Źródło:
RUPTLY
W oświadczeniu wydanym w sobotę wieczorem lider Katalonii nazwał plany narzucenie prawa przez rząd centralny jako najgorszy atak na instytucje katalońskie od czasów dyktatury Franco. Plany hiszpańskiego premiera Mariano Rajoya obejmują usunięcie przywódców Katalonii i ograniczenie działalności jej parlamentu.
W sobotę po południu na ulice Barcelony wyszli Katalończycy (ok. 450 tys. osób - dane za BBC News) żądający m.in. uwolnienia zatrzymanych działaczy politycznych i wycofania się z planów forsowanych przez rząd centralny.
Wcześniej w sobotę premier Hiszpanii nakreślił plany usunięcia z urzędów przywódców Katalonii i przejęcia kontroli nad separatystycznym regionem. Przemawiając po sobotnim posiedzeniu Rady Ministrów, Mariano Rajoy powstrzymał się (na razie) od rozwiązania parlamentu regionu, ale przedstawił plany dotyczące wyborów. Jego działania muszą zostać zatwierdzone przez Senat Hiszpanii w ciągu najbliższych kilku dni.
Przewodnicząca parlamentu katalońskiego, Carme Forcadell, nazwała te działania jako "de facto zamach stanu". - To zamach autorytarny wewnątrz państwa członkowskiego Unii Europejskiej - powiedziała.
Do eskalacji napięcia dochodzi prawie trzy tygodnie po tym, jak Katalonia przeprowadziła referendum, zdaniem władz centralnych w Madrycie, niezgodne z konstytucją Hiszpanii. W głosowaniu większość zdecydowała, że Katalonia powinna stać się niepodległym państwem.
Hiszpański sąd najwyższy uznał wyniki tego referendum za niezgodne z prawem i stwierdził jednocześnie, że referendum w Katalonii naruszyło konstytucję Hiszpanii, która określa kraj jako niepodzielny.