Spotykamy się coraz częściej z niegrzecznym zachowaniem, wręcz chamstwem, z nieumiejętnością jedzenia i zachowania się przy stole, ze złym słownictwem i tak dalej, i dalej. Kiedy widzę młodego człowieka, który prze chodnikiem jak taran, nie ustępując starszym, kiedy patrzę na facetów w obwisłych bermudach, z brzuchami na wierzchu, którzy wrzeszczą w restauracji, nie licząc się z innymi gośćmi, gdy w teatrze rozpraszają uwagę światła smartfonów, gdy słyszę słowa lepkie od wulgarności wychodzące z ust młodych dziewczyn lub gdy obserwuję, jak towarzystwo, które właśnie zajechało supersuwem, traktuje z góry kelnerkę czy ekspedientkę - wówczas zastanawiam się, gdzie jest źródło takich nieobyczajnych zachowań, gdzie tkwią ich przyczyny.
Jedną z przyczyn jest zapewne nasze przyzwolenie. To, że nie reagujemy, bo boimy się „obciachu” lub ostrej riposty, no i ponieważ przyzwyczailiśmy się, że… tak jest i już! Ale prawda jest taka, że to nas przyzwyczajono! I czyni się to nadal - w mediach, które lansują poziom „pod publiczkę”, wśród celebrytów, polityków, urzędników. Kto z nich uważa za cnotę zachowanie się z klasą, z osobistą kulturą? - ważna jest skuteczność w załatwieniu swojego interesu lub w docieraniu do jak najszerszych kręgów, bez przebierania w środkach.
Podstawową przyczyną jest chyba brak wspomnianej kindersztuby, dobrego wychowania wyniesionego z domu. Spotykając się choćby z tymi wymienionymi tu przykładami chamstwa, myślę: „nie do końca Cię winię, człowieku, bo domyślam się, że to mama i tata cię nie nauczyli, jak się zachowywać przyzwoicie”. Przeczytałam ostatnio książkę Anny Kamińskiej o Simonie Kossak. Więcej życia spędziła ona ze zwierzętami niż z ludźmi i poczyniła wiele obserwacji. M. in. nazywa nas, ludzi, jednymi z najbardziej „usocjalizowanych zwierząt na kuli ziemskiej”, stworzonymi do życia w grupie.
Niesie to pewne zobowiązania, wręcz wyrzeczenia, i pisze Simona Kossak: „cała ta kindersztuba, czyli proces wychowania małego człowieka, polega na tym, żeby nauczył się liczyć z potrzebami i wolnością innych ludzi”. To właśnie nazywamy kulturą współżycia. Ale Simona pisze dalej, że ponieważ stosowanie kindersztuby bywa dolegliwe, są tacy, którzy nie chcą się temu poddać, i wprawdzie „korzystają ze wszystkich osiągnięć społeczności ludzkich”, ale sami nie respektują wspólnych praw i obyczaju. Żadna społeczność nie przetrwa bez poszanowania wspólnych zasad, doceniajmy więc kindersztubę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?