Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kate Bush "50 Words For Snow"

Redakcja
Może to przejaw przesadnej wiary w znaczenie tego co robię, ale jestem przeświadczony, że moi czytelnicy liczą się z moimi opiniami.

Jerzy Skarżyński: Moje CD/DVD

Dlatego, gdy pojawia się jakaś naprawdę ważna płyta, zanim zdradzę, co o niej myślę, staram się dokładnie poznać jej zawartość. Bo mogę się i ośmieszyć, i - co byłoby gorsze - takowemu albumowi zaszkodzić (np. poprzez wmówienie komuś, że nie jest warty kupienia). A wspominam o tym, aby się wytłumaczyć, dlaczego o tak wyczekiwanym krążku jak nowy longplay Kate Bush, piszę dopiero w dwa tygodnie po jego premierze. Po prostu musiałem się z nim porządnie osłuchać!

Już z tego, co napisałem wynika, że najnowsza praca Kate Bush, nie jest płytą z muzyką lekką, łatwą i przyjemną. Ale za nim o niej, przypomnę, że artystce już drugi raz w tym roku udało się nas zaskoczyć. Najpierw, wiosną, udowodniła że jeśli ma się prawdziwy talent, to można zrobić coś, co zwykle się nie udaje, czyli swoje własne klasyki nagrać powtórnie w wersjach lepszych od oryginalnych ("Director's Cut"), a teraz dała nam album tak spokojny (i jak na nią) ascetyczny, że... mogący się nawet nie spodobać. Żadnego ukłonu wobec mas.

Co jednak bardzo istotne, widocznie artystka czuła co powiła, bo aby nie zostać posądzoną o próbę "jechania" na swojej reputacji (wielu kupuje dzieła swoich idoli "w ciemno", czyli bez uprzedniego ich słuchania), cały nowy materiał najpierw za darmo udostępniła w Internecie, a dopiero później wprowadziła do sprzedaży w sklepach.

Tym sposobem, każdy może najpierw sprawdzić czy warto go kupić na krążku. To bardzo uczciwe!

"50 słów na określenie śniegu" to zaledwie 7 utworów zaklętych w 65-minutach muzyki. Nawet taki matematyczny abnegat jak ja, od razu może się zorientować, że średnia ich trwania to blisko 10 min!

A jeśli do tego dorzucę, że większość opowieści podparta została prawie wyłącznie fortepianem, to łatwo się domyśleć, iż jest dość monotonnie.

Tak jest w otwierającym longplay "Płatku śniegu", w będącym dwójką "Jeziorze Tahoe", w "Mglistej" trójce i w "Wśród Aniołów", w finale. W sumie daje to blisko 3 kwadranse w bardzo lirycznym nastroju. I można by się od razu poddać (usnąć), gdyby nie przepiękne partie wokalne śpiewane przez Kate wyjątkowo (jak na nią) niskim głosem. To one obsypują nam ciało dreszczami.

Natomiast w pozostałe trzech utworach jest całkiem inaczej. "Dzikus" (4) to wspaniały obsesyjny duet z Andy Fairweather Lowem; "W padającym śniegu na Wheeler Street" (5), Bush śpiewa rewelacyjnie z rewelacyjnym Eltonem Johnem; a w tytułowym (6), śnieg na 50 sposobów określa Stephen Fry.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski