Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kilar - słabości geniusza

Wacław Krupiński
Maria Wilczek- -Krupa „Kilar. Geniusz o dwóch twarzach”
Maria Wilczek- -Krupa „Kilar. Geniusz o dwóch twarzach” Znak 2015
Czytnik. To jedna z tych książek, dla których tracę zainteresowanie beletrystyką. Po co mi świat wymyślony, skoro ten prawdziwy jest tak fascynujący?

A zarazem to świat również mój; wszak muzyka tego twórcy towarzyszyła mi od lat - acz dopiero ta lektura uświadomiła mi, jak często jej słuchałem (także w postaci sygnału „Dziennika Telewizyjnego” z czasów PRL-u) i jak wyjątkowym człowiekiem był zmarły dwa lata temu Wojciech Kilar.

Kilar - „Geniusz o dwóch twarzach”, nie kryjący, że był jak Dr Jekyll i Mr Hyde - to bez wątpienia postać do opisania, zwłaszcza, że tak smakowicie potrafi o sobie opowiadać, tak bezwstydnie się odsłonić, gdy opowiada o swoim intensywnym pijaństwie, o paryskich nocach albo o swej próżności, która kazała mu oczekiwać, aż ktoś zachwyci się jego nowym, koniecznie drogim krawatem, która prowadziła go do najlepszych hoteli; zaczynał w Paryżu od pokoju za siedem franków, doszedł do sześciu tysięcy za dobę. Ale nie byłoby tych zwierzeń, gdy nie autorka, Maria Wilczek-Krupa (niegdyś dziennikarka naszej redakcji), która umiała wejść z kompozytorem w komitywę, która zrodziła tak wielką szczerość i otwartość (a miały to być rozmowy potrzebne do doktoratu na muzykologii).

Faktu, że autorka jest muzykologiem, bynajmniej się nie odczuwa. Maria Wilczek- -Krupa postanowiła bowiem ukazać Kilara człowieka. A że miał on życie barwne od dzieciństwa - Lwów, wojna, miasto oddawane to Niemcom, to Sowietom, studia w latach stalinowskich (piękna anegdota o Kilarze i broniącej go Jadwidze Romańskiej), stypendium w Paryżu u Nadii Boulanger, wreszcie pisanie muzyki filmowej dla najwspanialszych reżyserów: Kutz, Zanussi, Wajda, Polański. Szło mu to łatwo. Jak pisze autorka „nie wydziwiał, nie przywiązywał się do własnej muzyki, pisał szybko i nie grymasił, był uprzejmy i dotrzymywał terminów”. Szybko też pojął, o czym mówił Strawiński przekonując, że zadaniem muzyki filmowej jest wyżywić jej kompozytora. Najpełniej przekonał się o tym po współpracy z Coppolą przy „Draculi”. A wahał się; miał 59 lat. „Może się nie wygłupiać i nie jechać?”. „Nie wygłupiać się i jechać” - poradził mu Kazimierz Kutz. Pojechał, ale na stałe do Los Angeles się nie przeniósł.

Oczywiście ceną za tak intensywną obecność w świecie kina była mniejsza aktywność Kilara jako twórcy muzyki poważnej. Przedstawiał przez lata z powodzeniem kolejne dzieła na Warszawskiej Jesieni, tworzył rozmaite kompozycje, ale wciąż był traktowany z wyższością ze strony „poważnych” kompozytorów. Stopniowo jednak nie można go było nie docenić; jedni, jak Krzysztof Penderecki, zrobili to już po „Krzesanym”, inni doczekali do dzieł sakralnych, które nastały wraz z powrotem Kilara do Kościoła (zwłaszcza klasztoru na Jasnej Górze), choć i te - za Kisielem - nazywano „liturgicznym socrealizmem”.

W świetną książkę wpisane są i rozmaite cracoviana; choćby trzyletnia asystentura u Bolesława Woytowicza w Wyższej Szkole Muzycznej, kompletnie fikcyjna, ale pensję dająca, i anegdoty o znanych twórcach, ale dominują, rzecz jasna, spotkania z reżyserami i ich filmami. A że było ich ponad 130, zatem mamy barwne repetytorium z dziejów głównie polskiego kina, uświadamiające, ileż to Kilar napisał poza powszechnie kojarzoną muzyką do „Ziemi Obiecanej”, polonezem z „Pana Tadeusza” czy „Pieśnią o Małym Rycerzu” z „Pana Wołodyjowskiego”.

Jest i poruszająca opowieść o miłości - o Kilara Basi, z którą 12 lat docierali się, nim na 40 lat zostali małżeństwem; najpiękniejszą parą w polskim świecie artystycznym - jak mawiano. Ona była przy nim w chwilach słabości - sprawiając, że po dwóch latach małżeństwa rzucił kompletnie alkohol; on trwał przy niej z czułością, gdy postępująca choroba odbierała jej siły...

Wspaniała biografia, fantastyczna książka. Miał rację Kilar, przerzucając się pod koniec życia na biografie i dzienniki, że to najlepsi przyjaciele ludzi starszych. Przy takiej lekturze miło się starzeć.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski