Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kasolik: Prawa obrona jest rodzinną tradycją

Rozmawiał Jerzy Zaborski
Konrad Kasolik (Soła Oświęcim)
Konrad Kasolik (Soła Oświęcim) fot. Jerzy Zaborski
Rozmowa. z 19-letnim KONRADEM KASOLIKIEM, który wywalczył sobie miejsce w III-ligowej Sole Oświęcim.

- Dopiero wchodzi Pan w dorosłą piłkę, a przed bramką rywali potrafi się zachować jak rasowy napastnik. To właśnie Pana dwa gole przesądziły o wygranej Soły na własnym boisku nad Orlętami Radzyń Podlaski 2:1.

- Nie spodziewałem się takiego rozwoju wypadków. Skoro jednak udało mi się przeciągnąć szalę meczu na naszą stronę, to wypada się tylko cieszyć.

- Będzie Pan jakoś świętował ten sukces?

- Kulinarnie. W nagrodę za obie bramki dostałem od gospodarza cały pojemniczek kiełbasek rożna. Owszem, mam w planach popracować nad masą ciała, ale nie w ten sposób. Ale, co tam, nie codziennie strzela się dwa gole w trzecioligowym meczu, mając zaledwie 19 lat. Raz mogę zaszaleć.

- To nie były Pana pierwsze trafienia w tym sezonie...

- Tydzień wcześniej zdobyłem bramkę w Tarnowie, w wygranym przez nas meczu 2:0. Wtedy ustaliłem wynik spotkania.

- Zatem imponuje Pan skutecznością niczym napastnik, a występuje na prawej obronie. Zawstydza pan napastników...

- Trzeba chwytać sytuację na boisku „za rogi”. Jeśli jest okazja, należy starać się ją wykorzystać. Tylko o tym myślę.

- Dopiero czwarty mecz gra Pan w wyjściowym składzie, a zdobył trzy bramki. Jaka jest recepta na skuteczność?

- Nie jadam ciastek, jak to robi kolega z drużyny Przemek Knapik (śmiech), choć pewnie chętnie spróbowałbym wyrobów z jego rodzinnej cukierni. W moim przypadku kluczową sprawą jest umiejętność odcięcia się od stresu. Być może niektórzy chłopcy w moim wieku byliby spięci nagłym otrzymaniem szansy. Tymczasem ja swoją staram się wykorzystać, choć nie twierdzę, że każdy mecz do tej pory wyszedł mi idealnie. W debiucie przeciwko KSZO także czułem się rewelacyjnie. Wygraliśmy 4:1. Najgorszy dla mnie był mecz w Krośnie, gdzie przegraliśmy z Karpatami 1:2.

- Gdzie zaczynał Pan grać w piłkę?

- Pochodzę z Kęt, położonych niedaleko Bialska-Białej. To pewnie dlatego w szóstej klasyie gimnazjum trafiłem do szkółki piłkarskiej Podbeskidzia. Jednak w drugiej klasie liceum zdecydowałem się na przeprowadzkę do Oświęcimia.

- Czy ma Pan w rodzinie jakieś piłkarskie tradycje?

- Tata grał w Hejnale Kęty, także w trzeciej lidze. Można powiedzieć, że w naszej rodzinie historia zatoczyła koło. Tata poznał III ligę śląską na początku lat 90. minionego stulecia. Wtedy Hejnał występował w grupie bielsko-katowicko-opolsko-częstochowskiej.

- Na jakiej pozycji grał tata?

- Oczywiście na obronie. To u nas rodzinna tradycja.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski