Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś nie stać go było na kupno roweru, teraz został miliarderem

Jerzy Filipiuk
Zanim przeczytasz ten tekst do końca, on wzbogaci się o 1065 dolarów. W czasie kiedy oglądniesz kolejny mecz na mundialu, on zarobi 13 698 „zielonych”. A nim przeżyjesz następną dobę, on będzie bogatszy już o 219 178 dolarów. On, czyli Michael Jordan, były as NBA, dzisiaj biznesmen, właściciel klubu.

Jordan to drugi miliarder w historii sportu – pierwszym był golfista Tiger Woods – człowiek, który według magazynu „Forbes” dorobił się majątku w wysokości miliarda dolarów. Człowiek, który tylko w ub.r. zarobił 80 mln banknotów z portretem George’a Washingtona.

Według wyliczeń „Forbesa” na świecie jest 1645 miliarderów (stan na marzec br.), których łączny majątek netto wynosi 6,4 biliona dolarów i którym przewodzi Bill Gates z fortuną w wysokości 76 mld „zielonych”. Jordan właśnie teraz dołączył do tego ekskluzywnego grona i wciąż pomnaża swój kapitał.

„His Airness” („Jego Powietrzność”) już za życia doczekał się swego pomnika. Stoi on przed halą Chicago Bulls, z którymi odnosił największe sukcesy – ale nieśmiertelną sławę zyskał nie tylko za swe niesamowite wyczyny na koszykarskich parkietach. Stał się nie tylko największą sportową ikoną popkultury, wzorem pracowitości, a zarazem uosobieniem sukcesu w sporcie i poza nim, ale i swoistym przedsiębiorstwem, którego – według magazynu „Fortune” – wkład w światową gospodarkę wyniósł ponad 10 mld dolarów.

Swą grą sprawił, że NBA zdobyła wielką popularność także poza USA, a jego buty Air Jordan zyskały nabywców na całym świecie. Zrewolucjonizował przemysł sportowy. Trudno uwierzyć, że w połowie lat 80. zaledwie kilku graczy miało podpisane kontrakty z producentami obuwia. Dziś to standard w NBA.

– Gram w koszykówkę, ponieważ kocham to robić. To, że dostaję za to pieniądze, to po prostu szczęśliwy przypadek – wyznał kiedyś Jordan. Chyba łatwiej nam uwierzyć w pierwszą część jego wypowiedzi. Bardziej niż „szczęśliwy przypadek” przekonuje nas inna deklaracja Jordana: – Zanim coś osiągniesz, musisz najpierw wymagać tego od siebie.

A Jordan wymagał wiele. Nie załamał się, gdy w wieku 15 lat nie dostał się do szkolnej drużyny, a potem nie zainteresował się nim uniwersytet UCLA. Ciężko pracował na treningach. Oddawał tysiące rzutów, poprawiał grę w obronie i celność podań, a wrodzoną skoczność udanie łączył ze szlifowaniem techniki.

Gdy oglądało się Jordana w akcji, czarującego sztuczkami na parkiecie i rzucającego piłkę do kosza, wydawało się, że czyni to głównie dzięki ogromnemu talentowi, jaki otrzymał w darze od losu. On sam jednak – choć zdobył mnóstwo trofeów i pobił wiele rekordów – przyznał, że końcowy sukces zawdzięcza nie zwycięstwom, ale temu, że potrafił sobie poradzić z frustracją po porażkach oraz ciągle znajdował motywację do gry. – Mogę zaakceptować swoją porażkę, ale nie zaakceptuję tego, że nie próbowałem. Porażka motywuje mnie do lepszej gry – podkreślał.

W reklamie „9000 Shots” Jordan przy- znaje: – W swojej karierze nie trafiłem do kosza ponad 9000 razy. Przegrałem prawie 300 meczów. 26 razy, kiedy od mojego ostatniego rzutu zależały losy spotkania, chybiłem. W swoim życiu wiele, wiele, wiele razy zawodziłem. Ale dlatego właśnie odniosłem sukces.

Wygrywał nie tylko na boisku. Kolejne osiągnięcia sportowe przekuwał na sukcesy finansowe. W 1984 r. podpisał pierwszy kontrakt z Chicago Bulls. Przez pierwsze cztery sezony zarabiał po kilkaset tysięcy dolarów (zaczął od 550 000), w następnych ośmiu maksymalnie po „tylko” 4 mln „zielonych”. Dopiero w sezonie 1996/1997 skasował 30,14 mln dolarów, a w następnych o 3 mln więcej. Jako gracz Washington Wizards w latach 2001-2003 otrzymywał „tylko” po milionie dolarów. Łącznie jego pensja w NBA wyniosła prawie 94 mln.

Coraz lepiej zarabiał, bo napędzał kibiców „Byków” do swej hali. Gdy grał w Chicago Bulls, frekwencja na ich meczach wzrosła z 6365 – w starej hali Chicago Stadium – do 12 763 osób na mecz. Od 1994 r. „Byki”, dzięki m.in. spopularyzowaniu NBA przez Jordana, grali w nowym, 23-tysięcznym obiekcie United Center. Dzięki wyczynom „Aira” wartość jego drużyny wzrosła z 13 do 116 mln dolarów w 1992 r. oraz do 158 mln w 1997 r.

Magia Jordana przyciągała także kibiców przed telewizory. To z kolei sprawiało, że rosły zyski z reklam. Zarabiały stacje telewizyjne i kablówki oraz sam koszykarz. W 1989 r. as „Byków” miał swój program w telewizji o nazwie „Michael Jordan Airwaves”.

W 1989 r., a więc jeszcze przed zdobyciem przez Jordana pierwszego mistrzowskiego pierścienia, powstał film „Come Fly with Me”, ukazujący jego dzieciństwo, początek kariery i pierwsze sezony w NBA. Zysk ze sprzedaży 4 mln kaset wideo wyniósł 80 mln dolarów. Na płyty DVD trafiły także inne filmy: „Michael Jordan’s Playground”, „Air Time”, „Above and Beyond” i „His Airness”, a na półki książki (zysk z czterech tylko pozycji –„Jordan Rules”, „Hang Time”, „Rare Air” i „I cant’t accept not trying” – wyniósł 17 mln dolarów).

To były jednak tylko drobne w porównaniu z dochodami, jaki zapewnił mu film „Space Jam” („Kosmiczny mecz”) z 1996 r., w którym Jordan wystąpił wraz z Królikiem Bugsem, Strusiem Pędziwiatrem i innymi animowanymi gwiazdami wytwórni Warner Bros (porywają oni koszykarza, by pomógł im pokonać przybyszów z kosmosu). Zyski ze sprzedaży biletów wyniosły 230 mln dolarów, z kaset 209 mln (tylko w USA), a zabawek z filmu 233 mln. Jordan otrzymał 15 mln „zielonych”.

Fortunę Jordan zbijał też na reklamach. Reklamował napoje Gatorade i Coca-Coli, produkty McDonald’s, bieliznę Hanesa, telefony WorldCom, kosmetyki Bijan, okulary Oakley, szampony do włosów, parówki, płatki do mleka itd. W 1989 r. w sieci restauracji McDo- nald’s pojawił się sos pn. ,,Michael Jordan”.

Nazwisko Jordana kojarzy się jednak przede wszystkim z reklamą firmy Nike, której stał się wizytówką już w 1984 r., a więc gdy zadebiutował w Chicago Bulls. Gdy podpisał z nią kontrakt na 5 lat za 2,5 mln dolarów, magazyn ,,Forbes” skrytykował szefa firmy Phila Knighta za „nieudolność i brak umiejętości przewidywania”. Jakże się pomylił... Knight, który w 1964 r. sprzedawał japońskie buty treningowe z bagażnika samochodu, a 14 lat później spółkę Blue Ribbon Sports przemianował na firmę mająca w nazwie grecką boginię zwycięstwa, wiedział, co robi. Jordan zapewniał „Bykom” koszykarskie zwycięstwa, a jego firmie finansowe eldorado. Dziś 76-letni Knight z majątkiem 18,4 mld dolarów zajmuje 42. miejsce w rankingu „Forbesa” najbogatszych ludzi świata, posiada 25% akcji Nike i jest prezesem rady nadzorczej firmy.

Nike była pierwszą firmą odzieżową, która stworzyła kolekcję sygnowaną nazwiskiem sportowca. Na bazie popularności młodej gwiazdy NBA zaczęła produkować buty do koszykówki Air Jordan. Pierwszy model tej serii trafił do sklepów w marcu 1985 r. W ciągu pół roku sprzedano 2,3 mln par butów. Obroty w całym 1985 r. wyniosły 130 mln dolarów.

Wprowadzaniu butom na rynek towarzyszyły reklamy. Jedna z pierwszych pt. „Banned” („Zakazane”) brzmiała: „15 października Nike stworzyła rewolucyjny, nowy but do koszykówki. 18 października NBA wykluczyła go z gry. Na szczęście NBA nie może zabronić Tobie go nosić. AIR Jordan. Od Nike”.

Kolejne lata przynosiły nowe buty i nowe reklamy. Buty zmieniały wygląd, kolory, materiał, z którego były wykonane, rozwiązania dotyczące podeszw, sznurówek i innych nowinek (np. plastikowe stabilizatory, gumowy język). W reklamach Jordan często odnosił się do tego, co sam świetnie robił na parkiecie („Kto powiedział, że człowiek nie jest stworzony do latania”, „Szkoła latania”, „Lot 23”).

Dziś 51-letni Jordan, którego w wieku 16 lat nie stać było na zakup roweru, jest miliarderem. „Forbes” szacuje, że jego majątek wynosi 600 mln dolarów. Jordan posiada 89,5% udziałów w klubie Charlotte Hornets (poprzednio Bobcats), wartych 416 mln „zielonych”. Sposnorują go m.in. Nike, Gatorade, Hanes, Upper Deck i 2K Sports (sama tylko wartość umowy z Nike ma wynosić 60 mln dolarów). Jordan ma też sześć restauracji, salon samochodowy i zespół motocyklowy.

Człowiek sukcesu miewał i porażki. Gdy po raz pierwszy zakończył karierę, nic nie osiągnął jako baseballista, a gdy po raz drugi wznowił karierę, nie poradził sobie z łączeniem roli koszykarza z funkcją członka zarządu. W 2006 r., po 17 latach małżeństwa, rozstał się z żoną Juanitą, z którą ma troje dzieci. Rozwód kosztował go 168 mln dolarów.

W 2006 r. Jordan wziął ślub z modelką kubańskiego pochodzenia Yvette Prieto, związaną kiedyś z Julio Iglesiasem Jr. W lutym br. został ojcem bliźniaczek Isabel i Victorii.

W każdym meczu ligowym Jordan używał innej pary butów (czyli około 150 rocznie). – Nowa para butów to za każdym razem niepowtarzalna energia, chciałem czuć ten komfort w każdym meczu – wyznał.

Łącznie Nike wyprodukowała 28 modeli butów Air Jordan (w tym 19 w trakcie jego kariery) w ponad 3 tysiącach kolorystycznych wersji.

Buty Air Jordan XVII sprzedawane były w... srebrnej walizeczce razem z płytą CD. Kosztowały około 200 dolarów.

Ulubionymi butami zawodnika były Air Jordan XI (z wstawkami z włókna węglowego; w Polsce określane jako ,,lakierki”; ceny za nie sięgały 500 dolarów) oraz Air Jor- dan III (z poduszką powietrzną w podeszwie i pierwszym logo Jumpman na języku).

Podczas igrzysk olimpijskich w 1992 r. w Barcelonie Jordan, związany kontraktem z Nike, w trakcie dekoracji złotymi medalami amerkańskiej drużyny zasłonił flagą swojego kraju znaczek firmy Reebok, który widniał na jego reprezentacyjnym dresie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski