Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

King Crimson: "Islands"

Redakcja
Po wydaniu płyty "Lizard", King Crimson już niejako tradycyjnie się rozsypał. Odeszli Gordon Haskell i Andy McCulloch. Tym samym, wraz z końcem 1970 r., Robert Fripp, Mel Collins i Peter Sinfield musieli sobie szukać nowych współpracowników.

Jerzy Skarżyński: NIEZAPOMNIANE PŁYTY HISTORII ROCKA SUPLEMENT (31)

Pierwszym, którego upolowali, był bębniarz z zespołu The Warriors - Ian Wallace. Nieco później, po przesłuchaniu wielu chętnych (m.in. Bryana Ferry), został znaleziony nowy wokalista. Należał do Raymonda "Boza" Burrella. W tej sytuacji brakowało jeszcze basisty. I gdy zaczęło się już wydawać, że może to przedwcześnie wykończyć jeszcze nienarodzony zespół, pewnego wieczoru zdesperowany Burrell wziął do ręki basówkę i zaczął na niej brzdąkać. Tak się złożyło, że owemu improwizowaniu przysłuchiwał się Fripp, który nagle poczuł, że w tych popisach jest coś intrygującego. Efekt - propozycja nauczenia go grania i... powierzenie mu stanowiska w sekcji rytmicznej! Trzy miesiące później nowy King Crimson dał serię koncertów we Frankfurcie, a potem zaczął dużą trasę po Wyspach Brytyjskich. Po jej zakończeniu zarejestrował swój czwarty LP - "Islands".

"Wyspy" to najbardziej melancholijny i rozmarzony ze wszystkich albumów King Crimson. To krążek, który jest równie "poważny" (w rozumieniu muzyki poważnej), co jazzowy i co rockowy. Dawne gitarowe ciosy zastąpiły teraz miękkie sola o długich frazach oraz piękne partie instrumentów smyczkowych, dętych i... wokalizy! I tak, pierwszy na nim temat - ulotna pieśń "Formentera Lady", zaczyna się od przeszywających pomruków wydobywanych smyczkiem z kontrabasu (gościnnie Harry Miller). To bardzo delikatnie śpiewana opowieść o urodzie hiszpańskich Balearów. Drugą część utworu pięknie ozdabiają pozbawione słów zawodzenia operowej sopranistki Pauliny Lucas i delikatne improwizacje Mela Collinsa (flet oraz saksofon) i muzyków spoza zespołu: Robina Millera (obój) oraz Marka Chariga (kornet). Po 10 min "Formentera Lady" płynnie przechodzi w instrumentalne, narastające, oparte na wspaniałej partii gitary, saksofonu i mellotronu - "Sailor's Tale".

Trzeci temat na "Islands", to otwierające drugą część krążka "Listy" ("The Letters). Po delikatnie śpiewanym intro, nagle wskakują porażająca gitara i saksofon, które w końcu doprowadzają do dramatycznego finału. Następnie pojawia się mający wręcz beatlesowski (na głosy) refren znakomity song "Ladies Of The Road". Arcydzieło! A jakby tych rozkoszy było mało, potem unosi nas śliczny instrumentalny (mellotron i obój) menuet - "Prelude: Song Of The Gulls" oraz finałowe, 10 min, mocno ujazzowione nagranie tytułowe płyty. Cudeńko!

JERZY SKARŻYŃSKI, Radio Kraków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski