- Hanka, w takim mieście jak Kraków, w którym mówią wieki? Ty zapraszasz na jubileusz pięciolecia?!
- (śmiech) I co mam powiedzieć? Każda okazja jest dobra, by poświętować, pośpiewać i wspólnie się bawić. Tak właśnie będzie 5 listopada w Drukarni.
- A nauczyłaś się już grać na harmonii?
- Przyjdź, zapraszam, to się przekonasz.
- Pamiętam, że planowałaś śpiewać solo, akompaniując sobie na gitarze i harmonii.
- Swoje potrafię, myślę, że robię to z dużym wdziękiem. Jeden utwór potrafię też zagrać na kontrabasie, kolejny na pianinie, w innych wykorzystuję český šamánský bubenek (śmiech). Ale nie jeżdżę samotnie. Skoro mam Kapelę, skoro chcą nas słuchać - w Polsce, w Pradze, w Rzymie, w Londynie - zarzuciłam te pomysły.
- To pięknie. Żyjesz ze śpiewania.
- Bywa różnie, ale generalnie jestem zadowolona i mogę powiedzieć, że muzyka daje mi chleb. A dodatkowo mam swą audycję w Radiu Kraków.
- To ono wydało Twą debiutancką płytę „Znachorka”.
- Płyta zbiera dobre recenzje, i sprzedaje się, choć jesteśmy wciąż postrzegani jako twórcy niszowi. Może zmieni się to po drugiej płycie.
- Kiedy jej posłuchamy?
- Myślę, że w przyszłym roku. Może uda się na wiosnę? Chcę zaprosić do nagrań wyjątkowych gości, ale na razie nic jeszcze nie zdradzę. Na pewno na koncercie w Drukarni przedstawimy kilka nowych piosenek.
- Jaka będzie ta druga płyta?
- Nowe utwory są różne stylistycznie, napisałam kilka piosenek w gwarze, kilka nawiązujących do ludowości, a niektóre brzmią już zupełnie współcześnie. Wszystkie sprawdzają się na koncertach, ale czy zabrzmią dobrze obok siebie na płycie? Na szczęście mam wolną głowę, by o tym wszystkim myśleć, cieszę się już na pracę nad drugim albumem i ufam, że efekty zadowolą nas i słuchaczy.
- Czyli masz wolną głowę, a serce zajęte?
- Panie redaktorze... (śmiech) Tak. I to daje mi spokój. Wzajemność to niezwykły dar. Swoje zek siy nabaciorawała, swoje zek wypłakała ale, jak mówi Nohavica - wszystko przychodzi w czas. Chyba się nieco ustatkowałam. Naturalnie szaleństwo jest, ale inaczej się realizuje. Czy ja aby nie za dużo zdradzam?
- To wróćmy do płyty. Nie myślisz o nagraniu live? Tak świetnie wypadasz podczas recitali, wnosisz taką cudną aurę i energię. I ten Twój śmiech...
- Niejedyny mówisz o nagraniu live, ale czy to nie za wcześnie? Myślimy o nagraniu materiału z koncertu - rozmawiałam już o tym z Wieciem Kołodziejskim z Muzycznej Owczarni w Jaworkach, gdzie świetnie się czuję, gdzie ostatnio napisałam pięć piosenek. W każdym razie na pewno zaczniemy od singla lub dwóch i zobaczymy, jak zostaną przyjęte.
- Wróćmy do pięciolecia. W tym czasie sporo się działo. Najważniejsze z wydarzeń?
- 46. Studencki Festiwal Piosenki sprzed pięciu lat, kiedy pierwszy raz zaprezentowałam swoje piosenki z zespołem. A już trzy tygodnie później, 3 listopada, wystąpiłam z mą Kapelą w Drukarni. Świętowaliśmy z przyjaciółmi, to było urocze spotkanie, mieliśmy w repertuarze całe cztery piosenki (śmiech). Ważna oczywiście była też „Znachorka” - pierwsza płyta, którą ogromnie przeżywałam…
- Jakaś porażka, niespełnienie?
- Bodaj na 48. Studenckim Festiwalu Piosenki miałam zaśpiewać z orkiestrą jakiś niemój utwór. Piosenka mi nie leżała, pierwszy raz występowałam z takim dużym składem, miałam prywatnie fatalny czas, byłam przemęczona, zaczynałam też pracę w radiu, co rodziło kolejne napięcie, no i wyszłam na estradę, po czym zemdlałam. Wydawało mi się, że orkiestrę słyszę, ale nie mogłam wstać, a publiczność myślała, że to wszystko jest wyreżyserowane…
- Ale nie żałujesz, że wskutek I nagrody na Studenckim Festiwalu poszłaś w show-biznes?
- Muszę przyznać, że to określenie śmieszy mnie i przestrasza zarazem. Biznes faktycznie otworzyłam - mam swoją agencję muzyczną, dzięki której legalnie sprzedajemy naszą muzykę. Na pewno nie chcę pokazywać się za wszelką cenę; w kolejnych talent show, gdzie miałabym skracać swoje piosenki do dwóch minut albo śpiewać covery. Chcę być jak najbliżej naszych słuchaczy, chcę niezmiennie swymi piosenkami dawać im radość.
- Już mi kiedyś mówiłaś: „Chcę być jak Nohavica, dawać ludziom wytchnienie i dużo radości”.
- Jarek zawsze będzie moim mistrzem. To, co robi jest niesamowite. Dzień po koncercie jadę na jego występ w Zabrzu, bo choć raz na kilka miesięcy muszę go zobaczyć.
- On na Twój jubileusz przyjedzie?
- Gdyby mi powiedział, że będzie, nie chwaliłabym się tym w gazecie, bo jeszcze by się dowiedział i na pewno by nie przyjechał (śmiech). Koniec i bomba, kto nie przyjdzie ten trąba!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?