Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kawa na ławę

Krzysztof Kawa
To już dawno się nie zdarzyło. Otóż polski piłkarz, i to w pojedynkę, przebił siatkarzy. Odnoszę nawet wrażenie, że im wręcz pomógł, bo dzisiaj, zamiast sypać gromy na kadrę Stephane’a Antigi za zmarnowanie ogromnej szansy na awans do igrzysk w Rio (dodajmy sprawiedliwie - szansy, którą sami sobie w Japonii mozolnie wypracowali), nasze myśli zajmuje niewiarygodny wyczyn Roberta Lewandowskiego w Bundeslidze.

Nie oszukujmy się - gdyby Polacy zdobyli Puchar Świata w siatkówce, niespecjalnie by się ktokolwiek poza nami tym przejął. Ale skoro doszło do wydarzenia bez precedensu w futbolu, Polak stał się bohaterem w najdalszych zakątkach globu.

Nie przesadzam. Podczas ubiegłorocznych mistrzostw świata w Brazylii poleciałem wraz z drugim krakowskim reporterem na dwa dni do Buenos Aires, by na własne oczy zobaczyć, jak mundialem żyją Argentyńczycy. Gdy podchodziliśmy pod stadion River Plate, wybiegła z niego czereda nastolatków. To byli chłopcy trenujący piłkę w niewielkim klubie na prowincji, których trenerzy zabrali na wycieczkę do stolicy. Widząc egzotycznych przybyszów, zaczęli dopytywać o narodowość. I gdy usłyszeli „Polonia”, natychmiast kilku wykrzyknęło: „Lewandowski!”. Po czym rzucili się, by zrobić sobie z nami zdjęcia.

Oniemiałem. Gdy przebywa się kilka tysięcy kilometrów od domu, to - uwierzcie - takie zdarzenia mocno chwytają za serce.

Jeśli o którymkolwiek z Polaków możemy dzisiaj powiedzieć, że jest naszym ambasadorem, to jest nim z pewnością napastnik Bayernu Monachium. To prawda, że w tym konkretnym dniu, gdy strzelał Wolfsburgowi pięć goli, pracował przede wszystkim na sławę mistrza Niemiec. Ale zarazem rozsławiał - nie boję się użyć tego określenia - Polskę w tym kraju i wszędzie indziej.

Marka oznacza w dzisiejszych czasach coś więcej niż tylko rozpoznawalną nazwę. To ona, czy tego chcemy, czy nie, może decydować o statusie społeczeństw i całych narodów. Nad Wisłą nie potrafiliśmy wytworzyć telefonu, komputera, samochodu, ani nawet receptury napoju, które zyskałyby sławę Samsunga, Apple’a, Mercedesa, Red Bulla. Zdołaliśmy jednak, choć wciąż nie wiemy jakim cudem, nauczyć gry w piłkę i wypromować chłopaka, który stał się niepowtarzalną marką o globalnym zasięgu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski