Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy ja robię z siebie błazna, moja żona buduje wielki dom

Rozmawia Katarzyna Kachel
fot. Sylwia Dąbrowa
Zdeklarowany pantoflarz, człowiek zafascynowany kobietami i ich odmiennymi stanami umysłu. Nie wierzy w jakiekolwiek ograniczenia płci słabej. Bardziej w ich szczególne predyspozycje. –Wiem, że używając taktyk, potraficie osiągnąć rzeczy niemożliwe – mówi Szymon Majewski.

– Co Pan majstrował ostatnio na bulwarach wiślanych?

– Poprawiałem hasło, które głosiło, że otwierają je już niedługo. To nieprawda. Jeżdżę tam od półtora roku, a remont wciąż trwa. Tak więc co nieco wyciąłem, coś wkleiłem i treść zmodyfikowałem. Teraz brzmi „długo nie”.

– Dostał Pan mandat?

– Tak, za przejście przez jezdnię w niedozwolonym miejscu. Od razu zaznaczam, że słusznie, bo nie wolno tak robić.

– Wyglądał Pan na bardzo dumnego z siebie.

– Bo pomyślałem sobie, że będę sławny jak Wardęga. To był właśnie ten rodzaj wyczynu, który trafi do internetu i wzbudzi od razu wiele emocji.

– Chyba nie tylko o to Panu chodziło?

– Nie, denerwują mnie niezałatwione sprawy i puste obietnice. Potrafię przeciw nim zaprotestować po swojemu, czyli z humorem, wykorzystując swoją słabość do gier słownych.

– Zawsze Pan chodzi z nożem w kieszeni?

– Zawsze, bo jestem harcerzem i staram się nie rozstawać ze swoim niezbędnikiem.

– Co Pana jeszcze denerwuje?

– Wiele drobnostek, niedoróbek. Tyle że ja się nie pieklę, nie zacietrzewiam, ale staram się swoje niezadowolenie ubrać w dobry żart. To umiem i z tego żyję. Szczerze? Tak do końca nie zależy mi na tym, by wszystkie złe rzeczy nagle zniknęły i zastąpiła je rzeczywistość idealna. Nie miałbym pracy.

– Kobiety Pana też denerwują?

– Uwielbiam je. Jestem damskim królem, a moim ulubionym towarzystwem są wszystkie koleżanki mojej żony. Ona zresztą też. Pozwalam sobie czasem z ich kobiecych przywar się pośmiać, ale jako że ze mnie typowy pantoflarz, nie robię tego wprost; piszę na przykład felietony w „Zwierciadle”. W ten sposób obłaskawiam traumy i paranoję. A z tego, czego nie rozumiem, żartuję sobie. Zawsze tak miałem.

– Nie rozumie Pan kobiet?

– Są dla mnie zagadką, niezwykle interesującą i frapującą, ale jednak zagadką. Intrygują mnie o każdej porze roku i w każdej porze dnia. Lubię obserwować, jak się zmieniają na przestrzeni lat.

– Bo Pana mama różniła się od żony?

– Oczywiście, bo była typem bardzo łagodnej, tolerancyjnej, przedwojennej kobiety.

– Czyli żona jest mało tolerancyjna?

– Broń boże. Jest osobą kochającą, ale przy tym silną i niezależną. Dużo wymaga od siebie i innych, rzadziej stosuje taryfę ulgową.

– Bywa Pan neuroseksistą? Człowiekiem przekonanym, że kobiece predyspozycje i ograniczenia są zależne od biologii?

– Nie wierzę w ograniczenia kobiece. W predyspozycje bardziej. Wiem, że używając pewnych taktyk, wasza płeć potrafi osiągnąć rzeczy niemożliwe. Niektórzy mężczyźni, zwłaszcza na wiosnę, powinni chodzić przy kobietach na czterech łapach. Ja też jestem jednym z nich. Małżeństwo wiele mnie jednak nauczyło.

– Na przykład?

– Kompromisów. Trzeba zrezygnować z niektórych rzeczy, by przetrwać w związku. Pamiętam, że w naszym 22-letnim małżeństwie było wiele trudnych momentów. Za każdym razem wiedziałem jednak, że gdybym w tym danym momencie postawił na swoim, niechybnie byśmy się rozstali. Nadrzędną wartością była dla mnie jednak zawsze rodzina i uczucie do mojej żony, tak więc wycofywałem się. Nie jestem wariatem. Zamiast iść na udry, wykłócać się i pokazywać ego, wolę sobie spokojnie napisać felieton czy zrobić sztukę o kobietach.

– Wierzy Pan w role społeczne przypisane płciom? Jak u Pana są one podzielone?

– Zadanie wykonuje ten, kto jest akurat na pokładzie. Kiedy ja przez ostatnich kilka lat błaznowałem, wygłupiałem się, moja żona prowadziła budowę naszego domu. Jeździła na plac, rozmawiała z robotnikami, gasiła ogień. Ja z kolei płacę wszystkie rachunki i piekę sernik. Bo mnie, wie Pani, ciasta bardzo dobrze wychodzą i Magda je bardzo lubi.

– Po tylu latach małżeństwa łatwiej wam jest przejrzeć siebie nawzajem?

– „Obsługi” żony musiałem się uczyć całe lata. Nie mogłem liczyć na instrukcję, bo Magda nie jest osobą, która mówi o sobie i swoich potrzebach. Nauczyłem się więc odczytywać je ze spojrzenia, wyrazu twarzy, oczu, chodu, stroju. Dziś po tym jak się ubiera, wiem doskonale, kiedy ma lepszy, kiedy gorszy nastrój.

– Jakie intymne szczegóły ze swojego małżeństwa zdradza Pan w monologu „One Mąż Show”, którego macierzystą sceną jest warszawski Och-Teatr?

– To opowieść bazująca w stu procentach na naszym życiu, ale nie ekshibicjonistyczna. Pokazuje, że przez cały czas żona jest moją inspiracją, tematem. To moja prywatna Magda24. Oglądam ją, ona mi się wyświetla, czasami pokazuje coś na pasku, innym razem nie – a ja ją muszę prawidłowo odczytać. Pewne rzeczy są konwencją sceniczną i ja się mogę za nimi schować, ale nie staram się w swoim spektaklu oszukiwać. Siebie zresztą też nie oszczędzam.

– Sztuka została ocenzurowana?

– Bardzo się bałem reakcji żony. Cały czas, gdy miałem próby sam, potem z Marysią Seweryn, wreszcie z panią Krystyną Jandą, zastanawiałem się, jaka będzie reakcja żony. I któregoś dnia, bez żadnej zapowiedzi, pojawiła się na przedpremierze. Gdy już „po” zobaczyłem ją uśmiechniętą, odetchnąłem z ulgą.

– Bycie na scenie 90 minut to całkiem inna forma ekspresji niż praca w radiu czy w programie telewizyjnym?

– To kompletnie nieporównywalne rzeczy. I za każdym razem zaskakujące doświadczenie. Inna energia i uzależniające uczucie. Inaczej na spektakl reagują widzowie w sobotę, inaczej w niedzielę, inaczej w Katowicach czy Warszawie, inaczej kobiety i inaczej mężczyźni. Jest to także test dla par. Kilka razy zaobserwowałem, że po spektaklu mieli do siebie pretensje. Spostrzegli we własnym związku jakąś nierówność, nieprawidłowość, pęknięcie?

– Grając, myśli Pan o sobie: aktor, komediant, showman?

– Nie umiem tego określić. To po prostu rola, w której ja wychodzę i opowiadam o swoim małżeństwie, a ludzie, mający podobne jak ja poczucie humoru, przychodzą tego posłuchać.

– Szukają tej „gęby”, którą już znają, czy tej całkiem nieznajomej?

– Nie myślałem o tym w taki sposób. Ci pierwsi mogą się jednak rozczarować, bo spektakl nie bazuje jedynie na żartach w stylu: przychodzi baba do lekarza z siekierą w plecach. To nie jest polski kabaret, w którym wyszedł Majewski i zrobił śmieszną minę.

– Ostatnie pytanie. Za dwa dni Dzień Kobiet, świętuje go Pan?

– Trochę tak. Na pewno będą kwiaty. Na pewno nie będzie rajstop. Wie Pani, moja mama tego dnia przynosiła ze szpitala właśnie rajtki (wszystkie kobiety dostawały w jednym rozmiarze), pastę Buwi, pumeks i jednego biednego goździka. Musiały podpisać odpowiednie papiery, że rzeczy wyżej wymienione dostały.

„One Mąż Show” już 21 marca w Dworku Gościnnym w Szczawnicy. Start o godz. 19

***

O swoich obsesjach, lękach dotyczących płci pięknej Szymon Majewski opowiedział w monologu „One Mąż Show”. 21 marca 2015 roku pokaże go w Dworku Gościnnym w Szczawnicy. Start: godzina 19.
Marcowy program w Dworku pełen jest humoru i dobrej energii. „Kulturalne weekendy” zaczynają się już jutro (sobota), w ramach „Muzycznych spotkań z...” swoją audycję wraz z muzyką filmową zaprezentuje Paweł Sztompke. Później – babski wieczór. 12 marca w cyklu „Ciekawy wykład” – erologia, czyli nauka o błędach (będzie można się dowiedzieć, jak ich nie popełniać). W cyklu „Ciekawy artysta” – premiera. Pani Fraszka, czyli Krasicki w spódnicy „FRASZKOTERAPIA” – o kobietach dla kobiet poprzez mężczyzn, słowno-muzyczny spektakl obnażający słabości celebrytów i zwykłych zjadaczy chleba, którzy marzą o wielkim świecie (to 14 marca). W marcu w Dworku rusza cykl „Otwarta scena” – na scenie kameralnej każdy, kto ma pasję, ma także okazje do jej zaprezentowania w postaci koncertu, pokazu filmów, zdjęć. Już przyjmowane są zgłoszenia.Więcej informacji: www.dworekgoscinny.pl

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski