Bez zbędnych formalności pan oddalił panią. Jednym zdaniem oznajmił, że właśnie zakończyli tzw. wspólne pożycie. Zdjęcia w internecie wykasowano. Rzeczy z pałacu wywieziono. Tej pani już dziękujemy. Gdyby była niewydolnym pracownikiem, pracodawca musiałby zwolnienie uzasadnić i zachować okres wypowiedzenia. A tak została po prostu odprawiona. Pierwsza dama Francji – bo o nią chodzi – została oddalona błyskawicznie i skutecznie.
Prawie nikt jej nie współczuł. Francuzi jej pamiętali, że zastąpiła lubianą Segolene Royale, z którą Holland ma 4 dzieci. I że małostkowo tępiła poprzedniczkę. Pierwsza w historii pierwsza dama Francji bez sformalizowanego związku z partnerem prezydentem. Zresztą nieformalne związki zawsze wspierała. Jeszcze urzędowała w Pałacu, gdy jej partia – socjaliści – zaproponowała kolejne ułatwienia przy rozwodach: prosta deklaracja woli rozstania i tyle. Protestowali niektórzy prawnicy, no i katolicy zwracający uwagę, że banalizacja czyni z rozwodu sprawę bez znaczenia. W świecie, gdzie każdy chce się samorealizować, rzadko kto wie, kim jest i kim być powinien, więc ludzie czerpią wzory z mgły i dymu: z wypowiedzi celebrytów, z filmów klasy C. Liczy się impuls, a argument obowiązku przeraża.
Człowieka Zachodu trapi kryzys, apatia, depresja, strach przed biedą i starością… Nikt nie pomyślał, by te zjawiska połączyć. Aż pojawiła się książka „Razem, etyka współpracy” (Together: The Rituals, Pleasures & Politics of Cooperation). Sennett dowodzi w niej, że przyczyną kryzysu Zachodu jest zanik poczucia wspólnoty i niepewność więzi. I wyjaśnia niezwykłą dynamikę Chin odrodzeniem zniszczonego przez komunistów konceptu guangxi: „To sieć więzi łączących ludzi, rodziny i pokolenia w sposób bardziej zobowiązujący niż spisane kontrakty.
Jeśli komuś wyświadczysz przysługę, możesz być pewny, że on (lub ktoś z jego rodziny) zrewanżuje się tym samym. Jutro lub za rok, lecz na pewno. Niewdzięcznik zostałby napiętnowany i usunięty ze społeczności. System wychowania w poczuciu, że jesteśmy od siebie zależni, waloryzuje dumę z przynależności do wspólnoty. Odwrotnie niż na Zachodzie, gdzie każdy za wszelką cenę chce sprawić wrażenie autonomii i niezależności od kogokolwiek. Dopiero gdy zrozumiemy, że zależymy jedni od drugich, sytuacja może się poprawić”.
Pisałam tydzień temu, że Putin liczy się tylko z siłą, a postpolityczny Zachód uważa, że wojna jest nie do pomyślenia, więc jej nie będzie. Otóż wojna jest: przecież strategiczne miejsca na Krymie zostały opanowane przez obce wojsko. Ukraina oczekuje, że Zachód wynegocjuje z Moskwą respekt dla traktatów międzynarodowych. Wątpię, by Putin się cofnął. Zastosuje tę samą taktykę co w Gruzji. Przecież widzi, że więzi Zachodu z peryferiami są krótkotrwałe i niepewne.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?