Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedy zostaliśmy ochrzczeni

Rozmawiał: Włodzimierz Knap
Jan Matejko, Chrzest Polski
Jan Matejko, Chrzest Polski Archiwum
Rozmowa z dr. hab. Dariuszem Sikorskim, znawcą początków Polski. Chrzest Polski * Mieszko I przyjał sakrament między 963 a 969 rokiem A* Nie wiemy, gdzie to się stało * Nie wiemy, kto mu go udzielił * Nie znamy motywów księcia

– „Kto, kiedy i gdzie ochrzcił Mieszka I? Niestety, na żadne z tych pytań nie możemy udzielić wiążącej odpowiedzi” – napisał Pan w „Kościele w Polsce za Mieszka I i Bolesława Chrobrego”. Zacznijmy od tego, kiedy mógł się Mieszko I ochrzcić? W przekazach rocznikarskich podana jest dokładna data: 966 r.

– Ta data może w rzeczywistości odnosić się do dwóch–trzech lat wcześniej lub takiego samego odcinka czasu po 966 r.

– Dlaczego?

– Tego rodzaju przesunięcia są charakterystyczne ze względu na technikę prowadzenia zapisów rocznikarskich. Sądzę, że można przyjąć, iż wiadomość o chrzcie Mieszka I została wpisana do roczników ze znacznej, kilkudziesięcioletniej perspektywy czasowej. Krótko mówiąc, dokładny rok chrztu w przekazie źródłowym został po prostu wydedukowany.

– Zatem datę chrztu należy traktować orientacyjnie?

– Tak. Chrzest mógł mieć więc miejsce w 966 r., lecz też nieco wcześniej lub później.

– Powinno zatem mówić się, że do chrztu Mieszka doszło między 963 a 969 rokiem?

– Wydaje mi się, że sensownie jest używać sformułowania „około 966 roku”. Moim zdaniem to, czy Mieszko ochrzcił się w 966 r., czy nieco wcześniej lub później, nie ma znaczenia. Podobnie jest ze chrztem Chlodwiga, władcy fran-kijskiego. Dat jego chrztu występuje kilka, lecz przyjmuje się, dla celów praktycznych, że miało to miejsce 25 grudnia 496 r.

– Kto mógł ochrzcić Mieszka?

– Każdy kapłan.

– Przyjmuje się, że był to Jordan.

– Bo mógł nim być. Lecz jeśli założymy, że chronologia wydarzeń podanych w rocznikach jest prawdziwa, to z wielką trudnością dałoby się pogodzić chrzest Mieszka w 966 r. z mającym mu udzielić chrztu księdzem Jordanem. Został on bowiem biskupem, ewentualnie przybył do Polski już jako biskup w roku 968. Należy jednak pamiętać, że datowanie przybycia Jordana też zostało prawdopodobnie wykombinowane w związku z założeniem w tym roku metropolii w Magdeburgu.

– Być może chrztu Mieszka dokonał nieznany nam z imienia kapłan, który był w otoczeniu Dobrawy?

– Jest to całkiem realny scenariusz. W Kościele łacińskim w tym okresie najpierw był chrzest, którego mógł udzielić każdy kapłan, a potem bierzmowanie jako uzupełnienie chrztu, które było już wyłączną prerogatywą biskupów.

– Uważa się, że chrzest Mieszko przyjął w Wielką Sobotę.

– Tak być mogło, bo istniał tradycyjny termin udzielania chrztu. Jednak nie trzymano się tej zasady bezwarunkowo. Na terenach misyjnych wykorzystywano przede wszystkim chęć lokalnej ludności. Gdyby w Polsce Mieszka I zaistniała możliwość ochrzczenia go np. w sierpniu, to nie sądzę, żeby czekano aż do Wielkanocy roku następnego. Data chrztu jest nam zatem nieznana.

– Gdzie mógł odbyć się chrzest Mieszka I?

– I w tej kwestii nie mamy żadnych świadectw źródłowych. Historycy proponowali Gniezno, Poznań, Ostrów Lednicki, a także Pragę czy Ratyzbonę. Wszystko to są tylko konstrukcje myślowe. Moim zdaniem, nie należy przeceniać wagi miejsca, bo i dla ówczesnych raczej się to nie liczyło. Ważny był sam chrzest. W Poznaniu i na Ostrowie Lednickim próbowano nawet wskazać ślady po baptysterium, które miało być specjalnie na tę okoliczność zbudowane. Są to jednak hipotezy podbudowane wątpliwymi przesłankami archeologicznymi.

– Nie bierze Pan pod uwagę, że Mieszko mógł po prostu ochrzcić się w Warcie?

– Oczywiście, że biorę. Chrzest tego władcy czy chrzty masowe ówczesnej elity mogły się odbyć w Warcie lub w jeziorze, ale też w specjalnie przygotowanych kadziach. My, współcześni nader często i chętnie myślimy o wydarzeniach sprzed ponad tysiąca lat obecnymi kryteriami, które sugerują, że oprawa takiego wydarzenia musiała być nadzwyczajna.

– Dlaczego Mieszko przyjął chrzest? Czy był zmuszony przez bieżące wydarzenia polityczne?

– Nie mamy świadectw nacisków politycznych na Mieszka. Niewątpliwie jednak przyjęcie chrztu spowodowało, że przez władców Rzeszy był traktowany jako „swój”, choć z pewnością nie jako im równy. Na zjazdach z udziałem władców i możnych chrześcijańskich nie był jednak traktowany jako ktoś inny, obcy.

– W swojej książce sugeruje Pan, że Mieszko mógł też chcieć przyjąć chrzest ze względu na pozycję, jaką miał cesarz.

– Jedynym politycznym partnerem dla Mieszka, który przewyższał go pod każdym względem, a jednocześnie mógł stanowić dla niego wzór władcy, był cesarz. W relacjach z cesarzem Mieszko, podobnie jak inni, nawet chrześcijańscy władcy tego regionu, byli przytłoczeni majestatem niewypływającym tyle z samej godności cesarskiej, lecz głównie z niekwestionowanej dominacji politycznej władców Niemiec w tej części Europy. Chcąc naśladować ten wzorzec nawet na skalę lokalną, trzeba było zostać władcą chrześcijańskim.

– Nazywa Pan Mieszka „ryzykantem”, mając na myśli jego decyzję o przyjęciu chrztu. Dlaczego?

– Mieszko wiedział, że samo przyjęcie chrztu nie utrwali ani nie wzmocni jego władzy. Miał świadomość, że tron niemiecki, choć w praktyce dziedziczny, formalnie był elekcyjny. Widział, że bunty chrześcijańskich poddanych przeciw legalnemu chrześcijańskiemu władcy wcale nie należały do rzadkości. Jako władca pogański pozycję miał co najmniej równie mocną, a trwanie przy wierze przodków nie naruszałoby starych przyzwyczajeń.

– W początkach lat 60. X w. Mieszko doznał kilku bolesnych porażek. Czy mógł je postrzegać jako wynik zawodności własnej religii, większej skuteczności Boga jego chrześcijańskich przeciwników?

– Takiego toku rozumowania nie można wykluczyć. Tym bardziej że krótko po przyjęciu chrztu Mieszko odniósł zwycięstwo nad Wolinianami, a w kolejnych latach sukcesy wyraźnie przeważały nad porażkami. Mogło być to świadectwo, iż kontrakt z chrześcijańskim Bogiem się opłacał.

– Jaki mógł być wpływ Dobrawy?
– Tego też nie wiemy. Według kronikarza Thietmara (zm. 1018) jej wpływ był wręcz decydujący. Nie ma powodów, by nie wierzyć biskupowi Merseburga, który dość dobrze orientował się w sytuacji rodzinnej Piastów. Nie można wykluczyć, że kiedy opowiadała mu o istocie własnej wiary, to Mieszko mógł dojść do tego, że wiara w Jezusa ma głębszy sens.

– Ślub Mieszka z Dobrawą, córką Bolesława I, był jednak skutkiem kalkulacji czysto politycznej, mającej na celu przypieczętowanie sojuszu Mieszka z władcą Czech?

– W to nie należy wątpić. Nie należy zapominać o czynnikach osobistych, bo być może wpływ Dobrawy skłonił Mieszka do podjęcia decyzji o konwersji. Historycy z reguły przyjmują, że władcy kierują się wyłącznie motywacją polityczną, po uprzednim sporządzeniu drobiazgowego rachunku zysków i strat.

Praktycznie nie pojmuje się dawnych władców jako podejmujących nawet kluczowe decyzje z uwzględnieniem krótkoterminowej perspektywy. Tak jakby różnili się istotnie od dzisiejszych polityków. Zbyt pochopnie zakłada się, że Mieszko zdawał sobie sprawę – przynajmniej w jakiejś części – z dziejowego znaczenia swojej decyzji i ze wszystkich konsekwencji z niej wynikających.

– Krótko mówiąc, Mieszko nie zdawał sobie sprawy, że przyjmując chrzest, dokonuje epokowego wydarzenia w dziejach Polski.

– Tak. Jego panowanie jako władcy pogańskiego miało się dobrze. Przyjęcie chrztu tylko generowało koszty, bo jednak grupę księży musiał wziąć na swoje utrzymanie, kilka kościołów wybudować i wyposażyć. Proszę pamiętać, że tak naprawdę chrześcijaństwo w Polsce zaczęło się zadamawiać wśród prostej ludności nie wcześniej niż od przełomu XII i XIII stulecia. Ludność państwa Piastów w swojej masie była bardzo długo w istocie rzeczy pogańska. Nie dlatego, że poddani Piastów chcieli trwać przy starej wierze i stawiali opór misjonarzom. Przede wszystkim dlatego, że elity niezbyt gorliwie starały się w upowszechnieniu nowej wiary, a po drugie, do masowej pracy misyjnej brakowało kadr.

– Często podaje się, że chrystianizacja Mieszka była efektem układów politycznych. Albo po porażce z margrabią Geronem w 963 r. Mieszko został zmuszony do przyjęcia nowej wiary, albo chrzest był warunkiem sojuszu polsko--czeskiego wymierzonego przeciw Wieletom.

– Nie mamy dowodów i powodów, by uznać, że Mieszko przyjął chrześcijaństwo pod przymusem któregokolwiek ze swoich chrześcijańskich sąsiadów. Przypomnę, że Czechom ich nowa wiara nie przeszkadzała nie tylko utrzymywać ścisłych więzów z pogańskimi Wieletami, ale nawet brać małżonek z pogańskiego kraju.

Kiedy więc władca Czech zrywał sojusz z pogańskimi Wiele-tami, by zawrzeć nowy z Mieszkiem, to wyznawana wiara nowego partnera politycznego nie mogła go razić.

W tradycji czeskiej nie ma śladu pamięci, by zaprowadzenie chrześcijaństwa w Polsce było inspirowane przez Bolesława I, a przecież tak to powinni widzieć Przemyślidzi, gdyby się do tego faktu przyczynili.

Władcom Niemiec sojusze z pogańskimi Połabianami również nie przeszkadzały. Bardzo dobrze poinformowani kronikarze, jak współczesny Mieszkowi Widukind czy o generację młodszy Thietmar, nie wspominają o zasługach cesarza w krzewieniu chrześcijaństwa na wschód od Odry.

Dr hab. Dariusz Andrzej Sikorski, historyk z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Specjalizuje się w historii Polski do XII w. Jest autorem m.in. kapitalnej książki „Kościół w Polsce za Mieszka I i Bolesława Chrobrego”.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski