Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibice Cracovii odpowiadają Januszowi Filipiakowi. Jednak czy to jest dyskusja na równych prawach?

Redakcja
Anna Kaczmarz / Dziennik Polski / Polska Press
Nie milkną echa wywiadu, którego „Dziennikowi Polskiemu” i „Gazecie Krakowskiej” udzielił właściciel i prezes Cracovii Janusz Filipiak. „Będziemy domagać się zmian w organizacji klubu nawet, gdy piłkarze wygrają kilka meczów z rzędu” - zapowiadają kibice.

Szef „Pasów” w obszernej rozmowie przekonywał m.in., że ostatnie protesty kibiców to próba przejęcia przez nich wpływów w klubie CZYTAJ TUTAJ.

Polemikę przysłało do naszej redakcji Stowarzyszenie Cracovia To My. To ono stało za ostatnim protestem, ono też organizowało bojkot meczów Cracovii w rundzie wiosennej ubiegłego sezonu. To była reakcja na regulacje wprowadzone przez zarząd klubu po skandalicznych zachowaniach kibiców w grudniowych derbach Krakowa, którzy ostrzelali racami fanów Wisły.

O Stowarzyszeniu zrobiło się w mediach głośno w grudniu ubiegłego roku, gdy na jego profilu na FB pojawiło się zdjęcie kibica, który został śmiertelnie postrzelony przez antyterrorystę podczas próby zatrzymania przestępców podejrzewanych o działanie w tzw. gangu porywaczy. Z podpisem: "Rzeki spłyną krwią tych, którzy uśmiercili naszych braci" (zarzuty publicznego nawoływania do zabójstwa usłyszał 27-letni kibic Michał M.).

Stowarzyszenie opublikowało wówczas komunikat: „[...]Zarząd wyraża ubolewanie w związku z zaistniałym faktem. Post został dodany bez zgody i wiedzy Stowarzyszenia, obecnie próbujemy ustalić jego autora. Stowarzyszenie Cracovia To My nigdy wcześniej, ani obecnie nie popiera aktów agresji. Głównym celem naszego działania jest promowanie sportu, bezpiecznego kibicowania oraz akcji charytatywnych [...]”.

To jedna strona medalu, druga jest taka, że na profilu FB Stowarzyszenia wciąż pojawiają się treści, które wskazują na jego związki z radykalnymi grupami kibiców (m.in. zdjęcia z przekreśloną „Białą Gwiazdą”, co jest symbolem jednej z bojówek). To zresztą ich delegacja rozmawiała z przedstawicielami klubu przy okazji afery z Miroslavem Covilo i protestu organizowanego przez Cracovia To My.

Tyle wyjaśnień. Długo zastanawialiśmy się nad opublikowaniem tego oświadczenia, ostatecznie uznaliśmy, że bez takiego wstępu - nawet rozumiejąc skomplikowaną naturę kibicowania w Krakowie i przenikania się różnych grup – nie wchodziłoby to w grę. Liczymy na to, że cała sprawa stanie się okazją nie tylko do dyskusji o grze Cracovii, lecz również o tym - a może przede wszystkim o tym - co kibice poza żądaniami i oczekiwaniami są gotowi zaoferować w zamian. Bo dla miasta wespół z kibicami Wisły są od lat obciążeniem wizerunkowym. I swoich klubów również. Ten pogląd nie podlega dyskusji.

„Oświadczenie Stowarzyszenia Cracovia To My, w związku z opublikowanym wywiadem z Prezesem MKS Cracovia S.A. - prof. Januszem Filipiakiem udzielonym
Na wstępie chcemy nadmienić, że jesteśmy zmuszeni odnieść się do treści zawartych w powyższym wywiadzie z uwagi na fakt, że pan profesor Filipiak posłużył się w nim uogólnieniami, manipulacją, unikiem i niestety nieprawdą, co naszym zdaniem miało na celu nadanie PR-owego przekazu, że protest kibiców dotyczący w rzeczywistości kompromitujących wyników piłkarskiej drużyny Cracovii wywołali „kibole, którzy chcą przejąć władzę w Cracovii”. W celu wybielenia swojego nieudolnego zarządzania, pan prof. Janusz Filipiak rzuca oskarżenia pod adresem terminarza, PZPN-u, stosuje wrzutkę medialną mającą przykryć trudny temat, a mianowicie sukces sportowy, o który upominają się kibice, a konkretnie jego brak, kibiców wyrażających swą troskę o ukochany Klub porównuje do „grup kibolskich”, co ma dać przekaz, że w Cracovii jest tak samo źle jak w innym krakowskim klubie, o którym stało się w ostatnim czasie głośno z powodu reportażu dziennikarza śledczego w jednej z komercyjnych stacji telewizyjnych, w końcu grozi zamknięciem sektora D (czyli już drugiego sektora na stadionie…).
Przejdźmy zatem do tez jakie przedstawił w wywiadzie pan prof. Janusz Filipiak:
1) „Podstawowe przesłanie kiboli jest takie, że Filipiak daj kasę, a my mianujemy sobie prezesa pasiaka. Jeśli spojrzeć wstecz, zawsze gdy Cracovia była w dołku, to kibice zamiast dopingować zespół, przypuszczali ostry atak na zarząd i dochodziło do kolejnej próby przejęcia wpływów”.
Pan profesor stosuje tutaj uogólnienie i opowiada jacy to kibice Cracovii są roszczeniowi i jak to było z „przejmowaniem wpływów przemocą” w Cracovii w przeszłości. Spójrzmy zatem jak jest naprawdę. W ostatnich 10 sezonach Cracovia raz zajęła miejsce w górnej połowie tabeli więc, zgodnie z tym co mówi pan profesor, kibice nie mieli powodów do ataków na zarząd. Problem w tym, że w 8 sezonach Klub walczył o utrzymanie, z czego w czterech sezonach rozpaczliwie, zajmując ostatnie bezpieczne miejsce (w tym raz dzięki przepisom licencyjnym). Jeden sezon Cracovia spędziła na drugim poziomie rozgrywkowym. Tym bardziej jest zdumiewające, że Cracovia z możnym sponsorem pelęta się w ogonie ekstraklasy, skoro powszechnie wiadomo, że poziom polskiej ligi piłkarskiej jest jednym z najniższych w Europie. Odnosząc się do słów pana profesora, praktycznie co sezon w Cracovii kibice powinni przypuszczać „ostry atak na zarząd” i powinno dochodzić do kolejnej „próby przejęcia wpływów”. Czy tak było? Oczywiście że nie. Kibice dali temu zarządowi bardzo dużo czasu na wypracowanie stylu zarządzania gwarantującego, przy możliwościach finansowych jakie Klub posiada, regularną grę w górnej połowie tabeli i przy sprzyjających okolicznościach walkę o medalowe miejsce gwarantujące grę w europejskich pucharach. Niestety, z roku na rok jest coraz gorzej z wynikami sportowymi, a praktycznie tylko raz został przed drużyną postawiony cel jaki ma osiągnąć w rozgrywkach. Co prawda trener już po czwartej kolejce wycofał się z obietnicy, niemniej jednak uznajmy, że w końcu drużyna wiedziała o co gra. Zamiast „ostrego ataku na zarząd” stadion Cracovii z sezonu na sezon pustoszał osiągając w sezonie 2017/2018 średnią frekwencję poniżej 4.900 widzów. Część kibiców obserwując chaotyczny sposób działania Klubu, zmieniające się opcje w transferowaniu piłkarzy (w jednym sezonie sprowadzano zawodników wysokich, w następnym obcokrajowców, w kolejnym młodych itd.), widząc jak piłkarzom Cracovii sprawia problem wymienienie trzech celnych podań, gdy z sezonu na sezon trwała walka o utrzymanie a Cracovia śrubowała kolejne „rekordy” bez zwycięstwa z konkretnymi zespołami i jednocześnie docierały informacje o aroganckim zachowaniu wiceprezesa czy też „reprezentanta zarządu”, uznała że jedyną formą protestu jest nieprzychodzenie na mecze. Pan profesor potrafi ekonomiczne uzasadnić obecność lub nieobecność kibiców na stadionie i wylicza ile straci gdy zamknie sektor D, wyrzucając ze stadionu kolejnych wiernych kibiców. Wyliczmy zatem ile pieniędzy Cracovia mogłaby uzyskać, gdyby stadion był pełen kibiców: przyjmując że każdy mecz Cracovii na własnym stadionie (załóżmy 18 meczów) przyszłoby oglądać 14 tys. widzów i średnia cena biletu wynosiłaby 20zł, w skali sezonu dałoby to kwotę 5 mln zł. Czy jest zatem ekonomicznie uzasadniona obecność kibiców na stadionie? A o tym, że na Cracovię może przyjść tylu kibiców pan profesor przekonał się już w 2003r., gdy w III lidze na najważniejszy mecz sezonu przyszło 10 tys. widzów. Niestety od tego czasu wielu kibiców zostało zrażonych i bezpośrednio przez pracowników Klubu i oglądając miernej jakości „widowiska” z udziałem miernych zawodników. Biorąc zatem powyższe fakty pod uwagę stwierdzamy, że pan profesor mówiąc o próbie przejęcia wpływów w Cracovii przez kibiców próbuje wprowadzić czytelników w błąd.
2) Profesor Janusz Filipiak mówi, że w mediach społecznościowych w jego stronę kierowane są groźby karalne. Jest to typowa wrzutka, która ma na celu odwrócenie uwagi od meritum sprawy. Stowarzyszenie Cracovia To My zdecydowanie odcina się od stosowania przemocy, natomiast nie może brać odpowiedzialności za wpisy umieszczane na jakichkolwiek portalach internetowych przez anonimowe osoby. Nic nie wiemy o takich faktach, natomiast jakikolwiek atak na mienie właściciela Klubu jest absolutnie nie do zaakceptowania dla kibiców, którzy wszczęli protest w trosce o swój ukochany Klub. W tej kwestii możemy tylko dodać, że gdyby taka sytuacja miała rzeczywiście miejsce, jeden z najbogatszych Polaków nie opowiadałby o tym dziennikarzom, mówiąc, że chce „żeby to poszło w eter”. Jest to zbyt poważna groźba aby ze spokojem opowiadać dziennikarzom, że „np. spalą mi dom”. Dzięki zastosowaniu takiej sztuczki socjotechnicznej pan profesor uciekł od odpowiedzi na temat zarzutów przedstawionych w ulotce podczas meczu z Wisłą Płock.
3) Odnośnie zarzutu o nieudolne zarządzanie, pan profesor Janusz Filipiak odpowiedział, że „nie ma wyraźnego błędu, który byśmy popełnili. Wręcz przeciwnie. Dokładamy kasę, zachowujemy spokój wewnątrz klubu, pracujemy z trenerem, pracujemy z piłkarzami, a nagle grupa kiboli robi taki atak”.
W tym jest największy problem, że pan profesor nie dostrzega błędu, który popełnia już nie pierwszy raz. Podamy tylko dwa przykłady, ale jeśli będzie potrzeba wskażemy więcej, bo jest z czego wybierać. W sezonie, w którym jedyny raz Cracovia zakwalifikowała się do europejskich pucharów, do drużyny nie został zgłoszony ŻADEN wartościowy zawodnik. Wtedy też pan profesor nie widział problemu, to znaczy przepraszamy, widział problem ale u trenera, któremu zarzucił, że ponad europejskie puchary przedkłada rozgrywki ligowe. W obecnym sezonie po odejściu najlepszego strzelca z ubiegłego sezonu a zarazem jedynego napastnika oraz pozbyciu się w sposób zupełnie nieuzasadniony, zawodnika trzymającego grę obronną, odgrywającego niebagatelną rolę przy stałych fragmentach gry zarówno pod własną bramką jak i pod bramką przeciwnika, a przede wszystkim trzymającego szatnię kapitana, zespół po raz kolejny został osłabiony i to na własne życzenie zarządu. W tym miejscu nie będziemy opisywać kulisów odejścia (a nie ucieczki, jak zostało to przedstawione w wywiadzie) Miroslava Covilo z Cracovii, ale w najbliższym czasie przedstawimy okoliczności w jakich straciliśmy najlepiej grającego głową w lidze zawodnika.
To są problemy Cracovii, zła organizacja w Klubie, brak pionu sportowego, który wg pana profesora jest niepotrzebny w mieniącym się za profesjonalny Klubie jakim jest Cracovia, brak profesjonalistów i ludzi emocjonalnie związanych z Cracovią, czujących atmosferę klubu sportowego a nie korporacji. To dlatego w wywiadzie uciekał Pan profesor przed udzieleniem odpowiedzi w merytorycznych kwestiach. Niestety, ale prawda jest taka, że od 2004r. zmieniają się trenerzy, zawodnicy a niezmienny jest zarząd i brak sukcesów. I prosimy nie opowiadać, że kibice protestują teraz bo chcą wydawać pańskie pieniądze i chcą rządzić w Klubie.
Oczekujemy zmiany podejścia w zarządzaniu Cracovią. To jest nasz główny postulat. Nie chcemy ani rezygnacji firmy Comarch ze sponsorowania Cracovii jak to jest przedstawiane w mediach ani nie chcemy przejmować władzy w Klubie. Chcemy normalności na miarę marki jaką posiada najstarszy istniejący Klub sportowy w Polsce, ze stabilnym sponsorem, solidnym budżetem i kibicami będącymi z Cracovią na dobre i na złe. Ale to oznacza, również, że kibice nie mogą już dłużej patrzeć na to „dziadowanie” na granicy ekstraklasy i pierwszej ligi. Nie z obecnym potencjałem. Oczekujemy, że będzie pan profesor traktował na równi ze stabilnością finansową Cracovii osiąganie jak najlepszych wyników sportowych. Załóżmy że w tym sezonie będzie to zdobycie po raz pierwszy w historii Cracovii Pucharu Polski.
Być może Pan profesor Filipiak nie zauważył, ale podczas sobotniego meczu hasła wyrażające niezadowolenie z działań zarządu skandował cały stadion, nie tylko sektor „D”. Podobnie jak nie zauważył Pan, że transparenty krytykujące zarząd pojawiły się już wcześniej, podczas meczu z Legią Warszawa. Podkreślić należy, że to na meczu z Legią wręcz wyszła inicjatywa do pokazania niezadowolenia z zarządzania Cracovią z sektora F, raczej nie związanego ze środowiskiem, które nazywa pan profesor „kibolskim”, na którym ceny biletów i karnetów nie należą do najniższych a osoby zajmujące miejsca na tym sektorze w większości nie są już nastolatkami. To smutne gdy prezes z tytułem naukowym profesora nazywa kibiców klubu któremu prezesuje i którego pośrednio jest właścicielem, kibolami. Czy według Pana profesora każdy kibic, który uważa, że ciągłe granie o utrzymanie w ekstraklasie z budżetem na poziomie 5-6 miejsca w lidze jest efektem beznadziejnego zarządzania, jest kibolem?
Na koniec pragniemy poinformować, że będziemy domagać się zmian w organizacji Klubu nawet gdy piłkarze wygrają kilka meczów z rzędu. Dążymy do tego aby Cracovia była zarządzana w sposób profesjonalny a nie tak nieudolnie jak dotychczas. Naszym celem i marzeniem jest naprawa oraz sukcesy sekcji piłkarskiej Cracovii a nie zastępowanie pana profesora Janusza Filipiaka w zarządzaniu Sportową Spółką Akcyjną.
My kibice, lub jak nazywają nas niektórzy, „kibole”, będziemy z tym Klubem na dobre i na złe. Z tego miejsca prosimy wszystkich kibiców i sympatyków Cracovii o jedność w sprawie jaka każdemu z nas powinna leżeć na sercu, czyli w kwestii wyników sportowych Cracovii.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Materiał oryginalny: Kibice Cracovii odpowiadają Januszowi Filipiakowi. Jednak czy to jest dyskusja na równych prawach? - Gazeta Krakowska

Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski