Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kawa mrożona... na gorąco

Redakcja
Wybrałem się z dziewczyną na spacer. Będąc w okolicy dworca autobusowego, wstąpiliśmy do pewnego lokalu serwującego znaną włoską specjalność. Zamówiliśmy dwie duże porcje. W pewnym momencie moją uwagę przykuła pozycja w jadłospisie "kawa mrożona". Ostatni raz próbowałem kawy mrożonej w Warszawie 10 lat temu. Ucieszyłem się, że i w Brzesku podają taki specjał. Zamówiliśmy dwie kawy, po czym kelnerka przyniosła nam dwie gorące zwykłe kawy z dodatkiem bitej śmietany. Nieśmiało zwróciłem jej uwagę, że zamawialiśmy mrożoną. Odpowiedziała, że oni tak robią właśnie kawę mrożoną - opowiadał nasz gość.

Brzeski specjał

 Nasz brzeski oddział odwiedził wczoraj pewien młodzieniec, z którego twarzy emanowały na przemian wesołość i zdenerwowanie. Opowiedział nam, jak to dzień wcześniej w pewnym lokalu gastronomicznym w centrum Brzeska zamówił kawę mrożoną, którą o mało co... nie poparzył sobie podniebienia.
 Z jednej strony śmiał się, z drugiej był zły - cena jednej takiej kawy "mrożonej" wynosi w tym lokalu 4 zł, podczas gdy wszędzie jej cena waha się w granicach 2,50 - 3 złote. Nie uwierzyliśmy naszemu rozmówcy, toteż wybraliśmy się rzecz sprawdzić na miejscu. Wszystko się potwierdziło. Zamówiliśmy dwie kawy "mrożone", dostaliśmy dwa dymiące z gorąca napoje. Taką samą też otrzymaliśmy odpowiedź, gdy zwróciliśmy uwagę, że zamawialiśmy co innego. My tak właśnie robimy kawę mrożoną - odrzekła z rozbrajającym uśmiechem kelnerka. My także zostaliśmy nabici w butelkę i straciliśmy 8 złotych. Nie mieliśmy siły kłócić się o zwrot poniesionych kosztów.
 Niemal natychmiast sprawdziliśmy w "Kuchni Polskiej", jaki jest przepis na kawę mrożoną.
 Brzmi on tak: 40 g zmielonej kawy, 300 ml wody, 500 ml mleka, 100 g cukru, wanilia, 2 jajka, 2 żółtka. Mleko zagotować z wanilią. Wanilię usunąć. Jajka i żółtka ubić z cukrem na parze. Powoli dodawać mleko i ubijać aż masa zgęstnieje. Połączyć z mocną, świeżo zaparzoną kawą, zamrozić w zamrażalniku, ubić mikserem i znów zamrozić.
 Innego przepisu nie ma. Jeśli postąpi się w ten sposób, można bez obaw żądać za filiżankę takiego przysmaku 4 złote. W innym wypadku jest to naciąganie zdezorientowanego klienta.
 I jeszcze jedno wspomnienie naszego gościa. Ponieważ duże porcje włoskiej specjalności były istotnie duże, niezjedzone dwie połowy poprosił klient przydworcowego lokalu zapakować na wynos. Za tę czynność musiał dopłacić 70 groszy. To się nazywa walka o klienta.
Zofia Sitarz

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski