Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kary? Zapłaciłem ponad 10 tysięcy

Rozmawiał Łukasz Madej
Przemysław Cecherz 12 kwietnia skończył 41 lat. W Stróżach pracuje od czerwca 2011 roku.
Przemysław Cecherz 12 kwietnia skończył 41 lat. W Stróżach pracuje od czerwca 2011 roku. fot. (KOW)
Rozmowa. Trener pierwszoligowego Kolejarza Stróże Przemysław Cecherz zawsze mówi, co myśli, a jego wypowiedzi podbijają internet .

– Kiedyś na wakacje do Grudziądza Pan się wybierze?
– A dlaczego miałbym tam pojechać?

– Bo dzięki konferencjom prasowym, jakie odbyły się po meczach właśnie w tym mieście, stał się Pan już gwiazdą internetu.

– Hm, kiedy jeżdżę do Sopotu, to przejeżdżam przez Grudziądz, ale dość szybko, bo zrobili autostradę (śmiech).

– Czyli nie planuje Pan zatrzymać się tam na dłużej?

– Nie.

– Z sędzią Markiem Karkutem była już okazja podać sobie ręce?

– Nie przypominam sobie. Chyba ani się nie witaliśmy, ani nie żegnaliśmy. Co prawda prowadził nam od tamtego meczu z Olimpią dwa inne spotkania, ale nie było jeszcze obowiązku podawania sobie ręki.

– Jak się Pan czuje w roli najbardziej charakterystycznego trenera zaplecza ekstraklasy?

– W ogóle nie uważam się za kogoś takiego. Jestem jednym z wielu szkoleniowców, a każdy z nas ma po prostu swój charakter. Zdaję sobie sprawę, że rzuciłem się w oczy po meczach w Grudziądzu, bo zdenerwowanie wzięło wtedy górę. Wie pan, powiem wprost: nie uważam, żebym źle mówił. Każdy ma prawo wypowiadać się o pomyłkach zawodnika, zespołu, o tym jaki trener zrobił błąd, tylko dlaczego właśnie my czy zawodnicy nigdy nie możemy sami się bronić? Zaraz próbuje się nas karać. Jeżeli ktoś mnie krzywdzi swoimi błędami, to ja to zaznaczam. I tyle. Błąd nazywam błędem, stwierdzam fakt. I myślę, że nie powinienem tego zmieniać.

– A propos kar, ile musiał Pan już wydać na nie pieniędzy?

– Gdyby tak to wszystko podliczyć... Odkąd jestem w tej, nazwijmy, wyższej piłce, czyli od 2005 roku, to jakieś dziesięć może dwanaście tysięcy złotych by się uzbierało.

– Po reakcjach trybun widzi Pan, że ludzie widzieli, czytali te najbardziej popularne Pana wypowiedzi?

– Bezpośrednio do mnie coś takiego nie dociera. Nie byłem też obrażany. Zresztą, kibice przeciwników są do mnie pozytywnie nastawieni. Ale chwila, przypomniałem sobie, że niedawno zadzwonił Rafał Górak (były trener GKS Katowice-red.)__i stwierdził, że na szkolenie – jak się powinno zachowywać na konferencjach prasowych – powinni do mnie przysłać tenisistę Janowicza (śmiech).

– A czym niedawno podpadł Panu dziennikarz z Płocka?

– Krytykę, niewygodne pytania, można znieść, ale nie brak szacunku dla drugiego człowieka. A czym innym jest nawet nie pytanie tylko jakieś rzucenie zza tableta, że przegrywać trzeba umieć? Ta osoba powinna się przedstawić, powiedzieć, z jakiej jest redakcji. Chciał mi dogryźć, więc szybko dostał ripostę.

– W przeszłości trenował Pan sporty walki?

– Na Akademii Wychowania Fizycznego przez dwa lata miałem judo.

– Czyli stwierdzenie, że z takimi jak Jakub Nowak – który uderzył trenera Sandecji – to by Pan sobie z czterema poradził, ciągle Pan podtrzymuje?

– Oczywiście, już w jednym z wywiadów mówiłem, że w różnych środowiskach się wychowywałem. Jak byłem zupełnie młodym człowiekiem, to nigdy z kolegami nie stroniliśmy od bójek. Odwrotnie – wręcz ich szukaliśmy. Wtedy jednak nie było tak jak teraz, że człowiek uderzy i zaraz trafia przed sąd. W każdym razie wiele razy się wygrało, wiele przegrało, ale ręki podnieść na siebie na pewno nie pozwoliłbym również teraz.

– Zawsze walił Pan prosto z mostu, czy jednak podpatrzył coś u szefa, senatora Stanisława Koguta, który też w bawełnę nie owija?

– Zawsze. Myślę, że senatorowi to odpowiada, bo jestem wobec niego uczciwy. I odwrotnie. Nigdy siebie nie oszukaliśmy.

– Wypowiedzi władz Kolejarza o fuzji z Sandecją czy wycofaniu drużyny z rozgrywek nie przeszkadzają w pracy?

– Staram się zawodników od tego odciąć. Tylko i wyłącznie na to zwracam uwagę. Trudno mi mówić, co piłkarz myśli i czuje, ale robię wszystko, żeby tak wpłynąć na zespół, aby to wszystko głowami chłopcy omijali. W taki sposób zachowuje się też każdy trener, który ciągle słyszy krytykę. Pamiętamy także ostatnią sytuację Korony Kielce. Tamci piłkarze mówią, że starają się od wszystkiego odciąć i nie komentować. To najlepsza taktyka.

– Prestiżowe spotkanie w Nowym Sączu już w sobotę, a Pana drużyna jest w strefie drużyn, które na tę chwilę spadają z ligi.

– Po meczu z Flotą, który dokładnie przeanalizowaliśmy, znaleźliśmy się w szambie. Co tu dużo mówić, zaczęliśmy bardzo, bardzo śmierdzieć. Zostało dziesięć kolejek i trzeba zrobić wszystko, żeby z tego szamba się wydostać. Mówić o tym jednak już nie ma co, trzeba to w końcu pokazać na boisku.

Tako rzecze Cecherz

a W ubiegłym sezonie o arbitrze meczu w Grudziądzu: – Dlaczego nie widział kto? Bo jest słaby! Bo jest k...a słaby! Albo tendencyjny!

a Na łamach „PS” tak skomentował fakt, że piłkarz Sandecji Jakub Nowak uderzył trenera: – Gdyby do mnie wyskoczył, wiedziałbym, co zrobić. Czterech takich położę.

a Po kolejnym spotkaniu w Grudziądzu: – Cieszę się, że udało mi się zakończyć mecz na ławce. Tym bardziej w takiej sytuacji, jaka miała dzisiaj miejsce.

a w Płocku do jednego z dziennikarzy, który konferencję nagrywał sprzętem znanej marki: – Mógłby pan pokazać twarz, jak zadaje pytanie, bo ja jabłko widzę. (...) No, w sumie różnicy nie widać. Twarz podobna do jabłuszka. Można tak trzymać.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski