MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy wieszać, kiedy płacić?

Redakcja
Nie mogłem nie ulec Słowackiemu. Jego "Lecz zaklinam! Niech żywi nie tracą nadziei" mobilizowało mnie nawet w chwilach najtrudniejszych. Pamiętam, przed laty wyczytałem gdzieś, że pod Pragą otwarto pensjonat "Sodoma". Ha! Popędziłem jak na skrzydłach, planując dokładnie, jak będzie przebiegał mój zarezerwowany nocleg.

Felieton

- Dobry wieczór, jestem Leszek Mazan - ukłoniłem się pięknej jak obietnica Zbawienia blondynce w recepcji. - Dobry wieczór, jestem Anna Sodomo-va - odpowiedziała blondynka. Pokój dziewięć, bar zamykamy o dziesiątej wieczór...

Po raz kolejny moje nadzieje na lepsze jutro nar ażone zostały na ciężką próbę gdzieś na początku lat 90., gdy redaktorem naczelnym tygodnika "Szpilki" był znany dziś głównie ze "Szkła kontaktowego" red. Marek Przybylik. "Szpilki" dogorywały w Warszawie, ja jednak słałem utwory do red. Przybylika, który je chwalił, drukował i nie płacił. Pewnego dnia, mając wyraźnie dość moich lamentów, zmienił w telefonie ton na stalowy. - Rzeczywiście, trzeba się rozliczyć. Daję panu słowo, że do piętnastu minut otrzyma pan honoraria. Żegnam. Nie mieliśmy jeszcze wtedy konta, więc wiara w obietnicę wydawała się czystym nonsensem. A jednak! W kwadrans póżniej gotówka z Warszawy nadeszła. Faksem.

Mimo to z nadziei na względnie choćby przyzwoite zarobki w mediach (kiedyś się mówiło: mendiach) chciałem już potem zrezygnować. Uratował mnie publicysta prawny "Polityki" Stanisław Podemski, a raczej jego rozmowa z Polskim Radiem, numeru stacji nie pamiętam. - Oczywiście, dziecko - mówił przez telefon do którejś z młodych żurnalistek, mogę skomentować tę ustawę sejmową. Tak, nawet zaraz. Trzy minuty? Może być trzy, pozostaje kwestia honorarium... Tak, ja wiem, że Radio, zwłaszcza Polskie, w ogóle nie ma teraz pieniędzy, ale to nie moja wina... No więc, za ile? Za friko? Cóż, może być za friko, tylko widzisz dziecko, jest pewna trudność. Bo ja, gdy mówię do radia za darmo, to się jąkam...

Oto przykład nadziei konstruktywnej wiary w resztki ludzkiej przyzwoitości. Nadziei konstruktywnej, bo Podemski po pół roku wreszcie wywojował te swoje dwadzieścia złotych. Wojując, zapewne wzmacniał się Haszkiem i jego Szwejkiem opowiadającym kiedyś o wiecznym optymiście Cyganie Janeczku. - Nie należy nigdy tracić nadziei - mówił ów Janeczek, kiedy go z wyroku Sądu Okręgowego w Pisku prowadzili na szubienicę za podwójne morderstwo. I rzeczywiście miał rację, bo w tym dniu były urodziny Najjaśniejszego Pana i nie wolno było nikogo wieszać. Więc powiesili go dopiero nazajutrz, na godzinę przed odwołującym egzekucję telegramem z Wiednia, bo się okazało, że to nie ten Janeczek. Trzeba więc go było rehabilitować, co jak wiadomo, sprawia nieboszczykom niesamowitą przyjemność, a ciało wykopać z miejsca dla skazańców i pochować na normalnym, katolickim. Ale potem okazało się, że Janeczek był ewangelikiem, więc po ekshumacji przeniesiono trumnę na nowy cmentarz. A jeszcze potem... - Potem - przerwał jeden ze słuchaczy - potem dostaniesz parę razy w pysk!...

Niechże to ostrzeżenie stanie się groźnym memento dla wszystkich, którzy dostali od Losu po pysku. Nigdy i nigdzie nie jest tak źle, żeby nie mogło być gorzej. Najważniejsze, że jest. A jak? Znów odwołajmy się do Szwejka: "Jak tam było, tak tam było, zawsze jakoś było. Jeszcze nigdy tak nie było, żeby jakoś nie było".

Leszek Mazan

dziennikarz, krakauerolog i szwejkolog

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski