Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Karuzela w komendzie policji [ZDJĘCIA, WIDEO]

Maciej Makowski
Insp. Andrzej Płatek (z lewej) awansował na wicekomendanta wojewódzkiego. Jego obowiązki przejął insp. Janusz Barcik
Insp. Andrzej Płatek (z lewej) awansował na wicekomendanta wojewódzkiego. Jego obowiązki przejął insp. Janusz Barcik Andrzej Banaś
Personalia. Inspektor Janusz Barcik, dotychczasowy szef Komendy Powiatowej w Oświęcimiu został wczoraj nowym krakowskim szeryfem. To już trzecia zmiana na stanowisku szefa Komendy Miejskiej Policji w ciągu czternastu miesięcy. I kolejny komendant spoza Krakowa.

Insp. Janusz Barcik zastąpił insp. Andrzeja Płatka, który awansował z kolei na zastępcę komendanta wojewódzkiego policji nadinsp. Mariusza Dąbka. Były komendant miejski przejmie obowiązki po zmarłym 13 marca insp. Marku Woźniczce.

WIDEO: Nowy komendant miejski policji w Krakowie

Autor: Marcin Karkosza, Gazeta Krakowska

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że wcześniej insp. Płatek miał zastąpić drugiego wojewódzkiego wicekomendanta insp. Jacka Fa­bi­sia­ka, ale po śmierci Woźniczki zdecydowano inaczej. Płatek pokieruje pionem kryminalnym, złożonym z ponad 7,5 tys. funkcjonariuszy. Problem w tym, że mimo zajmowania wielu kierowniczych stanowisk nie ma doświadczenia jako „kryminalny”.

Jeszcze bardziej zaskakująca jest nominacja Barcika. Okazuje się bowiem, że po raz kolejny szef małopolskiej policji powierza najważniejsze stanowisko w krakowskim garnizonie osobie, która mimo dużego doświadczenia, dowodziła jedynie komendami powiatowymi i krakowskich realiów po prostu znać nie może.

Przypomnijmy, że w lutym 2014 r., po rezygnacji ze stanowiska szefa miejskiej policji Wadima Dyby, nadinsp. Dąbek powołał na to stanowisko insp. Płatka – komendanta powiatowego z Ol­ku­sza. Już wtedy wielu krakowskich policjantów zdziwiła taka decyzja. Tym razem nie sama nominacja, lecz postać Janusza Barcika budzi największe kontrowersje. W 2005 r. objął on komendę w Oświęcimiu.

Sześć lat później dwóch doświadczonych policjantów zarzuciło mu mobbing i przekroczenie uprawnień. Raport trafił na biurko Mariusza Dąbka, a funkcjonariusze szybko pożegnali się z pracą. Nie zmienia to faktu, że od momentu, gdy Barcik miał rozkazać podwładnemu, by woził gości weselnych, mieszkańcy Oświęcimia zaczęli żartobliwie nazywać policję „blue taxi”.

Prokuratura Rejonowa w Piń­czo­wie (Kieleckie) zaledwie trzy dni temu, czyli tuż przed obecną nominacją umorzyła śledztwo wobec Barcika z powodu braku dowodów. On sam nie chce komentować sprawy. – Nie oceniajmy mojej rzetelnej pracy przez pryzmat pogłosek – mówi.

Do Krakowa przyszedł nowy szeryf. Czy nadinsp. Dąbek dobrze wybrał?

Dla insp. Janusza Barcika fotel szefa krakowskiej policji to bez wątpienia życiowy awans. Zajmując prestiżowe stanowisko nie uniknie jednak pytań o przeszłość. Tymczasem byli podwładni z Oświęcimia zarzucają mu przekraczanie uprawnień i mobbing.

49-letni Janusz Barcik w policji służy niemal od trzech dekad. Ukończył Wyższą Szkołę Policji w Szczytnie. Najpierw związany był z komendą powiatową w Wadowicach, gdzie pełnił funkcję naczelnika wydziału kryminalnego, a następnie zastępcy komendanta powiatowego.

W lipcu 2005 r. objął stanowisko komendanta powiatowego w Oświęcimiu. I zasłynął tam z ostrego podejścia do podwładnych. – Nawet podczas zagranicznych wyjazdów potrafił dzień w dzień dzwonić z budki telefonicznej na komendę i wrzeszczeć na policjantów – opowiada nasz informator.

W efekcie insp. Barcik jako szef policji w Oświęcimiu stał się bohaterem kilku lokalnych skandali, które wielokrotnie opisywaliśmy w „Dzienniku Polskim”. Po raz pierwszy sprawy te ujrzały światło dzienne w maju 2011 r. Wtedy aspirant sztabowy Mirosław Semik, komendant komisariatu w Brzeszczach, złożył raport w sprawie mobbingu. Informował w nim przełożonych o sytuacji panującej w oświęcimskiej komendzie.

Według Semika, Barcik miał zastraszać, poniżać i szykanować podwładnych. Dla policjanta, który jako pierwszy postanowił sprzeciwić się komendantowi, wszystko to skończyło się nerwicą i zawałem serca.

W związku z niepokojącymi doniesieniami w oświęcimskiej komendzie wszczęli kontrolę funkcjonariusze z wydziału kontroli Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie. Nie stwierdzili jednak żadnych nieprawidłowości. Nic w tym zresztą dziwnego, gdyż według policjantów, z którymi roz­mawiali wtedy reporterzy „Dziennika Polskiego”, świadków wyznaczał sam komendant, a przesłuchania odbywały się w jego gabinecie.

Tymczasem na początku 2012 r. milczenie przerwał Zbigniew Żwawa, naczelnik wydziału kryminalnego w Komendzie Powiatowej w Oświęcimiu. W swoim raporcie informował komendanta małopolskiej policji nadinsp. Mariusza Dąbka o przekraczaniu uprawnień przez swojego przełożonego. Barcik miał zlecić podwładnym prywatną interwencję. Chodziło o przedsiębiorcę z Osieka, handlującego węglem, który nie wywiązywał się z zawartych umów. Komendant miał wysłać policjantów, by załatwili sprawę dla swego sąsiada, z którym się znał.

Portal Fakty Oświęcim opisywał także, że w raporcie Żwa­wy była informacja, jakoby na polecenie komendanta Bar­cika, będącego gościem na weselu, nieoznakowany radiowóz Komendy Powiatowej Policji w Oświęcimiu z policjantem na służbie w roli kierowcy, odwoził do domów gości weselnych. Innym razem jeden z policjantów, także na polecenie komendanta, miał naprawiać mu samochód. Zbigniew Żwawa podtrzymał ponadto zarzuty mówiące o mobbingu, postawione wcześniej Bar­ci­kowi przez Semika.

Wobec Janusza Barcika nie wszczęto postępowania dyscyplinarnego, a sprawa została przekazana prokuraturze rejonowej w Wieliczce, gdzie wcześniej Barcik pełnił funkcję zastępcy komendanta powiatowego. Nie upłynęło wiele czasu, a Semik został odwołany. Doświadczony „kryminalny” Żwawa również nie pracuje już w policji.

– To jest facet, który walczył ze swoimi policjantami. Zaskakujące. Myślałem, że nie może być gorzej – nie kryje konsternacji wczorajszą nominacją w Krakowie znający sprawę były krakowski policjant.

Policja nie chce dziś komentować spraw sprzed lat. – Małopolski komendant, wybierając nowego komendanta miejskiego, kierował się jego doświadczeniem i zapewnieniem tego, że cele będą realizowane – ucina spekulacje podinsp. Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy małopolskiej policji.

Sam insp. Barcik również nie komentuje sprawy. – Jestem policjantem i przyjmuję wyzwanie. Zrobię wszystko, aby jak najlepiej wypełnić powierzone mi obowiązki – mówi jedynie.

Badana przez prokuraturę sprawa insp. Janusza Bar­cika przebyła długą drogę. Z Wieliczki trafiła do jednostki w Kielcach, zwanej przez złośliwych „maszynką do umarzania spraw”, a stamtąd do prokuratury rejonowej w Piń­czo­wie, gdzie trzy miesiące temu prokurator umorzył postępowanie.

Następnie na wniosek poszkodowanych sąd przekazał je do ponownego rozpatrzenia, zalecając prokuraturze sprawdzenie dowodów. Trzy dni temu prokurator ostatecznie sprawę umorzył.

[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski