Choć polska ekstraklasa nie ma najlepszej opinii jeśli chodzi o poziom sportowy, to są w niej wydarzenia, które kibice chcą oglądać. Mecze Wisły z Legią czy Lecha z Legią gromadzą po kilkadziesiąt tysięcy widzów na trybunach i elektryzują kibiców nie tylko w Krakowie, Poznaniu czy Warszawie. Żeby zapełnić stadion, musi być jednak spełnione kilka warunków.
Dwa najważniejsze to atrakcyjny rywal i walka o konkretny cel. W tym m.in. można upatrywać przyczynę tego, że na kilka dni przed niedzielnym meczem Wisły z Legią praktycznie wszystkie bilety zostały sprzedane (pozostało niewiele wejściówek na sektory VIP). Nie jest tajemnicą, że magnesem, który przyciąga najwięcej widzów na trybuny w Polsce jest Legia. W przypadku dziewięciu klubów w poprzednim sezonie właśnie na meczach z warszawską drużyną kluby notowały rekordy frekwencji. Nie jest przypadkiem, że w poprzednich rozgrywkach np. Wisła sprzedała na mecz z Legią cały stadion, a Lech był bliski przekroczenia 40 tysięcy na trybunach. Kibice w Warszawie lubią powtarzać, że w innych miastach ludzie przychodzą na mecze, bo przyjeżdża ich Legia. To tylko jedna strona medalu, bo również w Warszawie frekwencja zależy od tego, z kim gra Legia. Blisko 30 tysięcy na Łazienkowską nie przyjedzie na mecz z Górnikiem Łęczna. Na spotkania z Lechem czy Wisłą już tak.
To fenomen, że na mecze ekstraklasy, której przedstawiciela próżno szukać w Lidze Mistrzów już od 18 lat przychodzi przynajmniej kilka razy w sezonie tak liczna publiczność.
– Po __pierwsze jesteśmy bardzo dużym narodem, mamy prawie 40 milionów mieszkańców – tłumaczy przyczyny takiego stanu rzeczy Maciej Murawski, były piłkarz, a dzisiaj ekspert stacji Canal Plus. – Mamy duże miasta, w których są kluby z pięknymi tradycjami. Te kluby mają wiernych kibiców. Po drugie zmieniła się infrastruktura, a wiadomo, że inaczej ogląda się mecz na nowoczesnym stadionie. A po trzecie, w ostatnich latach trenerzy nastawiają zespoły na bardziej ofensywną grę, pada więcej bramek, a to chcą oglądać kibice.
Murawski uważa, że ekstraklasa w ostatnich latach zrobiła postęp pod wieloma względami, co przełożyło się również na frekwencję na trybunach. Żeby jednak ten trend został utrzymany, trzeba jego zdaniem spełnić kilka warunków.
– Bardzo dużo zależy od __tego, jak kluby będą zarządzane – mówi. – Jeśli będzie prowadzona rozsądna polityka sportowa i marketingowa, to takich meczów z liczną widownią będzie dużo więcej. Koniunkturę mogą nakręcić dobre występy naszych klubów w Europie, a i poziom meczów w ekstraklasie musi rosnąć, co zresztą się dzieje.
Były piłkarz m.in. Lecha i Legii przez kilka lat grał w Grecji, gdzie również są mecze, które gromadzą niewielką liczbę widzów, ale i takie, na które przychodzą tłumy. Murawski uważa jednak, że w obecnej chwili to w Polsce jest większy potencjał.
– Grecy mają dwie rzeczy, z __którymi trudno nam rywalizować – mówi. – Po pierwsze od wielu lat grają regularnie w Lidze Mistrzów, dzięki czemu generują o wiele większe pieniądze niż u nas. Po drugie w Grecji futbol to jest coś więcej niż sport. To jest religia. Tam piłką interesują się wszyscy. My natomiast mamy rzeczy, których oni nie będą mieli. Ich jest 10 milionów i tylko dwa duże miasta. U nas takich miast jest więcej. Brakuje nam może tylko większej miłości do futbolu, większej tradycji kibicowania i większych sukcesów w pucharach.
Według eksperta stacji Canal Plus, jeśli uda się spełnić te warunki, to wydarzeń o takiej publiczności, jak niedzielny mecz Wisła – Legia będzie znacznie więcej. – Przydałoby się też wykreować lepsze postrzeganie naszej ekstraklasy, bo są w niej naprawdę ciekawe i emocjonujące mecze, które warto oglądać – kończy Murawski.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?