Kierunek Donieck

Okazuje się jednak, że ponad połowa drużyny, która odniosła sukces, złożona jest z chłopaków, którzy urodzili się w promieniu 60 km od obiektu Chelsea.

Neil Bath, facet pracujący w miejscowej akademii od 1993 r., dodaje, że wielu z tych graczy trenuje u niego od 8. roku życia. Są wychowankami z krwi i kości.

W podlondyńskim Cobham pojawia się na zajęciach 180 chłopców, 15 z nich jest reprezentantami Anglii w różnych kategoriach wiekowych, ale są też zawodnicy spod innych bander, w tym 17-letni Hubert Adamczyk. Ową grupą zajmuje się, bagatela, 50 osób.

Z naszej perspektywy, czyli zaścianka futbolu, to niewyobrażalne przedsięwzięcie. Żadnej akademii w Polsce nie byłoby stać na zatrudnienie takiej armii ludzi.

W tym kontekście cel nakreślony przez Batha, by każdego roku z zespołów młodzieżowych trafiał do drużyny seniorów Chelsea jeden wychowanek, wydaje się bardzo skromny. Dowodzi jednak, że nawet w najzamożniejszych klubach trenerzy mają świadomość, jak piekielnie trudny dla młodych piłkarzy jest przeskok w świat dorosłych.

Dodajmy, że w finale Youth League londyńczycy spotkali się z Szachtarem Donieck. Gracze z La Masii oraz inni giganci, którzy przyciągają do swoich szkółek najzdolniejszych graczy z całej Europy, odpadli po drodze, a na szczyt dotarła drużyna złożona wyłącznie z Ukraińców.

Szachtar walczy w Lidze Mistrzów, opierając się w dużej mierze na umiejętnościach najemników, ale zespół U-19 to sami chłopcy z Ukrainy, którzy – z uwagi na trwającą wojnę – w ostatnich miesiącach mieli nawet problem ze znalezieniem stałego miejsca do treningów.

Przywykliśmy, szukając wzorców, spoglądać na Zachód. Pełno u nas programów opartych o myśl szkoleniową z Wysp Brytyjskich bądź Niemiec, a trenerzy szczycą się stażami w Primera Division i Serie A. Na Wschód nikt z Polski szkolić się nie jeździ. Wygląda na to, że i tam byłoby warto. Z pewnością wyszłoby taniej, choć akurat lotu do samego Doniecka chwilowo nie polecam.