Kiełbasa wyborcza w mundurkach

Można mieć jednak wątpliwości, czy robią to ze smakiem. W przedwyborczym menu pojawiają się bowiem co i rusz nowe dania, które można zaserwować mieszkańcom. Niestety, większość z nich to odgrzewana kiełbasa wyborcza, po której co najwyżej może pozostać niesmak. Kilkanaście dni temu władze miasta przedstawiły jednak prawdziwą wisienkę na przedwyborczym torcie. Jej koszt to dwa miliony zł. Tyle z kasy miasta otrzyma policja na dodatkowe patrole. To najwięcej od siedmiu lat.

Czytaj także: Patrolowa fikcja na ulicach Krakowa. Za dwa miliony złotych >>

Wygospodarowanie takich środków niemal w połowie roku dla mundurowych okazało się jednak niezłym pasztetem, którego nie będą w stanie przełknąć. Dlatego z odsieczą pod Wawel zostaną ściągnięci funkcjonariusze stojący na straży bezpieczeństwa Pcimia, Świątnik Górnych czy Lipnicy Murowanej. Wszystko po to, aby stawić czoła panoszącym się na krakowskim Starym Mieście kibolom, którzy pod dresami noszą maczety.

Już dziś powinni się zacząć bać także wandale, którzy namalowali graffiti nawet na kamienicy sąsiadującej z siedzibą prezydenta Krakowa. Do końca roku na ulice wyjdzie pięć tysięcy dodatkowych patroli. Nieważne, że niektórzy z funkcjonariuszy w Krakowie byli może kilka razy w życiu. Nic to. Ich zadaniem nie będzie przecież rozbijanie stadionowych bojówek, ale prewencja. Do tego niepotrzebna znajomość miasta czy siatka informatorów. W porywach będzie można jednak sięgnąć po bloczek mandatowy za przejście na czerwonym świetle.

W końcu jak deklarują radni, policjanci mają być przede wszystkim widoczni. Pozostaje mieć nadzieję, że rzeczywiście na sam widok wyprasowanego munduru i lśniącej odznaki wandale sami będą wyrzucać puszki sprayu do najbliższego kosza, a kibole zostawiać maczety w domu. Przynajmniej do wyborów.