Witold Markiewicz
Sprawa zaczęła się w czerwcu br., gdy pewien pan, powiedzmy Kowalski, nabył u jednego z krakowskich daelerów samochód marki Daewoo Lanos z fabryczną instalacją gazową. Na życzenie klienta dealer ów zarejestrował samochód i nabywca odjechał nim z salonu razem z dowodem rejestracyjnym. Zadowolony jeździł przez kilka dni, aż postanowił zostać taksówkarzem. Tutaj zaczął się problem, gdyż podczas obowiązkowego przeglądu samochodu okazało się, że instalacja gazowa nie jest zarejestrowana.
Dzwoniąc do daelera Daewoo dowiedzieliśmy się, iż firma ta jest w porządku sprzedając samochody z instalacją gazową. Posiadają one bowiem rozszerzoną homologację Ministerstwa Transportu na instalację gazową łącznie z innymi dokumentami, takimi jak np. badanie szczelności butli. Wszystkie te dokumenty otrzymuje klient podczas zakupu samochodu. W karcie wozu znajduje się także informacja, iż posiada on instalację gazową.
Przedstawiciel dealera jest zdziwiony, że urząd krakowski nie przyjmuje tego do wiadomości, podważając w ten sposób autorytet Ministerstwa Transportu, tym bardziej że np. w Wieliczce czy Myślenicach samochody te są rejestrowane bez żadnych problemów.
Owszem - mówi nasz rozmówca - niedopatrzenie było w tym, że sprzedawca nie poinformował klienta, iż w dowodzie rejestracyjnym nie ma zaznaczonego "gazu", lecz wina ta jest po stronie sprzedawcy, a nie firmy.
W Wydziale Rejestracji Pojazdów Urzędu Miasta poinformowano nas z kolei, że obecnie rejestracja tych pojazdów przebiega bez najmniejszego problemu, ponieważ po spotkaniu reprezentantów Daewoo z przedstawicielami Ministerstwa Transportu w lipcu br. sprawa została wyjaśniona i samochody te uzyskały rozszerzoną homologację. Problemy istniały do tej pory, gdyż urząd dysponował wzorami świadectw homologacyjnych z 1997 r., które nie obejmowały pojazdów z montowaną na taśmie instalacją gazową. Obecnie, gdy sprawa została wyjaśniona urząd bez problemów rejestruje pojazdy Daewoo z wmontowaną fabrycznie instalacją gazową, lecz tylko w wypadku, jeżeli zmiana ta jest zaznaczona w świadectwie homologacyjnym.
Wszystko wygląda zatem w porządku, tylko dlaczego pan Kowalski przez miesiąc musiał tracić nerwy nie mogąc jeździć własnym, kupionym za swoje pieniądze samochodem? Dlaczego akurat krakowski urząd dopatrzył się luk w świadectwach homologacyjnych, gdy inne urzędy uważały, że wszystko jest w porządku? Może chodzi o wyższość Krakowa nad Warszawą?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?