Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Każdy ma swojego bzika

Redakcja
Fot. Grzegorz Momot (PAP)
Fot. Grzegorz Momot (PAP)
Myślała Pani choćby przez chwilę o medalu?

Fot. Grzegorz Momot (PAP)

Rozmowa z WERONIKĄ NOWAKOWSKĄ

- Na pierwszych stu metrach (śmiech). Starałam się o tym nie myśleć na trasie, ale po dwóch pierwszych rundach pojawiły się takie myśli. Pomyślałam sobie, jest dobrze, może być jeszcze lepiej, uspokój się, biegnij po swojemu. Przez głowę przebiegało tysiące myśli. Jestem szczęśliwa, bardzo uradowana, ale za kilka godzin, kiedy emocje opadną, może przyjść taka refleksja: mogłam mieć medal?

Czy jadąc na igrzyska liczyła Pani, że będzie tak blisko medalu?

- Każdy, kto jedzie na olimpiadę, myśli o medalu. Dla mnie był to debiut i uważam, że bardzo udany. Mam nadzieję, że za cztery lata w Soczi może uda mi się stanąć na podium.

Podobno rozmawia Pani czasem z karabinem?

- Tak. Wczoraj wieczorem porozmawiałam z nim. Wyczyściłam go, zamknęłam w szafeczce i poszedł grzecznie spać.

Karabin ma jakieś imię?

- Tak, to jest Zbyszek. Przed sezonem zmieniałam karabin, dużo czasu zajęło mi dopasowanie się do nowego sprzętu.

A jak się nazywał ten stary karabin?

- Rysiu.

Czy koleżanki też nazywają swoje karabiny?

- Z tego co wiem to nie. Ja mam taki zwyczaj nazywania wszystkich swoich rzeczy - maskotek, czasem nawet ubrań. Każdy ma swojego bzika.

Fachowcy wróżą Pani piękną karierę, już przed igrzyskami pisano, że jest Pani wschodzącą gwiazdą biathlonu

- Jaka tam ze mnie gwiazda, no najwyżej gwiazdeczka. Na sukcesy trzeba czekać nieraz bardzo długo. Dobrze wiem, że w Turynie na tym samym dystansie Krysia Pałka była piąta. Wszyscy liczyli, że tutaj będzie miała już medal. Przede mną jeszcze bardzo dużo pracy. Nie jestem żadną liderką, oczywiście stać mnie na to, by mieszać w "10".

Forma przyszła w najważniejszym momencie

- Ten sezon był dla mnie bardzo trudny. Miałam najpierw problemy na strzelnicy, bo biegowo wyglądało to dobrze. Przed rozpoczęciem sezonu połamałam kolbę. To wspaniale, że tutaj się pozbierałam.

Przed wami sztafeta. Czy po dzisiejszych wynikach wzrosły wasze apetyty? Może nawet na medal?

- Tego nie wiem. Biathlon jest nieprzewidywalny, sypie niespodziankami. Wystarczy, że jednej z dziewczyn zadrży ręka i jest - jak to mówimy - po frytkach. Rzeczywiście czujemy się pewnie, ale nie za pewnie. Mamy świadomość własnej wartości.

Rozmawiał w Whistler Andrzej Stanowski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski