Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kawa na ławę: A psik!

Krzysztof Kawa
Władcy Kataru wpadli we własne sidła. Przekupienie działaczy FIFA, na co kolejne dowody zebrali reporterzy „The Sunday Times”, miało pokazać światu, że małe państwo z Półwyspu Arabskiego jest w stanie dokonać tego samego, co wielkie mocarstwa.

Nie przewidzieli tylko tego, że - jeśli prezydent Gianni Infantino doprowadzi swój ekstrawagancki koncept do szczęśliwego finału - będą musieli podzielić się splendorem z krajami w regionie, od których chcieli się tak bardzo wyróżnić.

Ów ekstrawagancki pomysł został przedstawiony światu już przed dwoma laty, ale w ostatnich tygodniach sprawy nabrały przyspieszenia. Infantino bowiem coraz agresywniej lobbuje na rzecz powiększenia liczby uczestników mistrzostw świata z 32 do 48 drużyn. Stawką są jeszcze większe pieniądze dla uczestników i organizatorów, a dla Szwajcara osobiście kolejna kadencja w wygodnym fotelu, bo im więcej federacji dopuszczonych do pańskiego stołu, tym więcej słusznych głosów w urnie wyborczej.

Okazuje się jednak, że nawet obrzydliwie bogaci szejkowie z Kataru nie są w stanie sfinansować takiej fanaberii. W samej Ad-Dausze powstają cztery stadiony, kolejne osiem znajduje się w promieniu 70 km od stolicy kraju, lecz dla 48 drużyn to i tak za mało. Od czego są jednak uczynni sąsiedzi… A konkretniej dalsi sąsiedzi, bo najbliższym, czyli Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonym Emiratom Arabskim, z Katarem nie po drodze. Za to Kuwejt i Oman, skoro nie muszą się nawet silić na łapówki, bez żenady wykroją coś dla siebie z piłkarskiego tortu.

Martwi mnie tylko, czy dożyje tej pięknej chwili władca Omanu. Chorującemu na raka 78-letniemu sułtanowi media od dawna wieszczą smutny koniec, ale Kabus ibn Sa’id wciąż wygrywa z przeznaczeniem. Oman wiele mu zawdzięcza, bo po odsunięciu od władzy swojego ojca wyprowadził mieszkańców z mroków średniowiecza, pozwalając im na posiadanie telewizji i radia, a nawet noszenie okularów i podróże po świecie. No i zbudował autostrady, lotniska, szkoły, wreszcie też stadiony. Niezbyt wielkie, bo i po co, ale gdy Infantino poprosi, to żaden problem, przynajmniej jeden z nich da się rozbudować. Może nie do tak gigantycznych rozmiarów, jak ten mieszczący 66 tysięcy widzów w Kuwejcie, ale wystarczająco, by godnie przyjąć fanów ekipy Jerzego Brzęczka, albo innego Macieja Skorży.

POLECAMY - KONIECZNIE SPRAWDŹ:

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski