Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Katem Świtu był Cygnar

BOCH
Piłka w sobotę robiła to co chciał Paweł Cygnar (z lewej) FOT. TOMASZ BOCHENEK
Piłka w sobotę robiła to co chciał Paweł Cygnar (z lewej) FOT. TOMASZ BOCHENEK
IV LIGA, GRUPA ZACHODNIA. Oświęcimski lider łatwo wygrał w Krzeszowicach. Świt Krzeszowice - Soła Oświęcim 0:3 (0:1)

Piłka w sobotę robiła to co chciał Paweł Cygnar (z lewej) FOT. TOMASZ BOCHENEK

0:1 Cygnar 14, 0:2 Cygnar 48, 0:3 Cygnar 90+5.

Sędziowała Angelika Kuryło (Brzesko). Żółte kartki: Sarota, Strzeboński - M. Nowak dwie. Czerwona kartka: M. Nowak (71). Widzów 150.

Świt: Wróbel - Mucha, Calik, Strzeboński, Żywczak (46 Kuflik) - Ficek, Para (62 Funek), Sarota, Kanclerz (46 Jedynak) - Chlipała, Krzysiak (85 Socha).

Soła: Talaga - Stanek (78 Paw), Sałapatek, Skrzypek, Ząbek - M. Nowak, Stemplewski (89 Jamróz), Cygnar, Stróżak - Janeczko (76 Niewiedział), Snadny (88 Biskup).

- Chcemy awansować - przyznał po piątym z kolei zwycięstwie Soły jej trener Sebastian Stemplewski. W sobotę asem w talii oświęcimian okazał się Paweł Cygnar, który skompletował hat trick. Pierwszy gol - dobitka z bliska - był mało efektowny, ale dzięki niemu od 14 min goście prowadzili. Świt podjął walkę o wyrównanie, najlepszej okazji nie wykorzystał w 43 min Ficek, pudłując głową po centrze Calika. Zmiany dokonane po I połowie - pojawienie się dwóch nowych zawodników po lewej stronie boiska - miejscowym nie pomogły. Stanek w tym sektorze robił co chciał, a Snadny właśnie spod tej bocznej linii posłał w 48 min podanie, po którym Cygnar strzelił głową na 0:2.

Goście grali składniej, po przechwytach szybko przechodzili do ataku. Kropkę nad "i" postawili, gdy Wróblowi zamarzyła się honorowa bramka i pobiegł w pole karne Soły przed rzutem rożnym dla Świtu. Jego efektem była udana interwencja Talagi, szybkie podanie do Cygnara - i strzał tego ostatniego. Z połowy boiska do pustej bramki!

TOMASZ BOCHENEK

Sokół Przytkowice - Garbarz Zembrzyce 2:2 (0:1)

0:1 Sadowski 18, 1:1 Lelek 57, 2:1 Lelek 71, 2:2 Nawrocki 87.

Sędziował Rafał Szopa (Oświęcim). Żółte kartki: Pala, Rzeszutko, Lelek, K. Smajek - Kasiński. Widzów 50.

Sokół: K. Żak - Żurek, M. Żak, Pala (46 Mazurek), Skowronek - Flaka, A. Monica (46 K. Smajek), Lelek, Stokłosa - B. Smajek, Rzeszutko (75 Czara).

Garbarz: Obłaza - Ł. Puda, Kastelik, Szewczyk, Talaga - Jurasz, Kasiński, Pieczara (67 Nawrocki), Gaździcki - Kotlarczyk, Sadowski.

Rozpoczęło się dobrze dla gości: objęli prowadzenie postrzale z20 m Sadowskiego. - Szkoda, że nie udało nam się podwyższyć wyniku, bo mieliśmy ku temu okazje - żałował Zdzisław Janik, trener Garbarza.

- Wcałym meczu my graliśmy, agoście oddali dwa strzały, zdobywając punkt. Tylko pozazdrościć takiej skuteczności - powiedział z**przekąsem Zdzisław Firlej, kierownik Sokoła.

Po zmianie stron Lelek wykończył akcję B. Smajka, a potem, po faulu na Mazurku, sędzia przyznał gospodarzom karnego. Obłaza obronił pierwszy strzał Lelka, jednak wobec poprawki był już bezradny.

W 87 min Czara przegrał indywidualny pojedynek z Obłazą. W odpowiedzi goście wyprowadzili kontrę, po której wywalczyli punkt. - Jak się nie wykorzystuje swoich sytuacji, to się traci gole - westchnął kierownik Firlej.
(ZAB)

MKS Trzebinia Siersza - Czarni Staniątki 0:0

Sędziował Mateusz Czerwień (Myślenice). Żółte kartki: Ciepichał, Rolka - Sikora, Małajowicz, Gawlik, Soja. Widzów 100.

MKS: Gielarowski - Sieczko (77 Dudek), Juraszek, Kalinowski, P. Szczepanik - T. Szczepanik, Czyszczoń, Muras (77 Kukla), Lickiewicz - Krawczyk, Ciepichał (77 Rolka).

Czarni: Machlowski - Ogórek, Błachacz, Górski, Małajowicz - Klima (46 Filipowski), Soja, Sikora (62 Drabik), Czajkowski (82 Jastrzębski) - Gawlik, Rożek (82 Włodarczyk).

Już w 2 min Gawlik niepokoił Gielarowskiego, lecz bez efektu. Potem ten sam zawodnik, będąc blisko bramki gospodarzy, uderzył nad poprzeczkę (15 min).

Gospodarze także nie próżnowali, ale - podobnie jak goście - mieli rozregulowane celowniki. W 33 min Ciepichał był sam przed bramkarzem, jednak starał się go lobować, mając do bramki 20 m. Ku rozpaczy strzelca i jego kolegów z drużyny, piłka spadła na górną siatkę, tuż za poprzeczką. - Jeśli chcemy wygrywać, takie sytuacje musimy wykorzystywać - ocenił Alfred Godyń, kierownik drużyny MKS.

W 43 min T. Szczepanik przegrał z Machlowskim, z kolei tuż po przerwie, po zagraniu Rożka, będący blisko bramki Gawlik minimalnie chybił. - Było to spotkanie do pierwszego trafienia - ocenił Piotr Gruszka, trener Czarnych.

U gospodarzy doskonałe okazje mieli jeszcze Krawczyk (60 min) i T. Szczepanik (78 min).

(ZAB)

Karpaty Siepraw - Cracovia II 2:1 (1:0)

1:0 Zając 13, 1:1 Darowski 77, 2:1 Szymoniak 88.

Sędziował Jakub Ślusarski (Kraków). Żółte kartki: Szablowski dwie, Galas, Szymoniak - Krasuski, Żołądź, Sarga. Czerwona kartka: Szablowski (36). Widzów 120.

Karpaty: Zachariasz - Galas, Juszczak, Szablowski, Suder - Król (41 Stefański, 89 Dobosz), Hyży, Szymoniak, Morawiec - Kęsek (90 Gruchacz), Zając.

Cracovia II: Budaković - Piszczek, Dudek, Kuligowski, Jaroszyński - Krasuski (85 Zieliński), Żołądź, Bufnal (63 Nawrocki), Kotwica - Kłusek (46 Darowski) - Rupa (46 Sarga).

Zespół z Sieprawia przegrał poprzednie dwa mecze i za wszelką cenę chciał zdobyć komplet punktów w starciu z rezerwą "Pasów". Trzeba powiedzieć, że cały sztab Karpat oraz piłkarze tej drużyny na te trzy punkty solidnie zapracowali.

Trener Robert Nowak opracował bardzo rozsądną taktykę silnego pressingu już na połowie rywala, której nie zmienił nawet wówczas, gdy w 36 minucie boisko za czerwoną kartkę opuścić musiał Szablowski. Gospodarze grali szalenie ambitnie i gościom trudno było wymienić więcej niż dwa podania. Kapitalny mecz rozgrywał Szymoniak. Po jego zagraniu Zając znalazł się w sytuacji sam na sam; po pierwszym strzale kapitana Karpat Budaković zdołał odbić piłkę, dobitka czołowego strzelca ligi była już skuteczna. Tuż przed przerwą wynik powinni podwyższyć Kęsek i Stefański. Goście jedyne zagrożenie stworzyli po rzucie wolnym Kłuska, po którym świetnie spisał się Zachariasz.
W II połowie goście zagrali nieco lepiej, ale nadal nie stwarzali bramkowych okazji. Mimo to doprowadzili do remisu, gdy Darowski oszukał w polu karnym Galasa i pewnym strzałem nie dał Zachariaszowi szans. Gospodarze rzucili się do ataków, dobrą okazję miał Kęsek, groźnie z rzutu wolnego przymierzył Zając. Wreszcie Szymoniak kapitalnym strzałem z pierwszej piłki po zagraniu Kęska nie dał szans Budakoviciowi.

PAWEŁ PANUŚ

Jutrzenka Giebułtów - Niwa Nowa Wieś 2:1 (1:0)

1:0 Powroźnik 44, 2:0 Kozub 62, 2:1 Góral 90.

Sędziował Hubert Kożuch (Nowy Sącz). Żółte kartki: Nocoń, Targosz. Widzów 50.

Jutrzenka: Mucha - Dziuba, Powroźnik, Kowalczyk, Nocoń - Kozub, Tabak, Sobótka, Szaroń, Targosz - Wołczyk.

Niwa: Kuźma - Pawlusiak, Tomala, Góral, Nowicki - Stawowczyk (46 Swarzyński), Kajor (46 Chwierut), Merta (87 Makowski), Tlałka, Gacek - Dudzic.

Niwa zaprezentowała się na boisku Bronowianki (gdzie mecze w roli gospodarza rozgrywała Jutrzenka) z bardzo słabej strony. Zupełnie jakby nie pasowała do tej ligi. Jutrzenka też nie olśniewała poziomem, ale przynajmniej jej piłkarze pokazali charakter.

Jak istotną rolę w tej ekipie pełni Powroźnik można się było przekonać tuż przed końcem pierwszej połowy, gdy stoper zapędził się w pole karne przyjezdnych i strzałem głową pokonał Kuźmę. Wykorzystał tym samym dobre podanie Sobótki z rzutu wolnego. Obrońca wyręczył więc tego, który ma zdobywać gole w Jutrzence - Wołczyka. W sobotę nie był on dobrze dysponowany, strzelając albo niecelnie, albo za lekko.

Goście w ogóle nie zagrażali Musze w bramce gospodarzy. Najlepszą okazję miał dopiero w 56 min Dudzic, który wpadł w "uliczkę" i groźnie strzelił, ale golkiper Jutrzenki wybił piłkę nogami. Ta sytuacja tak rozochociła gości, że po chwili Swarzyński w dobrej sytuacji trafił wprost w bramkarza. Niwa została skarcona od razu - Kozub znalazł się w sytuacji sam na sam z bramkarzem i przelobował go. W tej akcji trzeba było podziwiać kunszt przede wszystkim podającego, a był nim Targosz, który kapitalnie znalazł partnera. Gospodarze mogli dobić rywala, ale zamiast tego - dali sobie wbić gola w ostatniej minucie, gdy Góral strzelił głową do siatki. To była bramka tylko na otarcie łez, bo żeby zdziałać coś więcej przyjezdnym zabrakło już czasu. A mogli stracić jeszcze bramkę, lecz Sobótka zmarnował szansę.

JACEK ŻUKOWSKI

Iskra Klecza Dolna - Halniak Maków Podhalański 2:2 (1:2)

1:0 Pindel 15, 1:1 Praciak 32, 1:2 Gałuszka 40, 2:2 Kukieła 90+3.

Sędziował Bartłomiej Zaręba (Kraków). Żółte kartki: Drechny, Kryjak - Dyduch, Szewczyk. Czerwona kartka: Kapera (73, uderzenie rywala). Widzów 150.

Iskra: Kawaler - Kozioł, Drechny, Witek, Nowak - Pindel (70 Dudała), Woźniak (46 Węgrzyn), Smagło, Kryjak - Niewidok (65 Lipka, 76 Wysogląd), Kukieła.
Halniak: Kościelnik - Szmalcel, Kapera, Dyduch, Balonek - Marzec (89 Gruca), Pacyga, Szewczyk, Gałuszka (70 Rokowski) - Praciak, Chrapkiewicz (90 Piecha).

Na obrazie meczu zaważyła sytuacja z 73 min, gdy chamskim zachowaniem "popisał się" Dariusz Kapera, który uderzył Tomasza Lipkę i wybił mu dwa zęby. Dostał czerwoną kartkę, czym osłabił przyjezdnych, a miejscowi dopięli swego w doliczonym czasie gry, gdy Kukieła popisał się uderzeniem z rzutu wolnego. W ogóle gole były ozdobą tego spotkania, bo z 40 m do bramki Iskry trafił też Gałuszka.

- Na szczęście nasz zawodnik nie doznał już innych obrażeń - komentował Filip Niewi-dok, szkoleniowiec Iskry. - Uważam, że mecz był słaby, taka derbowa kopanina.

- Teraz będzie się patrzyć na nas jak na brutali - ubolewał trener Halniaka Sławomir Frączek. - Nie znajduję usprawiedliwienia dla naszego zawodnika, choć cały mecz był prowokowany, ale sędzia nie widział też wielu fauli rywali.

(ŻUK)

Górnik Wieliczka - Borek Kraków 0:0

Sędziował Jan Pawlikowski (Nowy Targ). Żółte kartki: Bilski, Skiba, Nędza, Zajda - Gniadek, Małkiewicz, Dąbrowski. Widzów 70.

Górnik: Wałach - M. Domoń, Zajda, Dziedzic, Bilski - Rudzik, Sikora, Kurpiel (64 Guzik), Nędza - Gabryś (86 Juras), Skiba.

Borek: Macheta - Popowicz, Gadziński, Jatczak (46 Małkiewicz), Anton - Kagize (86 Kuraś), Dąbrowski, Bagnicki, Seroka (52 Pawełczak) - Filipek, Gniadek (66 K. Pachacz).

Po spadku z trzeciej ligi Górnik dołuje w czwartej; jest jedyną drużyną w grupie, która jesienią nie odniosła zwycięstwa na swoim boisku.

Wieliczanie nie mają atutów w ataku. W pierwszej połowie sobotniego meczu próbował tę tezę obalić Nędza, ale po jego strzale z wolnego piłka przeleciała blisko celu (12 min), a indywidualna akcja pomocnika zakończyła się podaniem pod bramkę Borku, które nie dotarło jednak do adresata, czyli Rudzika (28). W drugiej połowie przed największą szansą wśród miejscowych stanął Skiba: kwadrans przed końcem meczu, po kontrataku, przegrał rywalizację z Machetą.

Borek też nie miał wielu okazji do zdobycia gola. Najbardziej chyba starał się o niego Bagnicki, ale strzelając z bliska spudłował ("główka" w 75 min), natomiast jego uderzenia zza pola karnego - pod koniec I połowy oraz w 90 min - obronił Wałach.

(BOCH)

Orzeł Piaski Wielkie - Orzeł Balin 2:1 (0:1)

0:1 Sermak 40 karny, 1:1 Ciepły 75, 2:1 Czyżowski 82.

Sędziował Michał Górka (Tarnów). Żółte kartki: Ciepły, Wolak - Guzik, Suwaj, Domurat, Wtorek. Widzów 100.

Piaski W.: Szymacha - Wolak (54 Kolański), Ciepły, Załęga, Radwański - Zygmunt, Mróz, Petho, Adamczyk (68 Chachlowski), Kubera (75 Czyżowski) - Gołoś.

Balin: Smok - Domurat, Jamróz, Guzik, Ochmański - Rupa (85 Bodziony), Grabiec (82 Tyrka), Wtorek, Suwaj, Chrzanowski - Sermak (85 Warzecha).

W I połowie gospodarze dłużej utrzymywali się przy piłce, momentami naprawdę przyjemnie było patrzeć, jak wymieniają podania, ale nie potrafili przedostać się pod bramkę rywali. Goście natomiast umiejętnie się bronili i wyprowadzali szybkie ataki, głównie bocznymi sektorami.
W 17 min po jednej z takich akcji Grabiec zagrał przed bramkę Szymachy, a Chrzanowskiemu zabrakło centymetrów, by wepchnąć piłkę do bramki. W 39 min po centrze Rupy Wolak zagrał ręką przy próbie wybicia piłki z pola karnego i sędzia wskazał na "wapno". Na nic zdały się protesty gospodarzy, że Chrzanowski, do którego zmierzała futbolówka, znajdował się na spalonym. Sermak silnym strzałem pod poprzeczkę nie dał Szymasze szans na interwencję.

Po przerwie gospodarze zaczęli szukać prostszych środków, by przedostać się pod bramkę przeciwnika, ale to goście z Balina mieli wyśmienitą okazję na podwyższenie prowadzenia. W 67 min Szymacha najpierw obronił strzał Rupy i po chwili dobitkę Sermaka.

O zwycięstwie ekipy z Piasków Wielkich przesądziły dobre decyzje personalne trenera Marka Holochera. Wprowadzony do gry w 54 min Kolański usprawnił ataki gospodarzy, a inny zmiennik Czyżowski zapewnił im zwycięstwo. Nim to się stało, głową do wyrównania po centrze Pethy z kornera doprowadził Ciepły. "Czyżyk" natomiast najpierw zmarnował dwa idealne podania od Gołosia, by na gola zamienić trzecie zagranie "Gołego" i pokonać Smoka strzałem z 14 metrów.

MACIEJ KMITA

TABELA

Pauzowała Przeciszovia Przeciszów.

  1.   Soła   11   28   26-6

  2.   Karpaty   10   22   22-8

  3.   Orzeł P.W.   10   22   17-8

  4.   Iskra   11   18   22-19

  5.   Cracovia II   11   16   21-9

  6.   Borek   10   15   10-9

  7. Jutrzenka   11   15   10-14

  8.   Garbarz   11   14   21-19

  9.   Halniak   10   14   12-11

  10.   Świt   10   14   12-15

  11.   Czarni   10   11   8-11

  12.   Orzeł B.   10   10   9-11

  13.   Niwa   10   9   8-12

  14.   Przeciszovia   10   9   7-24

  15.   Trzebinia   10   8   13-20

  16.   Sokół   10   8   9-23

  17.   Górnik   11   7   7-15

13-14 października: Garbarz - Karpaty, Halniak - Trzebinia, Orzeł B. - Sokół, Czarni - Orzeł P.W., Borek - Iskra, Niwa - Górnik, Przeciszovia - Jutrzenka (s. 15), Cracovia II - Świt (n. 12).

(BOCH)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski