Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kawałek nieba i zapach ziemi podczas Dożynek Powiatowych

Katarzyna Hołuj
Katarzyna Hołuj
Kinga i Bogdan Guciowie z córkami, Rozalią i Gabrysią, w sadzie. Do kompletu brakuje tylko syna Filipa
Kinga i Bogdan Guciowie z córkami, Rozalią i Gabrysią, w sadzie. Do kompletu brakuje tylko syna Filipa Fot. Katarzyna Hołuj

Wyróżnieni rolnicy opowiedzieli nam swojej pracy i tym, dlaczego ją kochają

Mieczysław Siatka z Kornatki

Pan Mieczysław nie wziął udziału w Dożynkach. Zabrakło go na scenie podczas wręczania nagród, bo w jego gospodarstwie cieliła się akurat krowa. I nie był to byle jaki poród, bo bliźniaczy. Później nie mógł podejść do telefonu, bo poszedł na pastwisko po krowy.

Jego dzień zaczyna się o piątej rano, a kończy późno. Z właściwym sobie humorem mówi, że lubi robić robocie na złość. „Orobić” się, bo wtedy jest zadowolony i nie ma problemów z zasypianiem. A zaraz na poważnie dodaje: - Jest taka dewiza „Módl się i pracuj” i do niej trzeba się stosować.

W gospodarstwie z pewnością jest co robić - 19 sztuk bydła, w tym 10 krów, których mleko sprzedają do spółdzielni mleczarskiej. Do tego ponad 16 ha upraw zbóż, łąk i pastwisk.

Gospodarstwo pod lasem pan Siatka przejął po rodzicach i od 1993 roku prowadzi je wspólnie z żoną. Kiedy Polska weszła do Unii Europejskiej musieli sprostać wielu nowym wymogom. To m.in. chłodnie, zbiorniki, szamba, nie mówiąc o tym, że obora powinna mieć odpowiednią ilość okien, żeby mogło tu wpadać światło słoneczne.

W pracach pomagają im dzieci, które z wyjątkiem najstarszego syna, jeszcze się uczą. - Sami nie dalibyśmy sobie rady - mówi pan Mieczysław. Ma nadzieję, że któraś z pociech przejmie po nich gospodarstwo i razem z nimi obowiązki. Można najstarszy syn, o którym mówi, że jeździ ciągnikiem nawet lepiej od niego. Albo młodszy, który uczy się na informatyka. A może córka, która niedługo będzie zdawała maturę.

Pan Mieczysław mówi, że to musi wypłynąć od nich, bo rolnictwo to niełatwy kawałek chleba, a na wsi nie ma urlopu, ani nie pracuje się „od-do”. I trzeba być przygotowanym na to, że raz będzie się darzyło, a raz katastrofa będzie gonić katastrofę. - Kiedyś wyjechałem w pole kombajnem, nie ujechałem daleko, jak się zepsuł. Potem wsiadłem do traktora i ten też się zepsuł. Powiedziałem żonie, że jeszcze tylko brakuje, żeby zepsuł się samochód - wspomina.

Z żalem obserwuje zmiany jakie zachodzą na wsiach. - Widać więcej odłogów niż użytków - mówi i wspomina, że kiedyś było zupełnie inaczej. - Pamiętam jeszcze, jak kobiety wyrywały sobie z rąk każde źdźbło trawy rosnące na miedzy. Dlaczego? Bo się opłacało. Były czasy, kiedy litr mleka kosztował tyle, co litr paliwa.

- Cieszy to, że zostaliśmy zauważeni w tym lesie, bo na co dzień nikt nas nie widzi, może oprócz dzików, saren, no i turystów, którzy tu zaglądają i nieraz zboże wydeptują skracając sobie drogę - mówi o nagrodzie.

Antoni Biela i Marek Bobeł z Harbutowic

„Pasieka Szwagrów” to nie chwyt marketingowy. Naprawdę należy do szwagrów, bo jeden z jej właścicieli Antoni Biela jest mężem siostry Marka Bobła. Więzy rodzinne łączą ich od 34 lat, a pracują razem od sześciu.

Połączyło ich nieszczęście - chorobapana Antoniego. Kiedy wykryto u niego tętniaka, poprosił szwagra o pomoc przy pszczołach, którymi już wtedy się zajmował. Pszczoły są obecne w jego życiu od zawsze, a przynajmniej odkąd pamięta. - Mój dziadek miał pszczoły, tata również - mówi.

Prośba szwagra o doraźną pomoc zaowocowała współpracą, która trwa do dziś. - Połknął bakcyla i to tak, że nie dość, że rozwinęliśmy pasiekę to jeszcze cały czas mnie dopinguje - mówi Antoni o Marku.

Od 2014 roku ich gospodarstwo jest wpisane do rejestru prowadzących sprzedaż bezpośrednią nieprzetworzonych produktów pszczelich. Oprócz miodów (ich spadziowy uzyskał certyfikat jakości) są to: figurki (świeczki) z wosku pszczelego, kit pszczeli, wosk pszczeli, pierzga i pyłek kwiatowy. Na etykietach miodów umieścili szkic harbutowickiego kościoła, na stronie internetowej przypominają zaś, że miejscowość ta słynie z Cisów Raciborskiego, pomników przyrody, których wiek szacuje się na ok. 700 lat.

Marek Bobeł, który po pół roku od zajęcia się pszczelarstwem został skarbnikiem sułkowickiego koła terenowego Wojewódzkiego Związku Pszczelarzy w Krakowie wspomina: - Przez 20 lat pracowałem w zakładzie stolarskim. Odszedłem, ale zanim to uczyniłem, korzystając z życzliwości pracodawcy zrobiłem tam sobie ule.

W ten sposób pasieka, którą się opiekował, z liczącej ponad 20 uli powiększyła się o 100 nowych pszczelich domów. Dziś mają 130 uli w trzech pasiekach. Oprócz tych przy domach w Harbutowicach, mają jeszcze jedną, na skraju rezerwatu Gościbia. Wśród nich zachowały się wiekowe ule, odziedziczone po dziadku pana Marka tzw. słowiany.

Trzy pasieki w trzech różnych miejscach mają, jak tłumaczą, służyć temu, żeby pszczoły nie wchodziły sobie w drogę i miały gdzie zbierać nektar. O to, żeby nie musiały go daleko szukać dbają sami, obsiewając swoje pola różnymi miododajnymi roślinami. - Siejemy to, czego brakuje w naturze - mówi Antoni Biela.

Z nagrody cieszą się tym bardziej, że jest praktyczna. To odstojnik miodu. - Przyda się na pewno - mówią.

Ten rok nie był dla pszczelarzy udany. Kapryśna, zmienna wiosna spowodowała, że wiele pszczół jej nie przetrwało. Zbiory też nie były duże. Ale i tak pszczelarze nie zamieniliby swoich pszczół na co innego. - Nawet Napoleon nie miał tyle wojska, co my - śmieje się Antoni. I dodaje, że to „wojsko” bardzo inteligentne. - Pszczoły nie muszą mieć telewizora, żeby przewidzieć pogodę na dwa tygodnie naprzód.

Kinga i Bogdan Guciowie z Dąbia

Razem prowadzą gospodarstwo w Dąbiu, które kupił jeszcze przed II wojną światową dziadek pana Bogdana. - Dziadek miał ogólne gospodarstwo, tata hodował krowy zarodowe i świnie, a ja nastawiłem się na sadownictwo - mówi pan Bogdan.

Nie mają jednak tylko sadów. To zresztą byłoby sprzeczne z zasadą jaką wyznaje pan Bogdan, czyli że w gospodarstwie konieczna jest różnorodność.

W ich gospodarstwie, oprócz sadów i łąk, jest też miejsce dla cieląt, jałówki i kilku krów mlecznych i dla drobiu, bo hodują brojlery na mięso. Jest jeszcze tartak. Pracy jest dużo, ale małżonkowie podzielili obowiązki, dzięki czemu wszystko funkcjonuje sprawnie.

Pani Kinga z wykształcenia jest położną i zanim wyszła za mąż pracowała w zawodzie, który był i nadal jest jej wielką pasją. Zrezygnowała, bo dojazd do pracy z Dąbia do którego się przeprowadziła był o wiele gorszy niż z jej rodzinnego domu, a później urodziły się dzieci. Dziś dzieci są już duże, najstarszy syn skończył 18 lat, a jej marzy się, aby rozwinąć hodowlę krów. Zdarzało się już, że przyjmowała porody krów, więc wiedza położnicza bardzo się przydała. Żeby wydoić krowy, wstaje o 5 rano. I nie narzeka, wręcz przeciwnie. - Najważniejsze jest, żeby robić to , co się lubi - mówi. - Uważam, że do szczęścia niekonieczne są wakacje w ciepłych krajach. Mnie wystarczy kawałek nieba nad głową, kwiatek w ogródku albo zapach dopiero co zaoranej ziemi.

Z mężem dobrze się uzupełniają, bo on myśli tak samo: - Rolnik musi być dyspozycyjny 24 godziny na dobę, przez 365 dni w roku, bo co by było gdyby się dajmy na to krowa cieliła? Tak więc o urlop trudno, ale jak się coś lubi to nie stanowi to takiego problemu- mówi pan Bogdan, dodając, że jemu, jako przede wszystkim sadownikowi i tak trochę łatwiej jest wygospodarować czas na urlop. Co nie znaczy, że można włożyć ręce do kieszeni, a drzewa same urodzą owoce. - Na to, żeby teraz zebrać, trzeba cały rok pracować: przerywać, obcinać lub rozginać gałęzie, formować drzewka, nasadzać… - wylicza.

A przecież cały ten trud może obrócić wniwecz susza albo jedna burza z gradem. Nie myśli jednak tego rzucać. - Zostawić tak, żeby zarosło? Człowiekowi mogą różne myśli do głowy przychodzić, ale jednak przywiązanie do ziemi jest silniejsze - mówi.

Państwo Guciowie mają troje dzieci. Najstarszy syn - Filip, uczy się w szkole rolniczej i najpewniej będzie czwartym pokoleniem, które będzie gospodarowało tu na tej ziemi, w Dąbiu.

WIDEO: Magnes. Kultura Gazura - odcinek 19

Autor: Gazeta Krakowska, Dziennik Polski, Nasze Miasto

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski