Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiepski start Sandecji, czyli zgodnie z tradycją

Łukasz Madej
Bartłomiej Dudzic
Bartłomiej Dudzic Fot. Jerzy Cebula
I liga piłkarska. Trwa seria kiepskich początków Sandecji Nowy Sącz, która odkąd w sezonie 2009/10 rozpoczęła walkę na zapleczu ekstraklasy, nie wygrała ani jednego z pierwszych spotkań.

Ba, raz przytrafiła się jej nawet porażka 0:5 z Zawiszą Bydgoszcz. Ogólnie, w tym czasie „biało-czarni” zanotowali trzy inauguracyjne remisy, a przegrali aż czterokrotnie. W tę statystykę wliczona jest miniona sobota, czyli porażka 0:1 na swoim stadionie z Bytovią.

– _Chcieliśmy nie zawieść kibiców, ale się nie udało. Co można jeszcze powiedzieć? Wierzę, że następne mecze pokażą, że stać nas na __zwycięstwa _– mówi Marek Kozioł, bramkarz ekipy znad Kamienicy.

Jedyną bramkę (już w 10 minucie) Sandecja straciła po błędach obrońców i wydaje się, że także Kozioła.

– „Poklepali” nas trochę, gość dostał dosyć dobrą piłkę, miał ją ustawioną do strzału, uderzył „szczura”. Nie będę się jednak usprawiedliwiać: powinienem to obronić. Za to jak zaczarowana była bramka rywali. Mieliśmy przecież okazje, ale nic nie chciało wpaść – dodaje.

Robert Kasperczyk, trener Sandecji: – Niepotrzebna była mi walka, bo ciągle mieliśmy piłkę. Potrzebny za to był pomysł, jak rozerwać „łańcuch” piątki obrońców. Jak wedrzeć się tam bokami. Niestety, ten mecz pokazał słabość, która wychodziła już w sparingach, że możemy być w posiadaniu piłki, stworzyć kilka fajnych sytuacji, ale jeden głupi błąd w obronie i __kończy się, jak się kończy.

Teoretycznie defensywnie ustawionego przeciwnika (pięciu obrońców) „biało-czarni” mieli dobrze rozpracowanego, bo przecież tydzień wcześniej Bytovia w ramach Pucharu Polski grała w Płocku z Wisłą. I wygrała 2:1.

Wiedzieliśmy, że nie możemy dać się wciągnąć w grę momentami nawet bardzo defensywną. I nie możemy stracić pierwsi bramki. Niestety, praktycznie pierwsza groźna sytuacja Bytovii, strzał w środek bramki, i od razu 0:1. Jestem jednak przekonany, że chłopcy wyciągną wnioski z tej porażki __ – wyjaśnia Kasperczyk.

Trzeba też dodać, że gospodarzom nie sprzyjało w sobotę szczęście, bo w drugiej minucie doliczonego czasu gry Oleksandr Tarasenko trafił w słupek, a jeszcze przed zmianą stron arbiter nie podyktował dla Sandecji – zdaniem jej piłkarzy ewidentnego – rzutu karnego, kiedy na polu karnym upadł Bartłomiej Dudzic.

Karny ewidentny _– twierdzi Dudzic i dopowiada: – _Zawodnik wpada na mnie, sędzia stoi dwa metry obok... I nie gwiżdże... Nie wiem, jak taką sytuację nazwać. Trudno mi cokolwiek powiedzieć. A sam mecz? Byliśmy stroną dominującą, rywal praktycznie nie wychodził ze swojej połowy boiska. Taki jednak miał plan, dobrze przechwytywał piłki. Bytovia stworzyła sobie jedną sytuację w pierwszej połowie meczu i jedną w __drugiej.

W sobotę w pierwszym składzie zagrało czterech nowych piłkarzy Sandecji: Arkadiusz Aleksander, Grzegorz Baran, Bartłomiej Kasprzak i Maciej Małkowski, a czwarty – wspomniany już Tarasenko – pojawił się na zielonej murawie po przerwie.

Gołym okiem było widać, czego na __dzień dzisiejszy Sandecji brakuje, Może trafi się jeszcze jakiś złoty strzał – trener Kasperczyk daje do zrozumienia, że jego drużynie przydałby się snajper, który byłby konkurencją dla mającego już 35 lat Aleksandra.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski