Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kazimierz Kutz „Będzie skandal”. Recenzja książki

Wlodzimierz Jurasz
Wlodzimierz Jurasz
Fot. archiwum
Wspomnienia Kazimierza Kutza roją się od anegdot. Pikantnych i przerażających

„Wieczorem, po pokazie mojego filmu, postanowiliśmy w każdym nadbrzeżnym barku wypić kieliszek grappy. Łazimy więc sobie, popijamy, aż w pewnej chwili Ela mówi, że chce siusiu – i ja muszę jej pomóc rozpiąć zamek na plecach w tej ciasnej sukience. Wyszukałem jakiś ciemny zaułek z budką, wleźliśmy tam, znikając na dobre parę chwil – w końcu rozpinanie i zapinanie takiego zamka, zwłaszcza pijanej kobiecie, musiało trochę potrwać. Na ulicy czekali na nas Toeplitz z żoną oraz Rybkowski i mielili ozorami. Potem puścili po Warszawie plotkę, że w Wenecji przeleciałem Elę za budką”.

Tak Kazimierz Kutz, zmarły w roku 2018 wybitny reżyser filmowy i teatralny, wspomina jedno ze swych licznych spotkań z takoż już nieżyjącą Elżbietą Czyżewską (zm. 2010), wielką gwiazdą polskiego kina lat 60.

Wyznam, że długo zastanawiałem się, czy przytaczać Państwu tę opowieść. Ale miałem do dyspozycji jeszcze mnóstwo innych, znacznie pikantniejszych, więc i tak wykazałem się taktem. Poza tym chciałem pozostać w zgodzie z autorem, Kazimierzem Kutzem, który książkę, z jakiej ów cytat zaczerpnąłem, opatrzoną podtytułem „Autoportret”, zatytułował: „Będzie skandal”. No cóż, czytajcie Państwo i decydujcie, jest (będzie) skandal czy nie.

Ale są też w tej autobiograficznej opowieści wątki znacznie poważniejsze, jak choćby wspomnienie o zamiarach towarzyszących powstawaniu najsłynniejszej kutzowskiej trylogii filmowej: „Sól ziemi czarnej”, „Perła w koronie”, „Paciorki jednego różańca”. „Sól miała pobudzić u Ślązaków pamięć rodową, zaszczepić im refleksję nad Śląskiem, a przez to nad sobą. Chciałem ich wydobyć ze stanu mentalnego i kulturowego przyduszenia, w którym przez wieki byli pogrążeni, poruszyć strunę zbiorowej emocji, która przywróciłaby w nich dumę z tego, kim są i skąd się wzięli” – pisze Kutz. No cóż, wystarczy dziś pojechać na Śląsk, poobserwować tamtejsze życie oraz obyczaje, by stwierdzić, że ów efekt został osiągnięty, choć oczywiście nie tylko filmy Kutza odegrały w tym jakąś rolę…

W swych wspomnieniach Kazimierz Kutz przejawia niewątpliwy talent narratora i obserwatora. Cóż lepiej charakteryzuje polską współczesność niż taka opowieść o Tadeuszu Konwickim, wybitnym pisarzu i filmowcu, zmarłym w roku 2015: „Przemierzając co dnia te swoje warszawskie ulice, taki zaniedbany, samotny, pokurczony, coraz częściej musiał się zatrzymywać, oprzeć o mur, złapać oddech. Któregoś dnia postanowił odsapnąć tuż przed skrętem do swojego domu. Gdy tak stał pod ścianą, podeszło do niego dwóch strażników miejskich, którzy zażądali dokumentów. A potem kazali Konwie spier..., bo to ulica elegancka i kloszard tu nie pasuje”…

Książka, swoista historia polskiego kina, nie jest także pozbawiona wątków politycznych, w końcu Kazimierz Kutz był nawet senatorem PO, potem wspierał Palikota. Ale te wątki pominę - z sympatii dla autora (jako reżysera) - milczeniem. Dlaczego? Wystarczy wspomnieć, co pisze o tym aspekcie jego działalności autor posłowia Jerzy Illg, określając publicystykę Kutza jako medialne pojedynki „z troglodytami z PiS”.

Pozdrawiam.

Kazimierz Kutz „Będzie skandal”, Znak 2019, 410 str.

od 12 lat
Wideo

Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski