Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Kino na plusie

Redakcja
Nie filmy o papieżu (choć były blisko), nie wsparty machiną marketingową "Kod Da Vinci", nie najnowszy James Bond, ale właśnie animowana produkcja familijna wygrała w Polsce. Mowa o "Epoce lodowcowej 2", która przyciągnęła aż 1,94 mln widzów (wpływy 27,4 mln zł). Trzeba przyznać, że ten tytuł został sprytnie wymyślony przez scenarzystów. Od czasu "Shreka" na ekrany coraz rzadziej trafiają filmy przeznaczone wyłącznie dla młodej publiczności, a coraz częściej produkcje uniwersalne. Takie, na których bawią się zarówno uczniowie podstawówek, jak i ich rodzice, śledząc jak najbardziej dorosłe konteksty opowieści.

W tym roku nie brakowało hitów

Siła polskiej widowni w dzieciach! To one okazują się najliczniejszą grupą spośród widzów w kinach. Tak przynajmniej wynika z podsumowania listy tegorocznych filmowych hitów.

Filmy familijne generalnie plasowały się w tym roku w górnej połówce listy rankingowej. "Sezon na misia" zainteresował 853 tys. widzów, "Skok przez płot" - 679 tys., "Czerwony kapturek" - 655 tys., a "Garfield 2" - 514 tys. Można zaryzykować twierdzenie, że dystrybutorzy na żadnym filmie skierowanym do młodego widza nie stracili, a nawet przeciwnie - doskonale zarobili, nawet na takiej tandecie jak "7 krasnoludków - historia prawdziwa" (238 tys.). Pozostaje żal, że tej koniunktury nie wykorzystali polscy filmowcy. W tym roku na nasze ekrany nie trafiła ani jedna rodzima produkcja dziecięca.
Frekwencja na filmach "papieskich" i zaskakuje, i nie. Zaskakuje, bowiem życie Jana Pawła II, choć pokazane już w tylu rozmaitych dokumentach, fabułach czy fabularyzowanych biografiach, nadal przyciąga tłumy przed ekrany. W pojedynku John Voight - Piotr Adamczyk górą Amerykanin, laureat Oscara (to, zdaje się, było dla widzów magnesem). "Jan Paweł II" był drugą najchętniej oglądaną pozycją tego roku - 1,91 mln (wpływy 24,3 mln zł). "Karol - historia Papieża, który pozostał człowiekiem" przegrał niewiele - zgromadził 1,7 mln widzów, tyle samo co wielki światowy przebój - "Opowieści z Narnii".
To był dla naszych filmowców, poza twórcami animacji, doskonały rok.
W 2005 r. najlepszym frekwencyjnie polskim tytułem był "Skazany na bluesa" - 180 tys. widzów. W tym roku największe hity zarobiły prawie 10 razy więcej! Sukces "Nigdy w życiu!" z 2004 r. kontynuowały dwie konkurencyjne komedie romantyczne, obie zakończyły rywalizację z doskonałym bilansem (trzeba je było nakręcić już rok wcześniej). "Tylko mnie kochaj" zgromadziło aż 1,6 mln widzów, wyrównując wynik "Nigdy w życiu!". "Ja wam pokażę!", druga część trylogii Grocholi, przyciągnęła 1,2 mln. Nic dziwnego, że wkrótce w kinach będziemy oglądać kolejną tego typu produkcję - "Dlaczego nie!" z krakowską aktorką z Teatru im. J. Słowackiego Anną Cieślak.
Reszta polskich filmowców też nie powinna narzekać. Ekranizacja bestsellera Janusza Wiśniewskiego "S@motność w Sieci" zainteresowała, mimo fatalnych recenzji, 430 tys. Niewyszukane komedie - "Francuski numer" oraz "Job - czyli ostatnia szara komórka" miały, odpowiednio, 294 tys. i 232 tys. Zarobiły też pozycje niekomercyjne - "Wszyscy jesteśmy Chrystusami" (211 tys.), czy nagrodzony Złotymi Lwami w Gdyni "Plac Zbawiciela" (172 tys.). Kompletną klapę zaliczył za to Jacek Bromski, prezes Stowarzyszenia Filmowców Polskich, autor nakręconych aż w Chinach "Kochanków Roku Tygrysa". Trudno tu mówić o jakimkolwiek odzewie ze strony widowni (ledwie 2 tys. osób).
Nie mogą za to narzekać dystrybutorzy wprowadzający pozycje z szeroko rozumianego kina ambitnego. "Volver" Pedra Almodovara przyciągnął 241 tys., "Monachium" Stevena Spielberga 203 tys. (choć pewnie spodziewano się więcej), "Tajemnica Brokeback Mountain" 163 tys., a "Babel", jeden z faworytów przyszłorocznych Oscarów - 169 tys.
Co ciekawe, słabe wyniki zanotowały typowe hollywoodzkie produkcje, które do niedawna nadawały ton rankingom. Nie poszalał "Kod Da Vinci" (1,2 mln) ani "Piraci z Karaibów: Skrzynia umarlaka", którzy przecież pobili rekord otwarcia w USA (w Polsce w sumie nieco ponad 1 mln). Nie zachwyca też wynik najnowszego Bonda, który jest jeszcze grany w kinach - 480 tys. O klapie można mówić w przypadku tak reklamowanych tytułów jak "Mission Impossible 3" (169 tys.) czy "Posejdon" (130 tys.). Czyżby papka z Hollywood zaczynała się widowni przejadać?
Dwa lata temu w polskich kinach mieliśmy rekord frekwencji, rok temu posuchę, teraz znów widownia zapragnęła oglądać filmy na ekranie większym niż kineskop telewizora czy komputerowy monitor. Tendencja, iż gremialnie chodzimy do kina raz na dwa lata została utrzymana. Czy to jest na pewno powód do optymizmu?
RAFAŁ STANOWSKI

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na dziennikpolski24.pl Dziennik Polski