Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kierowcy mają dopłacać do leczenia ofiar wypadków

Dorota Stec-Fus
Jaroslaw Jakubczak / Polska Press
Zdrowie. Resort zdrowia chce, by część pieniędzy pochodzących ze sprzedaży OC zasiliła Szpitalne Oddziały Ratunkowe.Ubezpieczyciele przekonują, że spowoduje to cenowe trzęsienie ziemi, lekarze pomysł chwalą.

Tzw. podatek Religi powraca w kolejnym wydaniu. Tym razem resort zdrowia proponuje, by na leczenie ofiar wypadków towarzystwa ubezpieczeniowe przekazywały ryczałt, czyli określony procent kwot uzyskanych ze sprzedaży polis OC. Powód? Skoro kierowcy powodują wypadki, a ich ofiary trafiają do niedoinwestowanych SOR-ów, to właściciele samochodów powinni złożyć się na leczenie poszkodowanych.

Nie wiadomo jeszcze, ile wynosiłby ów ryczałt, gdyż - jak informuje resort - „trwają prace analityczne nad wprowadzeniem rozwiązań prawnych w tym zakresie”. Jedno wydaje się pewne: wejdą one w życie w przyszłym roku.

Towarzystwa już dzisiaj alarmują, że spowoduje to drastyczny wzrost składki ubezpieczeniowej. - W ciągu ostatnich 10 miesięcy OC podrożało średnio o 20 proc. - komentuje Maciej Kuczwalski, ekspert CUK Ubezpieczenia. - W tym roku mogą być wciąż odczuwalne konsekwencje wprowadzenia wytycznych dotyczących likwidacji szkód, co może doprowadzić do kolejnych podwyżek. Nie jest tajemnicą, że towarzystwa nie zarabiają na OC, zatem powrót tzw. podatku Religi bez wątpienia spowoduje następne cenowe trzęsienie ziemi.

Jan Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń, apeluje, by podatku nie wprowadzano bez konsultacji - do której dotąd nie doszło - z branżą ubezpieczeniową. - Trzeba zdawać sobie sprawę, jak bolesne dla kierowców może być nieprzemyślane wprowadzenie takiego rozwiązania. Według wstępnych założeń za leczenie ofiar wypadków drogowych zapłacą wszyscy kierowcy, a nie jedynie osoby powodujące wypadki. Pieniądze będą przeznaczane nie tylko na leczenie ofiar wypadków, ale na SOR-y, gdzie trafiają pacjenci z bardzo wielu przyczyn. Czy zatem finansowanie oddziałów ratunkowych przez kierowców to sprawiedliwe wyjście z sytuacji? - pyta retorycznie Prądzyński.

Prof.Leszek Brongel, małopolski konsultant ds. ratownictwa medycznego, propozycję resortu uważa za sensowną. - Za leczenie pacjenta z wielonarządowymi obrażeniami NFZ płaci 20 tys. zł, tymczasem kosztuje ono ponad 100 tys. zł - argumentuje. - Podobne rozwiązania od lat z powodzeniem funkcjonują w wielu krajach.

Będzie odpowiedzialność zbiorowa za wypadki?

Podczas gdy w resorcie zdrowia trwają prace nad szczegółami projektu, inni liczą zyski i straty. Prof. Leszek Brongel, małopolski konsultant ds. ratownictwa medycznego, szacuje, że po wdrożeniu koncepcji w życie poziom finansowania centrów urazowych medycyny ratunkowej wzrósłby o kilkanaście procent. - Do centrów przywożeni są najtrudniejsi, czyli najdrożsi pacjenci. Średnio na dobę trafia tam od 2 do 3 osób w stanie bardzo cieżkim. Jednak NFZ nie płaci im więcej niż „zwykłym” SOR-om - mówi konsultant.

Jan Grzegorz Prądzyński, prezes zarządu Polskiej Izby Ubezpieczeń, ostrzega przed potencjalnymi zagrożeniami. Zwraca uwagę, że już dziś w Polsce około 250 tys. kierowców nie wykupuje OC komunikacyjnego. A drastyczna podwyżka cen składki, nie do uniknięcia po wprowadzeniu nowego podatku, prawdopodobnie tę liczbę powiększy.

- Jeśli wypadek spowoduje kierowca bez OC, często osoba młoda, to ofiara wypadku otrzyma wszelkie świadczenia z Ubezpieczeniowego Funduszu Gwarancyjnego. Tyle tylko, że fundusz zwróci się następnie do sprawcy, czyli kierowcy jeżdżącego bez OC o zwrot tych pieniędzy. Dzisiaj nierzadko jest to koszt kilkuset tysięcy złotych, absolutnie nie do udźwignięcia dla przeciętnej osoby - komentuje Prądzyński.

Podatek od OC komunikacyjnego jako pierwszy wprowadził w 2007 roku nieżyjący już prof. Zbigniew Religa, ówczesny minister zdrowia. Wdrożone zapisy przewidywały, że firmy ubezpieczeniowe będą przekazywać 12 proc. składek OC na leczenie ofiar wypadków drogowych. Jednak uruchomienie pieniędzy miało być poprzedzone ustaleniem, kto jest sprawcą wypadku, a kto jego ofiarą. A to trwało latami i przesądziło o porażce pierwszej wersji pomysłu Religi. Po objęciu rządów przez PO-PSL podatek został zlikwidowany.

Jako drugi przymierzył się do problemu prof. Marian Zembala, ostatni minister zdrowia w rządzie PO-PSL. Ale wyciągnął wnioski z błędów Religi i zapowiedział narzucenie na ubezpieczycieli obowiązku przekazywania części składek z OC każdego kierowcy na leczenie poszkodowanych w wypadkach z pominięciem rozstrzygnięcia, kto winien. Swej koncepcji nie zdążył wprowadzić w życie. Chce to uczynić jego następca, Konstanty Radziwiłł, szef resortu zdrowia w ekipie PiS.

Dr Marcin Kautsch, ekspert ds. ekonomiki służby zdrowia, zgadza się z koncepcją zasilania systemu pieniędzmi z OC. Jednak stosowanie zasady odpowiedzialności zbiorowej uważa za zły pomysł. W jego ocenie najpierw trzeba uzdrowić nasz system prawny tak, by ustalenie winnego wypadku następowało w sensownym czasie. - Wówczas należy wprowadzić zasadę, że ubezpieczyciel sprawcy ponosi koszty leczenia i rzecz jasna, drastycznie podnosi składkę sprawcy. Dopiero takie rozwiązanie powstrzyma polskich kierowców - którzy przodują pod względem liczby śmiertelnych wypadków - przed szarżowaniem - konkluduje ekspert.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski