I niech nikt nie da się zwieść sugestiom, że skorzystano z jakiejś nowej metody, by usłyszeć to, co do tej pory było tylko szumem. Te „nowinki” to nic innego jak dobrej klasy sprzęt oraz prawdziwi fachowcy od dźwięku, którzy nie trafili na listy biegłych w czasach słusznie umarłego komunizmu, kiedy królował u nas magnetofon Grundig MK235. Tylko dlaczego pojawiają się dopiero teraz?
Prokuratura, rządzący, a także opozycja (choć z innych zupełnie przyczyn) próbują dziś deprecjonować ostatnie ustalenia i wmówić nam, że tak naprawdę niczego nowego nie usłyszeliśmy. Mało tego, po raz kolejny próbują „zakrzyczeć” dyskusję, kierując ją w stronę dywagacji o tym, kto był źródłem przecieku i komu on służył (wiadomo, Ruskim).
Ja jednak myślę, że ostatnich taśm warto uważnie posłuchać bez uprzedzeń, bo mówią one dużo o atmosferze panującej podczas lotu najważniejszych osób w państwie. O ile nowe kopie rzeczywiście odzwierciedlają to, co zdarzyło się na pokładzie.
I tu wracamy do początku. Na te wszystkie różnice w interpretacji dźwięku z kokpitu tupolewa był czas na początku śledztwa, o czym wie każdy amator telewizyjnej serii „Katastrofy w przestworzach”. Teraz podobne rewelacje budzą tylko podejrzenia. Nasze państwo znowu się skompromitowało.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?