porządku?”

- Oczywiście, że w świetle przepisów nadal jest zawodniczką klubu, tylko że przepisy a wola zawodnika to są dwie różne sprawy. Licencję PZTS odbiera, gdy ktoś coś „nawali”. Karolina jest uprawniona do gry do końca sezonu w klubie. Zresztą potwierdziła, że chce nadal grać, a ja jej odpisałem, że jeśli tak, to niech stawia się na mecze. Gdyby nie chciała grać, to nie miałem zamiaru wypłacać jej miesięcznego stypendium klubowego – wyjaśnia prezes.

Wniosku o stypendium z miasta nie mogłem jednak jej podpisać, bo wszystkie jej wypowiedzi, odpowiedzi świadczą o tym, że szuka innego klubu. A wniosek dotyczy następnego sezonu - Kazimierz Skrzypek

I dodaje: - To, że ma Karolina kontrakt z klubem do końca czerwca, nie ulega wątpliwości, ale w każdej chwili może z klubu zrezygnować. Nie napisała, że rezygnuje z dniem tym i tym, ale napisała, że rezygnuje z klubu. Nie pisała, kiedy odchodzi, tylko, żeby jej nie wyrabiać licencji na następny sezon. W domyśle po sezonie? Ale może w domyśle, że już dziękuję i nie będzie więcej grała. Nie określiła się dokładnie. I dlatego jest tak, jak jest. Liczyła, że od września będzie w innym klubie. To jest w porządku​? I ja miałem podpisać wniosek o stypendium, dzięki któremu dostawałaby stypendium za drugie półrocze będąc w innym klubie?

W Gdańsku i w… Krakowie

Pęk trenuje w Centralnym Ośrodku Szkolenia w Gdańsku. Jest usatysfakcjonowana tamtejszymi warunkami; podkreśla, że ma spokój, nikt jej nie przeszkadza, sala jest dostępna 24 godziny na dobę, w ośrodku trenują dziewczęta i chłopcy w różnym wieku, zajęcia prowadzą trzej szkoleniowcy, ma też indywidualnego trenera, korzysta z siłowni. - Musiałam się wyprowadzić z Krakowa, zmienić otoczenie. Cieszę się, że tę decyzję już podjęłam – podkreśla.

Muszę sobie szukać klubu blisko Gdańska, bo wyjazd na południe kraju to dla mnie za daleko. Ale jeśli chodzi o klub dla niepełnosprawnych, to chcąc nadal dostawać stypendium od miasta, to może on być tylko w Krakowie. I takiego będę szukać- Karolina Pęk

- Gwarantuję, że gdyby nie złożyła pisma, że odchodzi, to bym podpisał wniosek o stypendium, bo dlaczego nie? Gdyby przyszła do klubu i powiedziała lub zadzwoniła, że składa rezygnację, ale liczy na negocjacje i będzie nadal grała, to bym podpisał. Przecież to nie są klubowe pieniądze, tylko miasta. Klub z tego tytułu nie dostaje pieniędzy. To są indywidualne wnioski dla kogoś, kto spełnia warunki bycia ambasadorem sportu krakowskiego. Ale musi on reprezentować klub krakowski, nie inny. Jako niepełnosprawna chce grać w Krakowie? Ale w jakim klubie, skoro mamy umowę z klubem, który powstał w naszym mieście, że żaden zawodnik z Bronowianki po odejściu z niej nie może występować w nim przez rok? - mówi prezes Skrzypek.

Karolina nie poinformowała nas, do jakiego klubu chce przejść, ale mam informację, że ma grać w Gdańsku lub pobliżu - Kazimierz Skrzypek

I podkreśla: - Przecież to myśmy chodzili za tym, żeby została ambasadorem sportu krakowskiego. Kto to załatwił? Sama poszła do miasta to załatwiać? A czy my mieliśmy i mamy z tego jakieś profity? Dostaliśmy więcej pieniędzy z miasta? Dostaliśmy specjalną nagrodę? Satysfakcja? Chcielibyśmy mieć satysfakcję z tego, że młoda dziewczyna, która do nas przyszła, odchodzi teraz z jakimś dorobkiem, że była naszą zawodniczką i jest nam w jakiś sposób wdzięczna.

„Ważniejsze były igrzyska”

Multimedalistka wielu imprez ma żal do kierownictwa Bronowianki nie tylko za odmowną decyzję w sprawie stypendium z miasta. I nie tylko za – jej zdaniem – jego brak zainteresowania sprawami zawodniczki związanymi np. z jakością treningów. Podkreśla, że tylko były trener Bronowianki, a obecnie asystent trenera kadry Xu Kai interesował się jej zajęciami. Obecny szkoleniowiec Maciej Karmoliński - według zawodniczki – nie podejmuje żadnych decyzji, informuje tylko Pęk, kiedy ma się stawić na mecz. Z koleżankami o swej sprawie nie rozmawiała.

Nie jest moim obowiązkiem informowanie klubu o moich wyjazdach. PZTS wysyła takie komunikaty do klubu, informacje są ogólnodostępne, to żadna tajemnica - Karolina Pęk

- Prezes robił problem z tego, że nie gram w niektórych meczach. Nie rozumiał tego, że mam kontuzję, że dla mnie w tamtym momencie ważniejsze były igrzyska a nie liga, bo one są co cztery lata i musiałam dopilnować, abym była zdrowa. Prezes zarzucał mi, że nie grałam w mistrzostwach Małopolski. Wyjaśniałam prezesowi, że w tym samym terminie była na turnieju międzynarodowym w Hiszpanii. Chyba o tym nie wiedział. Nikt chyba w klubie nie wiedział, że byłam na kadrze i to było wtedy ważniejsze od tych mistrzostw. Po powrocie z Tokio na lotnisku od razu zobaczyłam prezesa i dyrektora, którzy pozowali do zdjęć. Przez kilka lat nie interesowali się moim treningiem, czy jestem zdrowa, czy potrzebuję dodatkowych zajęć, sparingpartnera, a nagle chcieli się pokazać – wyłuszcza swe kolejne pretensje Pęk.

„Nie chcę zostać w klubie”

Prezes Bronowianki nie pozostawia ich bez komentarza: - Trener Xu był naszym i jej trenerem. Miał na nią wpływ, a że pracował także w kadrze, to ją namawiał, instruował. I ona zawierała umowę na kolejny sezon. Tak było kilka razy. Teraz Xu nie ma u nas i ona z nami nie chce rozmawiać. Karolina wybierała sobie czasem mecze, w których chciała grać. Gdy miała grać w jednych, była kontuzjowana, gdy w drugich – nie. Klub dostaje informację o powołaniach do kadry albo nie dostaje. Akurat o turnieju w Hiszpanii nie dostał. Karolina o żadnych wyjazdach nas nie informowała. Jako klub mieliśmy już definitywnie zerwany kontakt z nią.

Pojechaliśmy z kwiatami na Okęcie, by ją przywitać, to łaskawie musiałem przez trenera prosić, aby podeszła do nas i żebyśmy mogli jej wręczyć te kwiaty - Kazimierz Skrzypek

Szans na złagodzenie konfliktu i pogodzenie obu stron nie ma praktycznie żadnych.

- Nie dogadamy się. Jestem sto procent na „nie”. Nie chcę zostać w klubie. Uważam, że działacze zrobili mi na złość. Bo jeśli nawet odeszłabym z klubu, to mogli złożyć wniosek o stypendium i rozstać się ze mną w normalny sposób. Albo się dogadać co do przyszłego sezonu. A tak sami pokazali, że nie możemy się porozumieć – przekonuje Pęk, która w tym roku chce wystąpić w MŚ w Hiszpanii, a w przyszłym powalczyć w kwalifikacjach o udział igrzyskach paraolimpijskich w Paryżu. Już – niestety dla krakowskiego tenisa stołowego – nie jako zawodniczka Bronowianki.

„Niech idzie gdzie indziej”

- Jeśli Karolina ma lepsze warunki gdzie indziej, a nasz klub jej nie odpowiada, niech idzie do innego. W Gdańsku trenuje bez naszej zgody, ale nie o to chodzi, niech sobie trenuje. Myśmy ją z klubu nie wyrzucali. I nie rozwiązywaliśmy z nią umowy. Licencji PZTS też nie miała zabranej. Nawet gdybyśmy z niej zrezygnowali – a mogliśmy to zrobić – to do końca czerwca jest naszą zawodniczką. Ja z nią za dużo nie rozmawiałem, bo ona chodzi swoimi ścieżkami. Jeśli chce odejść z klubu, to jest jej tylko i wyłącznie prywatna sprawa, jej zachcianka. Klub nie będzie jej robił problemów, blokować, żądać pieniędzy od innego klubu za jej wyszkolenie. Niech idzie gdzie indziej, rozwija się, niech nadal zdobywa medale. Szkoda, że winnym klubie, bo chcąc walczyć o Paryż nie musiała zmieniać barw, ale widać, że jej nie po drodze z nami – mówi sternik Bronowianki.

Jeśli sprawa stypendium od miasta jest do odkręcenia, niech Karolina ją odkręca. Ja nic nie będę odkręcał, bo to ona zawaliła sprawę, a nie my - Kazimierz Skrzypek

- Jeśli załatwi sobie w mieście, żeby mogła dostać pieniądze, to nie będę miał nic przeciwko temu, byle tylko miałbym gwarancję, że nikt nie pociągnie mnie za to do odpowiedzialności, nie będzie mnie ciągał po sądach, że sprzeniewierzyłem pieniądze miasta. Gdy dostanę informację z miasta, że mam podpisać wniosek o stypendium, chętnie to zrobię, nie widzę problemu – zapewnia prezes klubu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski