Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiedyś, piłkarze dzisiaj trenerzy

Redakcja
Henryk Kasperczak

Henryk Kasperczak

Henryk Kasperczak

Przyjeżdżałem tutaj w dzieciństwie wielokrotnie. Wspomniałem już o powodzi. Mieszkaliśmy w tej szkole koło starego stadionu Sandecji.

Władysław Żmuda

Tak, tutaj zawsze przyjmowano nas po królewsku. Coś mi się wydaje, że gościnność to wasza specjalność. Przed rokiem, wraz z kadrą U-21 mieszkaliśmy w ryterskiej "Perle Południa", tym razem w hotelu "Litwiński" w Tęgoborzy.

Przeżyłem sądecką powódź

Największą zdecydowanie popularnością, zwłaszcza w gronie młodszych futbolowych fanów, cieszył się we wtorek na sądeckim stadionie trener krakowskiej Wisły Henryk Kasperczak. Nikomu nie odmawiał autografu, chętnie pozował do zdjęć. Okazuje się, że pana Henryka wiążą z miastem nad Dunajcem osobliwe wspomnienia.
- Może pan zanotować, że ja do Nowego Sącza przyjeżdżałem na kolonie - rozpoczął rozmowę z "Dziennikiem" słynny kiedyś piłkarz, dzisiaj szkoleniowiec. - To było w latach pięćdziesiątych.
- Dokładnie w roku 1958. Przecież to ustaliliśmy - wtrąca prezes sądeckiego OZPN Adam Sieja.
- Tak, w 1958 - kontynuuje trener. - Pamiętam, że była wówczas wielka powódź.
- Jak pan czuje się w Sączu po tylu latach? Minęło przecież bez mała pół wieku...
- Samego miasta nie miałem okazji zwiedzać. Ale atmosfera na stadionie jest bardzo miła, kibice spontaniczni. Wie pan, międzynarodowy mecz. Przyjemnie się go ogląda.
- Znani są panu jacyś piłkarze rodem z Sącza?
- No, oczywiście Piotrek Świerczewski. To świetny zawodnik, taka boiskowa zadziora.
- A inni?
- Nie, chyba nie.
- Może Jurek Zawiślan? Gdyby nie paskudna kontuzja, jakiej doznał w spotkaniu z "pańską" Stalą Mielec, mógł wyjechać na mistrzostwa świata do Niemiec...
- Nie, jakoś go nie kojarzę.
- Alek Kłak?
- Naturalnie, słyszałem o nim. To przecież srebrny medalista olimpijski. Ale osobiście nie miałem okazji go poznać.
- Dzisiaj na boisku czołowymi postaciami byli prowadzeni przez pana w Wiśle bracia Brożkowie. Czy nie za rzadko dostają szansę gry w pierwszej drużynie?
- Szanse to oni mają. Ale co, mam zmieniać Kosowskiego? Myślę, że wcześniej czy później przyjdzie na nich czas i wskoczą do pierwszego składu. Mają na razie dużą konkurencję: Kosowski, Żurawski, Kuźba, Frankowski. Na razie niech się starają.
- Wracając do Sącza. Mile będzie go pan wspominał?
- Ależ oczywiście. Przyjeżdżałem tutaj w dzieciństwie wielokrotnie. Wspomniałem już o powodzi. Mieszkaliśmy w tej szkole koło starego stadionu Sandecji. Woda podeszła tak wysoko, że musieliśmy uciekać. Wówczas to była dla nas atrakcja. Ale teraz, to aż strach człowieka ogarnia, jak sobie pomyśli, że mogło przecież dojść do tragedii. No, ale na mnie już czas. Bądźcie wszyscy zdrowi, trzymajcie się ciepło.

Gościnność to wasza specjalność

Podczas konferencji dla dziennikarzy zorganizowanej przez szefa biura prasowego Mariana Kuczaja, trener Władysław Żmuda odpowiedział na kilka pytań zadanych mu przez reportera "Dziennika Polskiego".
- Panie Władysławie, kto polecił panu osobę młodziutkiego piłkarza Sandecji Jakuba Wańczyka (na kilka minut przed końcem spotkania zadebiutował on w narodowej reprezentacji - przyp. d. w.)?
- Na sądeczanina wskazali tutejsi działacze piłkarscy. Tak się złożyło, że nie dojechało dwóch zawodników, którzy podczas ostatniej kolejki ligowej złapali kontuzję i miałem okazję dodatkowo kogoś powołać. Wybór padł na Wańczyka. Przebieg spotkania tak się ułożył, że mogłem sobie pozwolić na danie mu szansy w ostatnich minutach meczu. Myślę, że zrobiłem tym przyjemność miejscowym kibicom.
- Jak ocenia pan sam mecz?
- Spotykamy się bardzo rzadko. Przed zawodami ze Słowacją zdołaliśmy odbyć raptem dwa wspólne treningi. Zmarnowaliśmy kilka wybornych sytuacji strzeleckich. A mimo to zdołaliśmy odnieść zwycięstwo. To moja pierwsza wygrana w roli samodzielnego trenera. Cieszy tym bardziej, że osiągnięta przecież z drużyną ze ścisłej czołówki europejskiej (Słowacy to brązowi medaliści niedawnego czempionatu starego kontynentu w kategorii U-19, przygotowujący się do udziału w mistrzostwach świata w Zjednoczonych Emiratach Arabskich - przyp. d. w.)
- Właśnie, kiedy rozmawialiśmy przed rokiem, wspomniał pan, że jakoś przylgnęła do niego etykietka tego wiecznie drugiego, asystenta. Przyszedł jednak czas na pracę wyłącznie już na swoje nazwisko...
- To zupełnie inny charakter działalności. Teraz za wyniki jestem rozliczany wyłącznie ja. Dwa pierwsze mecze nie bardzo mi wyszły. Zremisowaliśmy i ulegliśmy Białorusi. Cieszę się, że czas na zwycięstwo przyszedł właśnie w Nowym Sączu. Jesteśmy na etapie budowy nowego zespołu. Wciąż penetrujemy różne boiska. Również te w niższych klasach rozgrywkowych. Choć w kadrze nie brakuje i graczy ekstraklasy. Myślę tutaj o Kucharskim z Amiki, Łukasiewiczu z Polonii Warszawa, Zganiaczu z Legii czy braciach Piotrze i Pawle Brożkach z krakowskiej Wisły.
- A propos tych ostatnich: nie odnosi pan wrażenia, że siedząc na ławce w drużynie "Białej Gwiazdy" marnują swój niepospolity talent?
- Tak, to rzeczywiście problem polskiej piłki nożnej. Tyczący nie tylko braci Brożków. Młodzi zawodnicy nie grają na co dzień w pierwszej czy drugiej lidze jako podstawowi zawodnicy. Zbyt bojaźliwie stawia się na ludzi z tej kategorii wiekowej. A spójrzmy na Anglię. Przykład 17-letniego Rooneya, gracza Evertonu, mającego już za sobą debiut w narodowej drużynie seniorów, jest wielce pouczający.
- W Nowym Sączu przebywa pan nie po raz pierwszy?
- Tak, tutaj zawsze przyjmowano nas po królewsku. Coś mi się wydaje, że gościnność to wasza specjalność. Przed rokiem, wraz z kadrą U-21 mieszkaliśmy w ryterskiej "Perle Południa", tym razem w hotelu "Litwiński" w Tęgoborzy. Stworzono nam doprawdy wymarzone warunki bytowania. Proszę przyjąć to jako deklarację: zawsze z największą przyjemnością będę tutaj przyjeżdżał. O ile oczywiście ktoś jeszcze zechce mnie zaprosić.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski