Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy Alicja poznała Marka, czyli romans, który zaczął się w piekarni

Gabriela Kurcz
Konkurs. Gabriela Kurcz zajęła drugie miejsce w konkursie „Opowieść o chlebie” organizowanym przez Piekarnie Buczek i "Dziennik Polski”

– „Masz w sobie wiarę ...” , „wiarę w sobie masz ... ’’, „Masz w sobie wiarę ... ’’ i tak od rana. Ktoś kiedyś powiedział Alicji, że długo i regularnie powtarzane mantry wwiercają się w nasze głowy z szybkością i mocą tych wielkich głośnych maszyn, które w tygodniu zaczynają swoją pracę o ósmej, ale w weekend dziwnym trafem przed siódmą.

Tak, to te spod okien naszych sypialni, radzące sobie z chodnikową płytką w kilka minut, ale z naszym snem dziwnym trafem w kilka sekund – ciężko zrozumieć tę pokrętną logikę miejskich prac porządkowych. Ciężko mieć wiarę o siódmej nad ranem, zresztą w co jeszcze miałaby wierzyć Alicja? W co może wierzyć stara panna grubo po trzydziestce przez wszystkie okoliczne przedstawicielki płci pięknej skazana już dawno na męczeńską śmierć w samotności i niełasce?

„Nikt Ci na starość szklanki wody nie poda, pamiętaj” – hmmm, ulubiona mantra ciotek, babć i plugawych sąsiadek, a niech w Was uderzy z mocą chodnikowej wiertarki – myślała nieraz Alicja, nadrabiając uśmiechem.

***

Ale wróćmy do sedna problemu. Alicja mogłaby wierzyć, iż czas dla niej zatrzyma się w cudowny sposób, piersi na zawsze pozostaną tam gdzie są, grawitacja nie zadziała, osteoporoza nigdy się nie pojawi, tłuszczyk z brzucha cudownie się wchłonie, a włosy w tydzień urosną do pasa. Alicja mogłaby też wierzyć, iż stanie się hybrydą Brigitte Bardot i Marii Skłodowskiej Curie, albo przynajmniej Dody i Moniki Olejnik.

Jednak Alicja była typową starą panną z miasta, które trudno nazwać małym, ale i do metropolii mu nie po drodze. Nie wierzyła w cudowne objawienia, nagłe nawrócenia, stratę dziesięciu kilogramów w tydzień i w koniec remontów pod oknem. Wciąż jednak nie umiała przestać wierzyć w miłość. Godnie reprezentowała więc grupę fanek komedii romantycznych z Meg Ryan (mowa o tych starszych, sprzed epoki rybo-ustej Meg), twórczości Danielle Steel i relaksu przy hand made. „Masz w sobie wiarę .. .”, „wiarę w sobie masz ...” nuciła więc wytrwale, zamykając za sobą drzwi kawalerki. Witaj kolejny dniu mojego życia! Polub mnie choć trochę!

Dzień życzliwie podszedł do próśb Alicji i był dla niej wyjątkowo szczodry. Alicja powstrzymała się przed wizytą w cukierni i w pracy zamówiła skromny dietetyczny zestaw dla poszczących. Wracając do domu, skręciła nawet w stronę świeżo otwartego fitness klubu dla kobiet, ale w porę oprzytomniała...

Oczyma wyobraźni już widziała długonogie blondynki odziane w różowe legginsy z logo popularnej marki przekonywającej , iż JUST DO IT to hasło dla każdego. Będą robić sobie selfie na tle mat i wielkich piłek, a przy okazji również na tle grubej, spoconej Alicji, która pasować miała do tego pełnego sielanki obrazka jak pięść do nosa.

Alicja odbiła więc w drugą stronę, minęła bar BAMBI, a stojący przed nim smakosze piwa nagrodzili jej dzisiejszą stylizację pełnymi aprobaty gwizdami. „Na Was zawsze mogę liczyć” – pomyślała Alicja kierując, się w stronę domu. Po drodze zahaczyła jeszcze o „Buczka”, chwytając w locie ulubiony chleb z żurawiną, a niech wiedzą, że ma co robić w czwartkowe popołudnia. Ma? Co może robić stara panna po trzydziestce w czwartkowe popołudnie? Może udawać, iż stawia na rozwój osobisty, pogłębienie horyzontów i naukę nowych języków obcych. Może oddać się relaksacji w wannie pełnej piany, skrobać pięty i malować paznokcie. Może spotkać się z przyjaciółką, by ktoś utwierdził ją w przekonaniu, że życie, które prowadzi, jest całkiem OK i nie ma na co narzekać.

Musi więc w pierwszej kolejności znaleźć przyjaciółkę, która również gardzi ogólnie przyjętym scenariuszem na rodzinne szczęście, ale takowej akurat Alicja pod ręką nie miała. Wszystkie jej przyjaciółki sprzed lat już dawno cieszyły się macierzyństwem, a jeśli już na coś narzekały, to tylko na problemy z kolką, ząbkowaniem i skarpetami męża przemieszczającymi się po domu w sobie tylko znany sposób. Może w końcu poudawać, iż ma dla kogo robić kanapki, może.. Alicja postawiła więc na plan numer jeden ściśle związany z pogłębianiem horyzontów i rozwojem osobistym, ale sięgając po rozmówki polsko-hiszpańskie, wcale nie była szczęśliwa. Eh, kobiety ...

***

– „Masz w sobie siłę ... ’’, siłę w sobie masz ...’’ , „Masz w sobie siłę ...’’ i tak od rana. Ktoś kiedyś powiedział Markowi, że długo i regularnie powtarzane mantry wwiercają się w nasze głowy z szybkością i mocą tych wielkich głośnych maszyn, które w tygodniu zaczynają swoją pracę o ósmej, ale w weekend dziwnym trafem przed siódmą.

Marek ich rytm pracy znał na pamięć, sam bowiem obsługiwał te nieznośne stworzenia od dobrych kilku lat. Dziś również zmierzał wartkim krokiem ku kolejnemu dniu pełnemu pyłu z chodnikowej płytki, zniesmaczonych spojrzeń wyrwanych z błogiego snu krajanów i ogólnemu lekceważeniu. Swoją drogą, co on kawaler po trzydziestce miał do zaoferowania światu? Mógł oczywiście udawać, że jego samotność nie robi na nikim wrażenia, włącznie z nim samym, mógł udawać entuzjazm i zadowolenie z życia, ale prawda była zgoła odmienna.

Marek w skrytości ducha tęsknił za miłością, choć już dawno przestał się za nią rozglądać. Ostatnimi czasy jego uwagę przykuwała zamyślona brunetka z lekko lekceważącym (jakżeby inaczej!) uśmieszkiem na twarzy przemierzająca dzień po dzień stałą trasę, na której jej oczom ukazywał się Marek i jego chodnikowa płytka. Biegła przed siebie, zahaczając czasem o „Buczka” i wybiegając z niego z żurawinowym chlebem pod pachą. Raz nawet widział, jak przymierzała się do wejścia do popularnego w okolicy fitness klubu.

Już miał zamiar krzyknąć „Ej, dziewczyno, przecież to nie jest Twój świat”, ale w porę oprzytomniał. Po pierwsze co on, Marek mógł wiedzieć o brunetce z chlebem pod pachą, a po drugie, jakie miał prawo, by odmawiać jej przyjemności wypocenia swoich smutków i samotności w otoczeniu długonogich blondynek? Marek bowiem samotność rozpoznawał z odległości mili, z ulgą odnotował więc fakt, iż samotna brunetka śmiejąc się do siebie, zrezygnowała z tej formy rozrywki.

Marek nie mógł dłużej czekać. Codzienną trasę brunetki znał przecież na pamięć, czas płynął nieubłaganie, a co, jeśli brunetka nagle wyjedzie do Anglii za chlebem (nie wyjedzie, próżno szukać na Wyspach takiego, z żurawiną), pozna przystojnego bruneta z korporacji (nie pozna, przystojni z korporacji szukają dziewczyn w fitness klubie), rozpłynie się nagle we mgle i nikt i nic nie będzie w stanie cofnąć straconego czasu (nie rozpłynie, takie dziewczyny nie przepadają we wszechświecie ot tak, po prostu).

Marek snuł na zmianę wizje tragedii i pocieszające riposty – cały Marek – wieczny pesymista, zamknięty w sobie samotnik, na którego szczęśliwej przyszłości z piękną żoną i gromadką dzieci już dawno postawiono kreskę. A niech w Was uderzy moc chodnikowej wiertarki, myślał nieraz Marek, nadrabiając uśmiechem. Dzień minął szybko, a godzina zero zbliżała się nieubłagalnie. Zrzucił z siebie nieciekawe ubranie robocze, przeczesał włosy, psiknął tu i tam najnowszą propozycją od Davida Beckhama i ruszył na spotkanie z przeznaczeniem.

Alicja wpadła do „Buczka” lotem błyskawicy, wszak w domu czekały hiszpańskie słówka, a rozwój osobisty był od lat jej planem na szczęście. Planem numer jeden. Zawiedziona spostrzegła, iż z miejsca, gdzie zazwyczaj mrugał do niej okiem żurawinowy chlebuś, wieje pustką. Coś jednak nie dawało jej spokoju, pusto, cicho, a jednak bezpiecznie. Przy drzwiach utonęła w oczach, w których próbowała utonąć od dobrych kilku tygodni. W dłoni miał chleb (tak, żurawinowy) i uśmiechał się jednym z tych uśmiechów, które rozpoznawała z odległości mili.

Roześmiała się czując, iż w najbliższym czasie hiszpańskie słówka nie będą jej potrzebne.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski