Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowca Paweł Daniec: Odszedłem z MPK z powodu tego, jak mnie tam potraktowali. Przewiozłem uchodźców i oskarżono mnie o samowolkę

Piotr Tymczak
Piotr Tymczak
Paweł Daniec prowadził bloga "KMK - zza kółka". Został nawet zaproszony na spotkanie do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego.
Paweł Daniec prowadził bloga "KMK - zza kółka". Został nawet zaproszony na spotkanie do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Urząd Miasta Krakowa
- Czara goryczy się przelała. Odszedłem z pracy w MPK, tak jak to zrobiło wiele innych osób - mówi Paweł Daniec, krakowski kierowca autobusu, znany z bloga „KMK - zza kółka”.

Dlaczego ostatnio nie widać Pana w krakowskich autobusach?
W kwietniu odszedłem z pracy w MPK w Krakowie. W ostatnim czasie podobnie zrobiło wielu innych kierowców. W moim przypadku wpływ na to miało wiele przyczyn, ale czarę goryczy przelała sytuacja, do jakiej doszło w związku z pomocą uchodźcom z Ukrainy. Grupę ukraińskich matek z dziećmi przewiozłem autobusem z Dworca Głównego do hostelu na Kazimierzu. Dla mnie liczyła się pomoc, dla moich przełożonych z MPK liczą się wozokilometry, sztywne trzymanie się regulaminów i rozkładów jazdy.

Co zrobił Pan złego?
Oskarżono mnie o samowolkę, choć zawsze pytałem przełożonych, co mogę zrobić. To była bardzo specyficzna sytuacja, siódmy dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Do Krakowa przybywało tysiące uchodźców. Tego dnia byłem kierowcą autobusów rezerwowych, stacjonujących na Dworcu Głównym Wschód. Taka praca polega na czekaniu na dodatkowe zlecenie kursów, jeżeli byłaby taka potrzeba. Będąc na dworcu przez cały dzień starałem się tam pomagać uchodźcom, podpowiadać, jak można się dostać w różne miejsca. Miałem mundur MPK, ludzie sami do mnie podchodzili, pytali, udzielałem im odpowiedzi, szybkich porad. Chciałem pomóc i dobrze reprezentować nasze miasto. O godzinie 21.10 pojawiła się grupa uchodźców, cztery kobiety i dziesiątka dzieci - przybyli prosto z granicy. To był już czas, kiedy miałem zjechać autobusem do zajezdni na Wolę Duchacką. Kobiety z dziećmi chciały się przedostać do hotelu na Kazimierz. Zadzwoniłem do dyspozytorni i zapytałem, czy mogę je tam po drodze podwieźć. Po dłuższej chwili - gdyż była konsultacja czy mogę - usłyszałem z dyspozytorni: "Dobra Paweł, zrób to, bo wiemy jaka jest sytuacja". Podwiozłem ich na ulicę Dietla. Zgodnie z przepisami nie powinienem tego zrobić, bo to był przejazd okazjonalny, a nie liniowy. Pytałem jednak przełożonego dyspozytora i otrzymałem zgodę ze względu na wyjątkową sytuację. Była wtedy jedna wielka improwizacja i wziąłem w niej udział. Na drugi dzień dostałem jednak z naszej centrali telefon z zapytaniem, jak rozliczyć to zlecenie, bo musi ktoś za to zapłacić. Wyjaśniłem więc, żeby wystawić fakturę na mnie.

Rozumiem, że na tym się jednak sprawa nie zakończyła?
Dwa dni później wezwał mnie mój kierownik z Woli Duchackiej i w obecności pani kadrowej oraz osoby odpowiadającej za planowanie kursów zaczął ze mną „rozmawiać”. Już w pierwszym zdaniu zapytano mnie za kogo się uważam i kim ja jestem, że uprawiam „samowolkę”. Nie ukrywam, że puściły mi emocje, które w tych dniach były udziałem tysięcy pomagających Polaków, podłamałem się podczas tej rozmowy. Usłyszałem, że przecież uchodźcy mają bezpłatną komunikację, mogli jechać tramwajem. Moim zdaniem doszło do tej rozmowy, bo mój przełożony nie przepadał za mną. Nie chciał słuchać wyjaśnień, że dostałem zgodę od dyspozytora. Padł jasny komunikat, że ja zgodę wymusiłem na dyspozytorze, mając uchodźców już w autobusie. Po kilku dniach zauważyłem, że została zmieniona moja stała praca, którą miałem dotychczas dzięki temu, co przez kilka lat robiłem dla MPK. Dotychczas pracowałem jako kierowca rezerwowy. Miałem stałe godziny pracy. Gdy jakiś autobus "wypadł" z powodu np. awarii, kolizji, nagłego zachorowania kierowcy, to ja jechałem za niego. Nie każdy chciał jeździć tak, bo trzeba było znać dobrze układ linii i możliwości czasem dojazdu innymi drogami niż tymi, którymi jeździ komunikacja miejska. Nikt nie poinformował mnie, że ta zmiana dotycząca zadań w pracy, to kara za moje zachowanie, dopiero gdy składałem wypowiedzenie mój przełożony mi o tym powiedział.

Dlaczego kierownik miałby za Panem nie przepadać?
Dlaczego? Bo byłem osobą, która zwracała uwagę na nieprawidłowości. Byłem osobą medialną, bo prowadziłem bloga "KMK - zza kółka", który obserwowało ponad 7 tysięcy osób. Zamknąłem już ten profil. W czasie, kiedy go prowadziłem rozmawiali ze mną dziennikarze. Pojawiły się artykuły o tym, że zostałem zaproszony wraz z jednym z motorniczych tramwajów na spotkanie do prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Wspominano, że m.in. pomogłem rodzinie odnaleźć zaginione dziecko oraz zatrzymałem na gorącym uczynku złodzieja próbującego okraść pasażera. Opowiadaliśmy prezydentowi o naszej działalności w mediach społecznościowych. To spotkanie było formą promowania komunikacji miejskiej w Krakowie.

A na jakie nieprawidłowości zwracał Pan uwagę w pracy?
Podam jeden z ostatnich przykładów. W grudniu była dostawa nowych autobusów do MPK. Nie miały dobrze ustawionych świateł, oślepiały. Światła świeciły po drzewach. Zgłosiłem to mailowo ze zdjęciami. Nie otrzymałem odpowiedzi. Powiedziano mi, że nie jestem inżynierem, wymyślam, bo autobusy mają homologację, że stacja obsługi sprawdziła i wszystko jest ok. Gdy jednak poszedłem sam i pokazałem zdjęcia diagnoście, jak to wygląda w rzeczywistości, okazało się, że ustawienie świateł musiało zostać poprawione. Od ponad dwóch lat nie było możliwości spotkania się z osobą odpowiedzialną za tą część działalności w firmie, bo był covid. Była jedynie możliwość rozmów telefonicznych, a to jednak nie to samo. Pomimo że zniesiono wszelkie obostrzenia, dystans przełożonego do pracowników pozostał. Poza tym jest tak, że w MPK kierowca nie ma nic do powiedzenia, nie słucha się go, zawsze jest winny i musi zapłacić karę.

Za co najczęściej karzą?
Bardzo często dochodzi do uszkodzeń autobusów od spodu poprzez zarysowanie. Jeżeli zostało to ujawnione, to była kara. Jeżeli ktoś przejmował autobus po kimś na drugą zmianę i w trakcie jego pracy ujawniono zarysowanie, to musiał płacić, choć do usterki mogło dojść podczas jazdy poprzednika. A często może do takich zarysowań dojść ze względu na stan krakowskich nawierzchni.

Podobno dużo kar jest za rozmowy i korzystanie z telefonu podczas jazdy, czy palenie papierosów przy autobusie?
To jest prawda. Zgodnie z regulaminem i to nawet nie MPK, a miasta Krakowa nie wolno palić papierosów na przystankach. Jak ktoś chce zapalić, to musi się odsunąć od autobusu. W autobusie nie wolno też rozmawiać z pasażerami, a pasażerowie nie powinni rozmawiać z kierowcami. Nieraz jest tak, że kierowcy między sobą wymieniają się uwagami, ale jeżeli ktoś rozmawia na tematy prywatne to się nie dziwię, że są kontrowersje. Co do rozmów przez telefon, to powiem tak, że doszło do potrącenia pieszego na pasach, bo kierowca bawił się telefonem. Osoba została poturbowana, a kierowca stracił pracę. Nikt nie powinien rozmawiać przez telefon w samochodzie podczas jazdy. Ale jeżeli kierowca odbierze telefon na przystanku, powie, że oddzwoni później, to karanie za to uważam za przesadę. W Norwegii za samo trzymanie telefonu w rękach płaci się 5 tysięcy koron kary. Za przekroczenie prędkości do 20 km/h kierowca zapłaci karę wynoszącą 8 tysięcy koron, a powyżej 30 km/h to jest już więzienie.

Wyjaśnijmy skąd przykłady z Norwegii?
Po odejściu z MPK wyjechałem do Norwegii. Jeżdżę tam autobusami turystycznymi.

I jak się tam pracuje?
Jest ogromna różnica w podejściu do pracownika. Jak coś się wydarzy, to jest sprawdzane, czy było przeze mnie zawinione. Nie muszę się z niczego tłumaczyć. Cała filozofia pracy w Norwegii to "nie ma stresu", "spokojnie, damy radę". Jak się spóźnisz na przerwę posiłkową z powodu korków albo innego zdarzenia, to pracując w komunikacji miejskiej masz dodatkowo ekstra pół godziny przerwy. W Norwegii, żeby dojechać do miejscowości, w której mieszkam muszę przejechać tunelem, ale z powodu prac remontowych jest zamykany na noc. Jeżeli więc z jakiegoś powodu się spóźnię, ale nie z mojej winy, to przełożeni opłacają mi hotel w innej miejscowości, żebym miał wystarczająco dużo godzin na wypoczynek przed kolejnym dniem pracy. Tutaj mogę wspomnieć o sytuacjach, z którymi się spotkałem pracując w Krakowie. Tam często zdarzało się, że gdybym po późnym zjeździe wpisał faktyczną godzinę zakończenia pracy, w kolejnym dniu nie mógłbym pracować. Chodzi o 11 godzin przerwy pomiędzy zakończeniem i rozpoczęciem pracy. W systemie dwuzmianowym pracuje się w szczycie porannym i popołudniowym. Grafik jest tak zaplanowany, że kończy się pracę o np. 18.30 w poniedziałek, a 5.40 rozpoczyna się kolejną we wtorek. Gdy są korki i zjedzie się później np. 10-15 minut... jest sugestia aby wpisywać godziny zakończenia pracy zgodnie z rozkładem jazdy, a nie z faktycznym stanem. W innym wypadku kierowca traci godziny pracy, zajezdnia może mieć problem z obstawieniem wyjazdów rano - więc dla świętego spokoju robi się tak, jaka jest sugestia… Poza tym czas pracy liczy się od wyjazdu z zajezdni. Ale wcześniej trzeba odebrać dokumenty, sprawdzić autobus i dojechać do pracy. A nieraz trzeba zacząć od godziny 4 rano. Bardzo ważną osobą w MPK jest planista. Jak podpadniesz to dostaniesz zlecenie kursów np. z kombinatu w Nowej Hucie, to dla mnie drugi koniec Krakowa, gdzie z domu musiałem dojeżdżać nawet do półtorej godziny. Możesz też otrzymać pracę w mniejszym wymiarze godzin. Jest wielu dobrych ludzi, którzy jak powiedziałem im, że np. mam chore dziecko, idę do lekarza, potrafili dostosować mój grafik do moich potrzeb. A kiedy oni zadzwonili, że trzeba... to ja zmieniałem swoje plany, np. wolny dzień z rodziną na dzień pracy. Ale wystarczy jedna nieodpowiednia osoba na stanowisku planisty, nierozumiejąca, że kierowcy czy motorniczowie mają rodziny, dzieci, aby konflikt narastał i był powodem odejścia wielu pracowników z danej zajezdni.

A jaka jest różnica w zarobkach między Krakowem a Norwegią?
Różnica jest gigantyczna, ale wynika też z różnicy obecnie wykonywaj pracy. W Krakowie jako kierowca MPK pracowałem na zasadzie ajencji. Pracując sześć dni w tygodniu mogłem zarobić 5-6 tysięcy złotych miesięcznie na rękę. Natomiast wielu kierowców etatowych poczuło się zlekceważonych, słysząc informacje przekazywane przez MPK, że zarobki wynoszą ok. 4200 na rękę miesięcznie. Mam kolegów, pracujących około 10 lat z wysługą i takich pieniędzy jeszcze nigdy nie otrzymali. W Norwegii pracuję mniej, a zarabiam na poziomie ok. 3000 euro miesięcznie.

W MPK odnotowano dużą stratę, ale zaplanowano podwyżki dla kierowców i motorniczych.

Kraków. Strajk w MPK: Komunikacja funkcjonuje bez utrudnień....

W Krakowie poszukują kierowców autobusów MPK. Wróciłby Pan za większe pieniądze?
Z tego co wiem, to braki kierowców są tam bardzo duże. Wiele osób, które jeszcze pracuje w MPK boi się podnieść głowę i powiedzieć o tym, co ich spotkało za drzwiami niektórych pokoi, czy w czasie rozmów telefonicznych. Słyszałem i znam wiele prawdziwych i też przesadzonych opowieści. To co mnie spotkało sprawiło, że wyjechałem za pracą do Norwegii, pozostawiając w Polsce moją rodzinę. Teraz to chciałbym, aby w Krakowie setki pracowników wykonujących pracę 365 dni w roku, jako kierowcy, motorniczowie, mechanicy, dyspozytorzy, byli traktowani z szacunkiem. Bo praca z większością z nich była przyjemnością. Mam nadzieję, że warunki jakie są tam tworzone przez osoby zarządzające będą lepsze. I nie chodzi tu o stan punktów socjalnych, bo to obowiązek a nie powód do dumy. Jeszcze wiele musi się zmienić. Najważniejsze, aby zacząć traktować ludzi wykonujących za kierownicą mozolną, ciężką pracę na rzecz mieszkańców Krakowa w sposób godny i z szacunkiem, jaki powinien być im na każdym kroku okazywany.

FLESZ - Czym spowodowane są ciągłe podwyżki cen paliw i energii?

od 16 lat

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski