Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każda okazja jest dobra, żeby poświętować i się pobawić

Rozmawiał Wacław Krupiński
Hanka Wójciak: - Chcę być jak najbliżej naszych słuchaczy
Hanka Wójciak: - Chcę być jak najbliżej naszych słuchaczy Michał Zięba
Rozmowa. HANKA WÓJCIAK o jubileuszowym koncercie w klubie Drukarnia i nowej płycie

- Hanka, w takim mieście jak Kraków, w którym mówią wieki? Ty zapraszasz na jubileusz pięciolecia?!

- (śmiech) I co mam powiedzieć? Każda okazja jest dobra, by poświętować, pośpiewać i wspólnie się bawić. Tak właśnie będzie 5 listopada w Drukarni.

- A nauczyłaś się już grać na harmonii?

- Przyjdź, zapraszam, to się przekonasz.

- Pamiętam, że planowałaś śpiewać solo, akompaniując sobie na gitarze i harmonii.

- Swoje potrafię, myślę, że robię to z dużym wdziękiem. Jeden utwór potrafię też zagrać na kontrabasie, kolejny na pianinie, w innych wykorzystuję český šamánský bubenek (śmiech). Ale nie jeżdżę samotnie. Skoro mam Kapelę, skoro chcą nas słuchać - w Polsce, w Pradze, w Rzymie, w Londynie - zarzuciłam te pomysły.

- To pięknie. Żyjesz ze śpiewania.

- Bywa różnie, ale generalnie jestem zadowolona i mogę powiedzieć, że muzyka daje mi chleb. A dodatkowo mam swą audycję w Radiu Kraków.

- To ono wydało Twą debiutancką płytę „Znachorka”.

- Płyta zbiera dobre recenzje, i sprzedaje się, choć jesteśmy wciąż postrzegani jako twórcy niszowi. Może zmieni się to po drugiej płycie.

- Kiedy jej posłuchamy?

- Myślę, że w przyszłym roku. Może uda się na wiosnę? Chcę zaprosić do nagrań wyjątkowych gości, ale na razie nic jeszcze nie zdradzę. Na pewno na koncercie w Drukarni przedstawimy kilka nowych piosenek.

- Jaka będzie ta druga płyta?

- Nowe utwory są różne stylistycznie, napisałam kilka piosenek w gwarze, kilka nawiązujących do ludowości, a niektóre brzmią już zupełnie współcześnie. Wszystkie sprawdzają się na koncertach, ale czy zabrzmią dobrze obok siebie na płycie? Na szczęście mam wolną głowę, by o tym wszystkim myśleć, cieszę się już na pracę nad drugim albumem i ufam, że efekty zadowolą nas i słuchaczy.

- Czyli masz wolną głowę, a serce zajęte?

- Panie redaktorze... (śmiech) Tak. I to daje mi spokój. Wzajemność to niezwykły dar. Swoje zek siy nabaciorawała, swoje zek wypłakała ale, jak mówi Nohavica - wszystko przychodzi w czas. Chyba się nieco ustatkowałam. Naturalnie szaleństwo jest, ale inaczej się realizuje. Czy ja aby nie za dużo zdradzam?

- To wróćmy do płyty. Nie myślisz o nagraniu live? Tak świetnie wypadasz podczas recitali, wnosisz taką cudną aurę i energię. I ten Twój śmiech...

- Niejedyny mówisz o nagraniu live, ale czy to nie za wcześnie? Myślimy o nagraniu materiału z koncertu - rozmawiałam już o tym z Wieciem Kołodziejskim z Muzycznej Owczarni w Jaworkach, gdzie świetnie się czuję, gdzie ostatnio napisałam pięć piosenek. W każdym razie na pewno zaczniemy od singla lub dwóch i zobaczymy, jak zostaną przyjęte.

- Wróćmy do pięciolecia. W tym czasie sporo się działo. Najważniejsze z wydarzeń?

- 46. Studencki Festiwal Piosenki sprzed pięciu lat, kiedy pierwszy raz zaprezentowałam swoje piosenki z zespołem. A już trzy tygodnie później, 3 listopada, wystąpiłam z mą Kapelą w Drukarni. Świętowaliśmy z przyjaciółmi, to było urocze spotkanie, mieliśmy w repertuarze całe cztery piosenki (śmiech). Ważna oczywiście była też „Znachorka” - pierwsza płyta, którą ogromnie przeżywałam…

- Jakaś porażka, niespełnienie?

- Bodaj na 48. Studenckim Festiwalu Piosenki miałam zaśpiewać z orkiestrą jakiś niemój utwór. Piosenka mi nie leżała, pierwszy raz występowałam z takim dużym składem, miałam prywatnie fatalny czas, byłam przemęczona, zaczynałam też pracę w radiu, co rodziło kolejne napięcie, no i wyszłam na estradę, po czym zemdlałam. Wydawało mi się, że orkiestrę słyszę, ale nie mogłam wstać, a publiczność myślała, że to wszystko jest wyreżyserowane…

- Ale nie żałujesz, że wskutek I nagrody na Studenckim Festiwalu poszłaś w show-biznes?

- Muszę przyznać, że to określenie śmieszy mnie i przestrasza zarazem. Biznes faktycznie otworzyłam - mam swoją agencję muzyczną, dzięki której legalnie sprzedajemy naszą muzykę. Na pewno nie chcę pokazywać się za wszelką cenę; w kolejnych talent show, gdzie miałabym skracać swoje piosenki do dwóch minut albo śpiewać covery. Chcę być jak najbliżej naszych słuchaczy, chcę niezmiennie swymi piosenkami dawać im radość.

- Już mi kiedyś mówiłaś: „Chcę być jak Nohavica, dawać ludziom wytchnienie i dużo radości”.

- Jarek zawsze będzie moim mistrzem. To, co robi jest niesamowite. Dzień po koncercie jadę na jego występ w Zabrzu, bo choć raz na kilka miesięcy muszę go zobaczyć.

- On na Twój jubileusz przyjedzie?

- Gdyby mi powiedział, że będzie, nie chwaliłabym się tym w gazecie, bo jeszcze by się dowiedział i na pewno by nie przyjechał (śmiech). Koniec i bomba, kto nie przyjdzie ten trąba!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski