Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kiko Ramirez: Po co mi ładna gra? Liczą się wyniki, tylko dzięki nim minie gorszy okres [WYWIAD]

Rozmawiała Justyna Krupa
Kiko Ramirez poprowadził dotychczas „Białą Gwiazdę” w 25 oficjalnych meczach. Odniósł 12 zwycięstw
Kiko Ramirez poprowadził dotychczas „Białą Gwiazdę” w 25 oficjalnych meczach. Odniósł 12 zwycięstw FOT. WOJCIECH MATUSIK
Rozmowa. - Niektórym wydaje się, że Wisła powinna grać jak Barcelona. Ale my nie mamy Iniesty ani Messiego - mówi trener KIKO RAMIREZ.

– Jak Pan ocenia początek sezonu w wykonaniu Wisły? Co Pana usatysfakcjonowało, a co rozczarowało?
– To był trudny okres, ze względu na stratę ważnych dla zespołu zawodników. Nie spodziewałem się odejścia Krzysztofa Mączyńskiego. Co do Petara Brleka, to generalnie spodziewałem się tego, że odejdzie, ale nie tego, że nastąpi to tuż przed meczem z Zagłębiem Lubin. Szczerze mówiąc, nie były to dla mnie łatwe dni. Biorąc to pod uwagę, mogę ocenić, że w tych siedmiu meczach podjęliśmy rękawicę. Oczywiście transfer Brleka to wielki sukces nas wszystkich. Teoretycznie dla mnie jako trenera byłoby lepiej mieć nadal takiego zawodnika w drużynie, ale w pełni rozumiem potrzeby ekonomiczne klubu.

– Co z potencjalnym następcą Chorwata?
– On musi się pojawić. Zważywszy wszystkie urazy w zespole, nie mamy szerokiej kadry. Zwłaszcza że mamy jeszcze drugie rozgrywki, na których nam zależy – Puchar Polski. Fran Velez musiał wystąpić w ostatnim meczu, mimo że wcześniej przez kilka dni nie był w stanie normalnie biegać. Musieliśmy się zmagać z wieloma przeciwnościami. Sumując to wszystko, a patrząc na nasze wyniki, myślę, że piłkarzom trzeba wystawić notę najwyższą. Po 7 kolejkach mamy punkt straty do lidera.

– Jaki był dotychczas najtrudniejszy dla Pana moment pracy w Wiśle?
– Problemy finansowe były obecne w klubie przez dłuższy czas. Cały zespół radził sobie z tym bardzo profesjonalnie. Na pewno trudną sprawą było przychodzenie do pracy bez otrzymywania pensji. Piłkarze z zagranicy zrezygnowali z wielu rzeczy, by tu się przenieść. Każdy miał wydatki, rodzinę. To nie były łatwe chwile. Zawodnicy dzwonili, pytali. Warto podkreślić, jaką świetną grupę piłkarzy mieliśmy – do ostatniego meczu walczyli, mimo tych problemów. Na szczęście, dzięki pracy działaczy, teraz możemy się już cieszyć spokojem. Również dzięki sprzedaży wspomnianych zawodników praktycznie nie ma zaległości z wypłatami. Działacze uzdrawiają ten klub. Począwszy od pani prezes Marzeny Sarapaty aż po dyrektora Manuela Junco, wszyscy wykonują spektakularną, świetną robotę. Czapki z głów przed nimi, przed panią prezes, wiceprezesem, dyrektorem. Odeszli natomiast zawodnicy, którzy w tamtym momencie ze sportowego punktu widzenia nie byli dla nas przydatni: Hugo Videmont, Semir Stilić. Dzięki Manuelowi nie ma już w klubie piłkarzy, którzy grali niewiele, a mieli stosunkowo wysokie kontrakty.

– Ale czy teraz – po odejściu Brleka – taki Stilić nie przydałby się zespołowi? Nie żałuje Pan jednak, że tak łatwo się z nim rozstaliście? Kilka miesięcy wcześniej chwalił go Pan za „magiczne” dotknięcia piłki, a latem z dnia na dzień zawodnik po prostu zniknął z drużyny.
– Okazało się, że nie byliśmy „kompatybilni” . Formuła współpracy się wyczerpała. Nie będę zresztą rozmawiać o graczach, których już tu nie ma. Ta decyzja została podjęta dla dobra drużyny. To był gracz w typie boiskowej „dziesiątki”, ale lepiej na tej pozycji prezentował się Brlek i dzięki temu też go sprzedaliśmy za takie pieniądze.

– Czemu polscy zawodnicy grający w polu, poza Maciejem Sadlokiem, prezentują się teraz znacznie słabiej, niż w poprzedniej rundzie? Patryk Małecki zgasł, bez formy są Rafał Boguski i Paweł Brożek, Tomaszowi Cywce brakuje skuteczności w akcjach ofensywnych.
– Ta liga – skądinąd bardzo wymagająca – ma pewien defekt. Jest mało czasu na odpoczynek między sezonami. Zawodnicy, którzy wyróżniali się w poprzednim sezonie, mieli tylko dwa tygodnie na regenerację. To normalne, że mogła ich dopaść obniżka formy. Ważne, by inni gracze byli w stanie w tym momencie pociągnąć ten wózek. Fluktuacje formy to normalna sprawa. Tym, którzy aktualnie błyszczą, też się to może przytrafić, wtedy tamci będą już zregenerowani i to oni znów będą na fali wznoszącej. Brożek nie jest teraz w najlepszym dla siebie momencie, podobnie Boguski? W takim razie trzeba teraz szczególnie z nimi popracować, również mentalnie. Ponadto ci zawodnicy są istotni dla szatni i w szatni też rozgrywają mecze, w pewnym sensie.

– Pojawiły się sugestie, że polscy zawodnicy nie czują się już tak ważni w zespole jak wcześniej, z racji ściągnięcia latem dużej liczby zagranicznych piłkarzy, w większości Hiszpanów.
– Wisła jako wielki klub generuje w niektórych chyba zazdrość. Niektórym może zależeć na tym, by zdestabilizować ten zespół. Kiedy dobrze zaczęliśmy ligę, zaczęły się nagle pojawiać krytyczne komentarze. Po pierwsze – o stylu gry, po drugie – o kwestii narodowości graczy, dzielące zespół na Polaków, Hiszpanów itd. Takie rzeczy służą temu, by zaszkodzić. Lech Poznań też zatrudnił wielu graczy latem, z różnych krajów. I to nikomu nie przeszkadza. Gdybym dysponował odpowiednimi pieniędzmi, z chęcią zatrudniłbym najlepszych polskich piłkarzy. Czy ludziom się wydaje, że tacy gracze nie kosztują odpowiednich sum? Będę walczył z próbami dzielenia szatni pod kątem narodowości. Mamy jedną, skonsolidowaną szatnię!

– W zespole jest kilka urazów. Jest nadzieja, że Vullnet Basha lub Zdanek Ondrasek wrócą niebawem do gry?
– Basha ma naderwany mięsień, w niedługim czasie powinien wrócić do zdrowia. Ale musi z nami spokojnie popracować przez pewien czas, bo nie było go w okresie przygotowawczym. Z Arkiem Głowackim możemy mieć dłuższy problem, bo to uraz ścięgna Achillesa. Za Brożkiem ciągną się problemy z plecami. Co do Ondraska, to nie mam dobrych wiadomości. Możliwe, że nie będziemy mogli na niego liczyć jeszcze dłużej, niż się wcześniej spodziewaliśmy.

– Klub latem sprowadził liczną grupę zawodników, ale wielu z nich to gracze mało doświadczeni: Kamil Wojtkowski, Tibor Halilović, Martin Kostal czy nawet Zoran Arsenić. Oni są w stanie już teraz skutecznie zapełnić luki, jakie powstały w zespole?
– Szukaliśmy piłkarzy, których pozyskanie będzie względnie tanie. Kontraktując Carlitosa, też podjęliśmy ryzyko. Słyszeliśmy wiele słów krytyki – że bierzemy gracza z hiszpańskiej trzeciej ligi itd. A tymczasem teraz wszyscy widzą, jaki to jest zawodnik. Arsenić jest piłkarzem z podobnym potencjałem. Natomiast jeśli chodzi o graczy takich jak Kostal, to trzeba uzbroić się w cierpliwość. On nie przychodzi z jakiejś super ligi, czy super klubu. Trzeba mu dać spokojnie pracować. Spotkałem się z dużą presją – czemu nie gra Kostal? Otóż nie grał, bo nie był na to gotowy. Jako trener, widzę go na co dzień.

– Z czyjej strony wywierana była ta presja?
– Ogólnie, ze strony otoczenia Wisły. Są ludzie, którzy lubią pośpiech. A tymczasem warto mieć więcej zaufania. Niech pozwolą nam – ludziom pracującym w tym klubie – zajmować się tym, co do nas należy.

– Jak wiele brakuje Haliloviciowi, by mógł godnie zastąpić Brleka? Sam Petar twierdził, że jego rodak jest zawodnikiem o podobnej charakterystyce.
– Zawodników nie powinno się w ten sposób porównywać, to błąd. Wiele zależy od okoliczności, szczęścia. Tibor robi postępy. Odszedł Petar i z pewnością niebawem błyśnie talentem inny zawodnik. Ale nie szafujmy teraz nazwiskami. Nie wywierajmy na graczach niepotrzebnej presji. Jako trener, chcę wygrywać i dla mnie nie są ważne nazwiska, wiek, czy narodowość tych graczy, którzy mi to pozwolą zrealizować.

– To dlatego tak Pan rotuje tymi młodymi zawodnikami? Raz w jedenastce pojawił się Wojtkowski, po czym wypadł z pierwszego składu na dobre. Na derby wskoczył do niego Jakub Bartosz, ale później wrócił na ławkę. W ostatnim meczu zadebiutował z kolei w ekstraklasie Kostal – od razu w pierwszym składzie. Jak na karuzeli.
– Jako trener wiem, jaki tydzień treningowy był za nimi. Wiem, jakie mają problemy, w jakiej są dyspozycji, również mentalnej. Oceniać sprzed telewizora, oglądając ich w meczu raz na tydzień – to łatwe. Oni muszą robić postępy krok po kroku, futbol niczego nie daje ci w prezencie. Trzeba na to zapracować.

– Zawsze powtarza Pan, że bazą gry Wisły powinna być dobra gra obronna. Mimo to zespół traci sporo goli na wyjazdach. Zarówno w Zabrzu, jak i w Lubinie – po trzy bramki.
– To były dziwne mecze. Zwłaszcza w Lubinie zespół nie zasłużył na tak wysoką porażkę. Oczywiście, musimy poprawiać naszą grę. Ale trzeba mieć na uwadze, że jesteśmy w okresie przebudowy drużyny. Odeszli ważni zawodnicy. Musimy poskładać te wszystkie klocki.

– Całe lato próbował Pan ustawienia z trójką obrońców, ale ligę zaczął Pan od gry czwórką z tyłu. Jest możliwe, że wróci Pan do tamtej koncepcji?
– Granie w sparingach trójką środkowych obrońców służyło też temu, by każdy z nich mógł odpowiednio przygotować się do ligi pod względem fizycznym. Jesteśmy przygotowani na to, by wracać do tego systemu z trójką z tyłu. Zresztą, w zależności od tego, w jakiej jest fazie dany mecz, zostajemy czasem z trójką środkowych obrońców. Jest to po prostu wariant gry. Podobne manewry stosuje Zagłębie.

– Mimo udanej inauguracji sezonu kibice i niektórzy eksperci wypominają Wiśle brak stylu. Zwłaszcza w grze ofensywnej.
– Niektórym się wydaje, że Wisła powinna być jak Barcelona Pepa Guardioli. Tylko jakby Andresa Iniesty i Leo Messiego nam brakuje... Natomiast większość – tak jak ja – chce, żeby „Biała Gwiazda” przede wszystkim wygrywała. Mogę się martwić tym, że zespół nie przejmuje inicjatywy, że za mało biega itp. Ale nie tym, czy gramy „ładnie”. Na co mi ładna gra? Koniec końców liczą się wyniki. Jeśli chcemy, by Wisła wyszła z tego gorszego okresu, w którym się znalazła, to tylko dzięki wynikom.

Sportowy24.pl w Małopolsce

[/cs]

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski