18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdą inicjatywę przyjmują w wiosce z otwartymi rękami

Ewa Tyrpa
Na spotkaniu w bibliotece: z prawej Lilianna z synami, z lewej Erik, w stroju krakowskim Emilka Badura
Na spotkaniu w bibliotece: z prawej Lilianna z synami, z lewej Erik, w stroju krakowskim Emilka Badura Fot. Ewa Tyrpa
Społeczeństwo. Mieszkańcy Zelczyny nie traktują swoich sąsiadów jak obcych. Nie przeszkadza im, że wyznają inną religię. Cieszą się, że uczą ich dzieci tolerancji i angielskiego

Lilianna Niemiec–Lutley i jej mąż Erik Lutley nie chcieli mieszkać w podkrakowskiej sypialni. Dziesięć lat temu szukali miejsca gdzie nie czuliby się obco. Przejeżdżąjąc przez Zel-czynę (gm. Skawina) od razu do serca przypadła im ta wioska. – _Właściwie to mąż zdecydował, że tu się osiedlimy _– zaznacza pani Lilianna pochodząca z Nowego Sącza. Jej małżonek urodził się na Islandii, skąd w wieku 13 lat z rodzicami wyjechał do Stanów Zjednoczonych, gdzie mieszkał przez 11 lat. Potem, jak oboje podkreślają, za głosem serca przyjechał do Polski. Lutleyowie mówią o sobie, że są małżeństwem wielokulturowym. Erik Lutley jest bahaistą, a Lilianna też już wyznaje tę religię, kierującą się duchową jednością całej ludzkości, tolerancją, akceptacją ludzi z innych kultur i religii. Takie ideały przyświecają też Międzynarodowej Szkole w Lusinie (gm. Mogilany), gdzie Lutleyowie uczą dzieci od wieku przedszkolnego do licealnego ze wszystkich kontynentów świata. Erik kieruje gimnazjum, a Lilianna jest szkolnym pedagogiem i uczy hiszpańskiego.

– Są normalnymi, fajnymi ludźmi – mówią zelczynianie, którzy od razu zaakceptowali nową rodzinę. – Sąsiedzi, na przykład dziś już nieżyjąca Zofia Kapuścińska okazała nam ogromną życzliwość i często nas odwiedzała – wspomina pani Lilianna.

Małżonkowie uważają, że ich dwaj synowie, teraz 14–letni Dominik i 12–letni Daniel, powinni wychowywać się ze swoimi rówieśnikami z Zelczyny. Chcieli, aby chłopcy mieli tu kolegów i przyjaciół. Takich znajomości nie mogą nawiązać w miejscowej szkole, bo uczą się w Lusinie. Dlatego rodzice chłopców postanowili zapraszać do siebie dzieci z wioski. Nie chodziło im o zwykły kontakt, ale mający formę edukacyjną. Regularnie, raz w tygodniu organizują dzieciom różne zajęcia, podczas których przekazują im: wrażliwość, prawdomówność, otwartość na drugiego człowieka.

Dzieci w dwóch grupach wiekowych: do 10 lat i powyżej tego wieku bawią się, malują, śpiewają piosenki, często po angielsku. – _Od __razu, bez żadnych obaw powierzyliśmy im nasze dzieci _– mówią Agata i Paweł Badurowie. Od ponad dwóch lat w zajęciach uczestniczy ich dziewięcioletnia córka Emilka, która, jak nam powiedziała, bardzo je lubi. Wcześniej uczęszczał na nie także jej trzynastoletni brat Przemek.

Rodzice bardzo cenią sobie inicjatywę Lilianny i Erika Lutleyów. – _My też uczestniczymy w niektórych spotkaniach, na przykład byliśmy na wieczorze hiszpańskim. Była muzyka z tego kraju, degustacja potraw i pokaz slajdów z widokami z __Hiszpanii _– wspomina Agata Badura.

W prowadzeniu zajęć z młodszą grupą pomagają Lutle-yom Patrycja Aronowska i Anna Słonina, uczące się w krakowskich średnich szkołach. W spotkaniach ze starszymi dziećmi małżonków wspierają Dagmara i Dominik Nowakowie.

Niedawno, na otwarciu biblioteki i świetlicy w Zelczynie, Lutleyowie zaoferowali chęć współpracy z tą placówką. Prowadząca ją Dominika Filek każdą taką inicjatywę przyjmuje z otwartymi rękami. Z jeszcze większej integracji mieszkańców cieszy się również sołtys Wioleta Łęcka. Obie panie chcą, aby biblioteka tętniła życiem.

Jak w środowiskach przyjmowani są nowi mieszkańcy:

Krzysztof Gerc, dyrektor Specjalistycznej Poradni Psychologiczno–Pedagogicznej w Skawinie:

– Proces asymilacji wymaga czasu, poznawania się, wzajemnej obserwacji i budowania ufności.

– W przypadku osiedlania się osób z innych kultur czy religii, z reguły postępuje on znacznie wolniej. Ludzie trochę boją się innego stylu życia, odmiennych tradycji, innego języka.

– Łatwiej zaadaptować się jest w nowym środowisku, gdy zamieszkuje się wśród rdzennych mieszkańców.

– W gminie Skawina i wokół Krakowa społeczeństwo jest bardzo otwarte, bo od lat trwa tu intensywny proces migracyjny.

Napisz do autora:[email protected]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski