18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kibice liczyli na więcej emocji

Redakcja
Dariusz Profic z Nadwiślanki (z lewej) zdobył jesienią 9 goli, ale proszowianin Łukasz Szaporów nie pozwolił mu powiększyć dorobku. Fot. Aleksander Gąciarz
Dariusz Profic z Nadwiślanki (z lewej) zdobył jesienią 9 goli, ale proszowianin Łukasz Szaporów nie pozwolił mu powiększyć dorobku. Fot. Aleksander Gąciarz
Wczesny atak zimy sprawił, że piłkarskie boiska pokryła gruba warstwa śniegu. Zanim jednak do tego doszło, udało się dokończyć rundę jesienną. Uwaga kibiców z powiatu proszowickiego koncentrowała się głównie na występujących w VI lidze Proszowiance i Nadwiślance.

Dariusz Profic z Nadwiślanki (z lewej) zdobył jesienią 9 goli, ale proszowianin Łukasz Szaporów nie pozwolił mu powiększyć dorobku. Fot. Aleksander Gąciarz

PODSUMOWANIE PIŁKARSKIEJ JESIENI: Proszowianka kontra Nadwiślanka

Choć - powiedzmy to sobie szczerze - tych kibiców, śledzących na bieżąco poczynania obu ekip, nie było zbyt wielu. Bezpośredni pojedynek, który obejrzało ponad 200 osób, był raczej wyjątkiem potwierdzającym regułę. W końcu obie lokalne drużyny znalazły się w jednej klasie rozgrywkowej po kilkunastu latach przerwy i nic dziwnego, że derby - w połączeniu z piękną pogodą - stały się silnym magnesem. Poza tym jednak trybuny raczej świeciły pustkami. Rola ligowych średniaków, a tylko taką spełniały w krakowskiej okręgówce obydwa powiatowe teamy, najwyraźniej nie zaspokaja oczekiwań fanów.

Kłopoty z powodzią

Proszowianka. Tak się złożyło, że zarówno Proszowianka, jak Nadwiślanka bardzo mocno odczuły skutki tegorocznych opadów. Oba stadiony położone są w sąsiedztwie rzek i to miało dla nich fatalne skutki. Proszowianka odczuła to przede wszystkim na wiosnę, ale również jesienią były kłopoty. Po raz ostatni stadion znalazł się pod wodą na początku września. Z tego powodu mecz z Clepardią został rozegrany w Krakowie, choć jego gospodarzami mieli być proszowianie.

Nadwiślanka. W tym przypadku sądnym dniem okazał się 18 lipca. Woda, której nie pomieścił nowobrzeski wąwóz, przelała się przez stadion, niosąc za sobą tony śmieci i mułu. O ile śmieci udało się dość szybko usunąć, z mułem było o wiele trudniej. Na kilka dni przed startem rozgrywek pracownicy specjalistycznej firmy wyrównali boisko i zasiali trawę, ale pierwszy mecz w Nowym Brzesku można było zagrać dopiero w październiku (2-2 z Pcimianką). Wcześniej drużyna grała na boiskach rywali lub tułała się po wynajętych obiektach. Taka sytuacja nie mogła mieć dobrego wpływu na wyniki.

Jak grali?

Proszowianka. Podopieczni Wojciecha Sochy zaczęli bardzo dobrze: od remisu na stadionie uważanego za faworyta rozgrywek Świtu Krzeszowice (a prowadzili już 2-0). Potem wygrali z liderująca po pierwszej kolejce Grębałowianką i na tym dobre wiadomości skończyły się na kilka tygodni. Proszowianie zremisowali na boiskach silnych Wiślanych i Zieleńczanki, zebrali dobre recenzje po porażkach z Rabą i Cleperdią, ale punktów od tego nie przybywało. W dodatku przydarzały się takie wpadki jak porażki ze słabiutkim Płomieniem Jerzmanowice. Humor poprawiła kibicom dopiero końcówka, gdy zespół w trzech meczach zdobył 9 punktów (co prawda 3 - walkowerem...) i wydostał się z dolnej części tabeli.

Nadwiślanka. Los beniaminka był trudny. Na początek porażka 2-5 z Sokołem Kocmyrzów, potem 0-2 w Skotnikach i dopiero na stadionie Grębałowianki udało się wygrać 3-0. Trener Paweł Tomana jednak trzeźwo oceniał sytuację: - Grębałowianka to bardzo słaba drużyna - skomentował. Miał rację, bo ta wygrana niespecjalnie podbudowała drużynę. Wkrótce potem Nadwiślanka dostała w prezencie 3 punkty za przegrany w mecz ze Śledziejowicami (złamanie przepisu o młodzieżowcach) i na jakiś czas wysforowała się przed lokalnego rywala. Nadwiślanka punkty zdobywała niemal wyłącznie z zespołami w dołu tabeli. W końcu, po porażce w derbach i słabej końcówce, sama się usadowiła w strefie, którą trudno uznać za bezpieczną.

Trener

Proszowianka. Po zakończeniu poprzedniego sezonu działacze nie przedłużyli umowy z dotychczasowym szkoleniowcem Robertem Stanulą. Rola trenera przypadła Wojciechowi Sosze, dla którego był to absolutny debiut na podobnym stanowisku. Ponieważ nie miał do tego formalnego przygotowania, w protokole jako trener figurował Łukasz Szaporów. Po rundzie ciężko nawet powiedzieć, czy Wojciech Socha dobrze wywiązywał się z powierzonego zadania. Na pewno miał dobre chęci i zapał do pracy. Po grze zespołu natomiast spodziewano się więcej. Problem w tym, czy można szkoleniowca obciążać winą za wyniki poniżej oczekiwań w sytuacji, gdy przygotowania do sezonu zaczynają się "za pięć dwunasta", a w trakcie rundy piłkarze raz po raz odmawiają wyjścia na trening, protestując w ten sposób przeciwko zaległościom finansowym. Po meczu z Pcimianką trener stwierdził wprost: - Nie dość, że jesteśmy źle przygotowani do sezonu, to jeszcze nie trenujemy. I ja właściwe nie mam żadnych instrumentów, by na zawodnikach cokolwiek wymusić.

Nadwiślanka. Paweł Tomana pracował z drużyną od trzech lat. Awans do VI ligi był jego największym sukcesem. Z drugiej strony rok był dla niego wyjątkowo pechowy. W ciągu kilku miesięcy odniósł trzy poważne kontuzje, co spowodowało, że jesienią praktycznie nie mógł wesprzeć zespołu swoim doświadczeniem na boisku. Pozostała mu rola wyłącznie trenera i z efektów swojej pracy nie był zadowolony. - Zakładałem, że będziemy w górnej części tabeli, a to się nie udało - powiedział po tym, gdy po zakończeniu rundy złożył rezygnację. Choć zostawił drużynę w niezbyt komfortowej sytuacji, na pewno będzie w Nowym Brzesku wspominany jako szkoleniowiec solidny, lubiany i bezkonfliktowy. Już sam fakt, że wytrwał na stanowisko cztery lata, daje mu miejsce w klubowej historii.

Zawodnicy

Proszowianka. Trzon zespołu w porównaniu z poprzednim sezonem nie zmienił się. Z graczy podstawowych zabrakło Roberta Stanuli i Michała Gorzkowskiego. Najwyższą formę w przekroju całej rundy prezentowali Maciej Przeniosło i Łukasz Jasielski. Bardzo okrzepli młodzi Olaf Gorzkowski (jedyny zawodnik, który rozegrał wszystkie mecze w pełnym wymiarze czasowym) i Wojciech Jelonkiewicz. Odkryciem końcówki okazał się junior Rafał Sołek. Na pewno na lepszą grę stać Tomasza Przeniosło i Sławomira Gałkowskiego. Tego pierwszego usprawiedliwiają jednak przeżycia związane z narodzinami dziecka. Gałkowski z kolei, wobec zaległości treningowych i przewlekłej kontuzji, był w stanie spełniać tylko rolę dżokera.

Nadwiślanka. Nie od dziś wiadomo, że gwiazdą Nadwiślanki jest Dariusz Profic i tak było również jesienią. Bez swojego napastnika drużyna ogromnie traci na wartości. Problemem zespołu było jednak to, że z powodu nękających zawodników kontuzji ciągle zmieniała się wyjściowa jedenastka. Zwłaszcza na początku trener z konieczności musiał żonglować składem i ustawieniem. Właściwie do samego końca sytuacji w tym względzie nie udało się ustabilizować. Gdy do zdrowia wracali jedni, kłopoty dotykały innych. Brak stabilizacji charakteryzował również młodego bramkarza Marka Kisiela. Oprócz naprawdę udanych występów, przytrafiały mu się mecze, o których szybko powinien zapomnieć.

Transfery

Proszowianka. Praktycznie ich nie było. Do zespołu wrócili tylko po okresie gry w klubach niższych lig dwaj wychowankowie. I obaj okazali się pożyteczni. Bramkarzowi Cyprianowi Baranowskiemu na pewno koledzy zawdzięczają kilka punktów. Bartłomiej Kutela najlepszy mecz jesieni zagrał w Pucharze Polski na stadionie Hutnika (dwie bramkowe asysty), ale w lidze też grał nieźle.

Nadwiślanka. Do drużyny w przerwie letniej sprowadzono całą grupę nowych piłkarzy, ale realnym wzmocnieniem okazał się tylko Mateusz Kwiecień. Wychowanek Proszowianki był bardzo pożyteczny w środku pola. Pozostali albo grali tylko przyzwoicie (Michał Składanowski), albo grubo poniżej oczekiwań (Dariusz Wojciechowski), albo na długo wyeliminowały ich kontuzje (Łukasz Kupiszewski).

Czego nie widać z trybun

Proszowianka. Sytuacja organizacyjna w klubie to temat nieomal na książkę. Niezałatwiona od kilku lat spawa wpisu do Krajowego Rejestru Sądowego odbija się chroniczną czkawką. Cały miniony rok stał pod znakiem pozaboiskowej walki piłkarzy o obiecane premie. Były groźby oddania meczów walkowerem, demonstracyjne opóźnianie wyjścia na spotkania ligowe, wreszcie odwołane treningi. Próby załagodzenia konfliktu (czytaj: wypłacanie części należności) miały krótkotrwałe efekty. Końcówka rundy pokazała jednak, że gdy zawodnicy mają odpowiednią motywację, w piłkę grać potrafią.

Nadwiślanka. W porównaniu z sąsiadką zza miedzy klub jawił się jako oaza porządku i spokoju. To, co piłkarze mieli obiecane, dostawali z terminie. - Możemy się skupiać tylko na grze. Innych problemów właściwie nie mamy - przyznawał w jednej z rozmów Paweł Tomana. Jak jednak widać nawet najlepsza organizacja nie gwarantuje zwycięstw na boisku.

Co dalej?

Proszowianka. Teoretycznie wybory samorządowe nie powinny mieć większego wpływu na to, co dzieje się w klubach, ale teoria teorią, a życie życiem. W Proszowicach relacje klub - samorząd nie powinny ulec większym zmianom. Tak przynajmniej wynika z wyników wyborów burmistrza i Rady Miejskiej. Jeżeli jednak Jan Makowski nie chce w kółko wysłuchiwać, że piłkarze grożą strajkiem, powinien dążyć do unormowania sytuacji wewnętrznej w Proszowiance, czyli o wpis do KRS, wybór jednolitego zarządu dla całego klubu itd.

Nadwiślanka. Z naszych - na razie nieoficjalnych - informacji wynika, że w kierownictwie klubu zanosi się na prawdziwą personalną rewolucję. Do tej pory Nadwiślanka miała znakomite przełożenie na samorząd przez osobę prezesa Jacka Zawartki, który był jednocześnie przewodniczącym Rady Gminy. W wyniku listopadowych wyborów nie zdobył jednak mandatu. Podobnie jak wójt Jan Chojka, który był gościem niemal na każdym meczu. Grzegorz Czajka jak na razie nie dał się poznać jako entuzjasta futbolu. To oczywiście wcale nie musi oznaczać, że odwróci się od klubu, ale niewykluczone, że stanie przed zadaniem znalezienia osób, które przejmą w nim stery.

Statystyki

Proszowianka. Miejsce w tabeli: 7. Punktów: 21 (5 zwycięstw, 6 remisów, 4 porażki). Bramki: 22-16. Najlepszy strzelec: Maciej Przeniosło - 6 goli.

Nadwiślanka. Miejsce w tabeli: 12. Punktów 17 (5 zwycięstw, 2 remisy, 8 porażek). Bramki: 22-33. Najlepszy strzelec: Dariusz Profic - 9 goli.

ALEKSANDER GĄCIARZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski