Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kęczanin nie dał rady

Jerzy Zaborski
Zespół z Kęt zakończył sezon w bardzo okrojonym składzie
Zespół z Kęt zakończył sezon w bardzo okrojonym składzie fot. Jerzy Zaborski
I liga siatkarzy. Być może zespół otrzyma jeszcze szansę pozostania na zapleczu PlusLigi

Kęczanin Kęty - Avia Świdnik 1:3 (26:28, 21:25, 25:23, 21:25)
Kęczanin: Macionczyk, Gaweł, Faron, Biegun, Błasiak, Pietraszko, Toczko (libero) oraz Popik, Zarankiewicz, Mysera, Surma
Avia: Stępień, Misztal, Peszko, Szaniawski, Pawłowski, Guz, Głód (libero) oraz Zalewski, Gonciarz, Kołodziejczyk
Stan play-off (do 3 zwycięstw): 3:0 dla Avii i to ona utrzymała się w I lidze.

Mecz ostatniej szansy dla Kęczanina rozpoczął się fatalnie. Nie dość, że trener Marek Błasiak miał do dyspozycji okrojoną kadrę, to jeszcze na początku pierwszego seta kontuzji nabawił się Jacek Faron. Zerwał ścięgno Achillesa i na noszach został zniesiony z parkietu. - Sam zawodnik twierdzi, że został kopnięty, ale mnie trudno się jednoznacznie do tego ustosunkować, bo nie widziałem całej sytuacji - tłumaczy kęcki szkoleniowiec.

Do pokaźnej liczby kontuzjowanych w dniu meczu dołączył Piotr Janiak. Jeszcze w piątek nie zgłaszał żadnego urazu, ale od sobotniego ranka podkreślał, że nie będzie gotowy do gry.

- Początek meczu mieliśmy dramatyczny, więc porażka na przewagi w premierowej odsłonie i tak była dla nas sporym osiągnięciem - mówi trener.

W drugim secie kęczanie musieli gonić wynik, było 7:8, ale potem był remis 12:12. Jednak od stanu 13:16 gra kęckiego zespołu całkowicie się rozsypała. - Wróciły stare grzechy, czyli brak przyjęcia, a w konsekwencji łatwo oddawane przeciwnikom punkty - tłumaczy trener Błasiak.

W trzeciej serii siatkarze Kęczanina wydobyli z siebie ostatnie rezerwy, wlewając w serca kibiców nadzieję na to, że jeszcze nie wszystko stracone. Objęli prowadzenie, potrafiąc - w miarę możliwości - utrzymywać bezpieczną zaliczkę. Prowadzili 16:13. - Jednak w końcówce niewiele brakowało, a rywale skończyliby zawody w minimalnej liczbie odsłon - tymi słowami kęcki szkoleniowiec sugerował, że w czwartej partii jego drużynie ciężko będzie przeciągnąć rywalizację do tie-breaka.

Tak też się stało. W czwartej partii gospodarze znów gonili wynik, bo było 6:8, 17:21. A przy stanie 18:23 wiadomo było, że - zgodnie tradycją - własna hala nie będzie atutem drużyny. Wszak w całym sezonie wygrała w niej raptem dwa mecze.
Na dzisiaj kęczanie pożegnali się z pierwszą ligą, ale jest nadzieja, że otrzymają kolejną szansę na utrzymanie się w niej. Wszystko w związku z planami powiększenia liczby drużyn na tym szczeblu rozgrywek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski